Miastecki szpital od 1 stycznia zaczął działalność jako samodzielna, należąca do gminy Miastko spółka. Wcześniej - do końca ubiegłego roku - był jednym organizmem ze szpitalem w Bytowie i własnością powiatu bytowskiego. Docelowo ma przejść w ręce pracowników.
Sytuacja finansowa szpitala jest dramatyczna, a kierownictwo placówki winnych widzi w Bytowie. Poszło o wzajemne rozliczenia. Sprawa najprawdopodobniej skończy się w sądzie.
Prezes miasteckiego szpitala przyczynę utraty płynności finansowej widzi w działaniach bytowskiego szpitala. Na początku stycznia placówka ta otrzymała transzę kontraktu za grudzień. Jak podaje - był to 1 mln zł. Pieniądze zostały rozdysponowane na spłatę zobowiązań, a część na wynagrodzenia. Jak mówią w Bytowie - dołożono jeszcze 400 tys. zł i teraz taka kwota podawana jest jako dług Miastka wobec Bytowa. Tymczasem prezes szpitala w Miastku uważa, że bytowski szpital wziął te pieniądze bezprawnie, bo wpłynęły one na konto w styczniu, a wówczas funkcjonowały już dwa szpitale.
- Zapisy w planie podziału są jednoznaczne - mówi Renata Kiempa, prezes szpitala w Miastku. - Po 31 grudnia dysponentem wszelkich należności jest szpital w Miastku. To nie podlega żadnej dyskusji, a tymczasem transza pieniędzy z NFZ przynależna Miastku została bez naszej zgody rozdysponowana przez szpital w Bytowie. Można mówić o przywłaszczeniu tych pieniędzy, bo prezes szpitala w Bytowie nie miała prawa do rozporządzania naszymi zobowiązaniami - ocenia ostro. Ponadto - jak podkreśla, bytowski szpital oczekuje teraz spłaty 400 tys. zł długu (kwota wydana ponad sumę otrzymaną z NFZ) bez przedstawienia jakiegokolwiek szczegółowego rachunku. - Podsunięto mi plik sporządzony w arkuszu kalkulacyjnym i kazano podpisać. Odmówiłam, bo nie pokazano mi, z czego te kwoty wynikają. Nie było żadnych faktur i rachunków - uzasadnia Kiempa.
Jako że bytowski szpital przejął wypłacone w styczniu należności, a szpitalowi w Miastku pieniądze za styczeń NFZ wypłaci dopiero pod koniec lutego, miastecka placówka straciła płynność finansową.
Kierownictwo, nie mając pieniędzy na wynagrodzenia, walczy o uzyskanie kredytu - przynajmniej 1,4 miliona złotych.
Na razie, szefowie placówki liczą na wyrozumiałość pracowników.
Czy spór między szpitalami rozstrzygnie się w sądzie? - CZYTAJ więcej na ten temat w wersji internetowej "Dziennika Bałtyckiego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?