Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jean Michel Jarre zagrał na Święto Niepodległości w Ergo Arenie (ZDJĘCIA, WIDEO)

Marcin Mindykowski
Czwartkowy koncert Jeana Mi-chela Jarre'a w hali Ergo Arena był bez wątpienia świętem dla fanów muzyki elektronicznej. Za sprawą terminu dla wielu stał się też okazją do radosnego celebrowania Święta Niepodległości.

Jak zapowiadał artysta, podczas trasy "World Tour 2010" chciał przenieść magię plenerowych widowisk do zamkniętych wnętrz, zyskując przy tym większą kontrolę nad widowiskiem i bardziej kameralną atmosferę. Było to widać już od samego początku koncertu, który Jarre rozpoczął... wśród widzów, na środ-ku płyty hali, skąd pozdrawiając i witając się z nimi, przeszedł na scenę. - Dobry wieczór, Gdańsk! Dobrze być tu znowu po pięciu latach - przywitał się z fanami.

Czwartkowy koncert był jednak inny od tego, jaki artysta zagrał pięć lat temu na 25-lecie Solidarności w Stoczni Gdańskiej. Wtedy muzyk postawił na monumentalną, patetyczną stronę swojej twórczości, która - w połączeniu z przygotowanymi specjalnie z tej okazji utworami i wizualizacjami - stworzyła wzruszającą narrację o Polsce i niezwykłości jej najnowszej historii.

Zobacz fragment występu muzyka

Tym razem nie mogło być o tym mowy, bo artysta wystąpił w ramach regularnej trasy, a wyjątkowość terminu zawdzięczaliśmy raczej zmyślności organizatorów niż specjalnemu zamówieniu. Koncerty w ramach tego tournée to zaś pod względem repertuarowym typowy "the best of" - zbiór najbardziej znanych i przebojowych tematów, które wyszły spod ręki Jarre'a, podanych oczywiście w nowych, bardziej dynamicznych aranżacjach. Najcieplej zostały przyjęte doskonale rozpoznawalne motywy z płyt "Oxygene", "Equinoxe" i "Rendez-vouz". Artysta dobrze skonstruował dramaturgię wieczoru, to właśnie od nich zaczynając i nimi kończąc swój rados-ny show. Na wycieczki w bardziej poważne rejony pozwolił sobie zaś w środkowej części występu.

Pod względem widowiskowo-ści koncerty Jarre'a wciąż robią wrażenie. Na początku występu zza kotary wyłonił się panoramiczny ekran, który pełnił kilka funkcji: odbijał kolory efektownych świateł i laserów, pokazywał zbliżenia muzyków i przygotowane z rozmachem wizualizacje do poszczególnych utworów.
Tryskający energią Jarre od ra-zu złapał świetny kontakt z fanami. Często wybiegał zza swojego rozbudowanego zestawu instrumentów klawiszowych, za- chęcając publiczność do zabawy. Stopień, w jakim mu się to udało, obala mit, że muzyka instrumentalna nie może być porywająca.
Jarre i jego muzycy, jak zwykle, błysnęli też bogactwem instrumentarium. Mistrz sięgał m.in. po słynną elektroniczną harfę, gitarę klawiszową i akordeon.

Nie zabrakło deklaracji przywiązania do Gdańska i Polski (artysta miał na sobie biało-czerwony szalik). I choć nabrały one już formę dobrze opanowanego rytuału, Jean Michel Jarre - jako autor najbardziej poruszającego koncertu z cyklu "Przestrzeń wolności", a teraz także ambasador Gdańska w Europie - wypada w nich wiarygodniej niż inni.

Niestety, zaplanowanie w Polsce aż czterech występów Francuza sprawiło, że w Ergo Arenie niektóre sektory świeciły pustkami. Swoje zrobiły pewnie też wysokie ceny biletów. Z drugiej strony - organizacja tak widowiskowego show musi kosztować.

Ważne jednak, że "niepodległościowe" koncerty - takie jak ten Jarre'a czy Sabatonu z 2008 roku - stają się gdańską tradycją radosnego świętowania 11 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki