Gdy w lipcu w Pucku otworzy swoje podwoje, będzie naprawdę wyjątkowe - Muzeum Historii Morskiego Dywizjonu Lotniczego.
- Tego ani u nas, ani nigdzie indziej nie było i nie ma - zapewnia Ireneusz Makowski, pasjonat historii MDL i członek ogólnopolskiego Stowarzyszenia Historycznego Morskiego Dywizjonu Lotniczego.
To historia miasta
Stacjonujący nad Zatoką Pucką MDL, choć w II wojnie światowej nie odegrał znaczącej roli, w mieście cieszy się olbrzymią estymą. Jest ulica Morskiego Dywizjonu, gimnazjum, a w wielu domach i na strychach kryje się mnóstwo mniej lub bardziej osobistych pamiątek związanych z tą przedwojenną lotniczą wojskową formacją.
- MDL po części ukształtował Puck - przyznawał przed laty w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" dziś już nieżyjący Tadeusz Stankiewicz, znany w Pucku kolekcjoner, którego ojciec pracował w bazie - był pilotem.
I po wielu latach historia zatacza koło - w budynku dawnej radiostacji, który stowarzyszeniu przekazało miasto, będzie funkcjonować nowe muzeum.
- Eksponatów nam nie brakuje, a na widok niektórych wiele osób mocno się zdziwi - mówi Makowski. - Oczywiście, z chęcią przyjmiemy następne, bo każdy drobiazg jest związany z historią naszego miasta oraz kraju.
MDL - dobro państwa
Muzeum puckich lotników ma podlegać Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego - by eksponaty, które tu trafią stały się dobrem narodowym. Odpowiednie papiery trafiły już do Warszawy, więc jest spora szansa na to, że placówka w Pucku trafi pod rządową kuratelę. Ministerstwo poprosiło o dosłanie kolejnych dokumentów.
- Ta sprawa na pewno zostanie doprowadzona do finału - obiecuje Makowski. - Wówczas wszystkie eksponaty staną się własnością Skarbu Państwa. Ma to być gwarancja dla potencjalnych darczyńców, że ofiarowane przez nich pamiątki nie trafią do naszych prywatnych kolekcji.
Jednym z eksponatów ma być replika samolotu Lublin R- XIII, który w okresie międzywojennym był na wyposażeniu puckiego dywizjonu. Samolot będzie miał silnik, lecz nie będzie latał. Będzie to jednostka po trzecim resursie, nie pozwalająca na napędzenia latającego samolotu.
- Za to pozwoli na to, by Lublin pływał - mówi Makowski. - Maszyna będzie największą atrakcją naszego muzeum.
Z pewnością problemem będzie takie wyważenie samolotu, by mógł on utrzymać się na wodzie. To jedno z wyzwań, z którym będą zmagać się muzealnicy.
- Przyda nam się doświadczenie naszych szkutników - uważa Ireneusz Makowski.
Od początku problemem było odpowiednie malowanie jednostki, by wiernie oddać wygląd samolotu. Gdy Makowski spotkał się z w Chałupach z Andrzejem Celarkiem (ojcem słynnego szkutnika Aleksandra, który m.in. stworzył łódź świętowojciechową) padło pytanie o kolor kadłuba Lublina.
- Bez wahania powiedział: zielony - podkreśla Ireneusz Makowski. - Takie barwy ma m.in. makieta samolotu, która u Andrzeja Celarka stoi w gablocie. Została ona uwieczniona na zdjęciu, które znalazło się w drugim numerze naszego pisma "Historie Puckie". To też niespodzianka, której nie spodziewała się większość znawców historii MDL.
Samoloty!
Jedną z największych atrakcji nowej placówki muzealnej mają być repliki samolotów - oprócz Lublina, pojawi się następna. A może i kolejne... Po pięciu latach działalności muzeum ma się wzbogacić o kolejną jednostkę - łódź latającą Schreck.
- Oryginalny samolot miał okazję oglądać Andrzej Celarek, który jako czternastolatek przyjechał ze szkolną wycieczką ze stolicy (gdzie wówczas mieszkał) do Pucka - opowiada Makowski. - Jak wspomina, zrobił on na nim ogromne wrażenie.
I takie też ma być puckie muzeum - niezapomniane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?