Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolesna porażka mistrzów Polski

Piotr Wiśniewski
W czwartkowy wieczór spotkały się dwie rewelacje poprzedniego sezonu. Z jednej strony gospodarze - Asseco Prokom Gdynia, który zakwalifikował się do fazy play-off, a z drugiej Partizan Belgrad - uczestnik wielkiego Final Four. Lepsi okazali się Serbowie, dla których było to drugie zwycięstwo. Gdynianie pozostają tym samym jedyną drużyną bez zwycięstwa w grupie B i wciąż zajmują ostatnie miejsce w tabeli.

Na początku spotkania trudny do upilnowania był środkowy przyjezdnych - Nathan Jawai. Gdynianie nie bardzo mogli znaleźć recepty na powstrzymanie Australijczyka. Ratowali się głównie faulami. Po punktach Milosavljevicia Partizan prowadził 10:4. Prokom szybko jednak wyrównał. Skuteczne akcje Vardy, Szczotki oraz Browna i było po 10.

Gospodarze wciąż nie mogli odnaleźć swojego rytmu gry. Zgodnie z zapowiedziami goście postawili bowiem twarde warunki w obronie. Mistrzowie Polski nie potrafili objąć prowadzenia. A to udawało się Serbom. Końcowy akcent tej odsłony meczu należał do Browna. Przy próbie rzutu za trzy Amerykanin był faulowany, po czym skutecznie egzekwował wolne.

Druga odsłona również przebiegała według schematu z poprzednich minut. Żaden z zespołów nie odskoczył na bezpieczny dystans. W 16. minucie Prokom miał na swoim koncie 29 "oczek", podczas gdy Serbowie 28. Twarda i wyrównana walka trwała do ostatnich sekund tej partii i połowy. Ale to team Vlade Jovanovicia zszedł na przerwę z zapasem trzech punktów. Partizan lepiej prezentował się pod względem rzutów za dwa. Asseco z kolei trafiło cztery trójki na osiem prób. Element, który przesądził o przewadze serbskiego zespołu to asysty. W tym elemencie kolosalna przewaga Serbów - 11:3. Na przerwę oba zespoły udały się przy prowadzeniu gości 39:36.

Zespołowa gra nie była domeną Prokomu w czwartkowym spotkaniu. Dość powiedzieć, że w drugiej połowie element szwankujący w pierwszych 20 minutach również w następnych odsłonach kulał. Lepsze otwarcie trzeciej ćwiartki mieli Serbowie. Trójka Gista, skuteczna akcja spod kosza Katicia, ponowna próba tego pierwszego i Partizan odjechał na sześć punktów w 25. minucie. Mistrzowie Polski grali nieskutecznie i nie potrafili narzucić stylu, z którego słyną.

Po okresie przestoju Asseco skrupulatnie zaczęło odrabiać straty. Do remisu doprowadził Brown, rzutem za trzy. Remis nie utrzymał się jednak długo, gdyż sprawę w swoje ręce wziął James Gist. Amerykanin trafił za linii 6,75, a gdynianie do końca kwarty dystansu nie odrobili.

Przed ostatnią odsłoną wydawało się, iż gospodarze w końcu wypracują przewagę. Tak się jednak nie stało. Co gorsza w momentach gdy Partizan był na wyciągniecie ręki przytrafiały się proste błędy lub fatalne pudła. W 39. minucie serbski zespół prowadził 63:60. Potem zaczęło się nerwowe odliczanie i przerywanie akcji. Próbę nerwów lepiej wytrzymali przyjezdni. Ciężko jednak myśleć o zwycięstwie, gdy w decydującym momencie nie trafia się czterech rzutów wolnych z rzędu! - Najważniejszy moment meczu to nietrafione przez nas cztery rzuty wolne. Mogliśmy wówczas odskoczyć i kontrolować przebieg spotkania - mówił wyraźnie podłamany opiekun mistrzów Polski.

Dzieło zwycięstwa dopełniły dwa osobiste gości. Wcześniej Prokom stracił bowiem piłkę w ataku i nie pozostało nic innego jak nieprzepisowe zatrzymanie akcji. Znów było blisko, ale po raz czwarty Prokom schodzi z parkietu pokonany...

Głos mają trenerzy:

Vlade Jovanović (trener Partizana Belgrad): Chciałbym pogratulować przeciwnikom, jak i mojemu zespołowi. Brawa należą się również kibicom, którzy wspierali polską drużynę do końca. To dopiero nasz trzeci mecz, kiedy skład jest kompletny. Powoli się docieramy. Mecz ten wygraliśmy, gdyż stanowiliśmy zespół. Zwycięstwo zawdzięczamy rzutom za trzy. Selekcja rzutów była na odpowiednim poziomie. W pierwszej połowie mieliśmy problemy ze zbiórkami w obronie. W czwartej jednak kwarcie zebraliśmy wiele ważnych piłek, ukradliśmy kilka piłek. Ciężko gra się twardą obroną przeciwko tak ofensywnie usposobionym zawodnikom, jakich w Prokomie nie brakuje.

Tomas Pacesas (trener Asseco Prokomu Gdynia): Cóż ja mogę powiedzieć? Ciężko tak naprawdę jest mi mówić o tym spotkaniu. Nie da się wygrać, gdy nie szanuje się piłki i popełnia 18 strat. Niezależnie od klasy rywala nie możemy na własnym parkiecie popełniać tylu strat. Nie mam jednak pretensji do zawodników. Walczyli, starali się. Ta porażka bardzo nas boli...W kolejnych meczach musimy poprawić grę. Partizan to przykład zespołu niezwykle walecznego. Ciężko dostosować się do takiego stylu gry. Mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale detale przesądziły o naszej porażce.

Asseco Prokom Gdynia - Partizan Belgrad 62:69 (18:20, 18:19, 15:13, 11:17)

Asseco Prokom: Bobby Brown 16, Ratko Varda 14, Daniel Ewing 10, Ronnie Burrell 6, J.R. Giddens 5, Jan Hendrik Jagla 4, Adam Hrycaniuk 4, Mike Wilks 2, Piotr Szczotka 1, Filip Widenow 0, Adam Łapeta 0.

Partizan: James Gist 16, Nathan Jawai 15, Rasko Katic 10, Dusan Kecman 9, Dragan Milosavljevic 7, Jan Vesely 5, Branislav Djekic 3, Jaka Klobucar 3, Oliver Lafayette 1, Vladimir Lucic 0, Petar Bozic 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki