Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borusewicz, Wałęsa i krewni Królika

Barbara Szczepuła
Boże, jacy naiwni byli ludzie 20 lat temu! Bogdan Borusewicz na przykład, niekwestionowany lider opozycji na Wybrzeżu i legenda Solidarności. Miał głos decydujący w sprawie listy kandydatów panny S. w pierwszych, częściowo wolnych wyborach parlamentarnych w 1989 roku i nie tylko sam nie kandydował, ale też nie umieścił na liście Aliny Pienkowskiej, która przecież miała własny dorobek opozycyjny.

Mówił: - Alina kandydować nie może, bo jest moją żoną, ja sam też nie będę się na listę przez siebie konstruowaną wpisywał. Dziś powszechną praktyką, szczególnie wśród młodych i dynamicznych, jest upychanie na liście kandydatów męża, żony, córki, i to najlepiej na pierwszym miejscu.

Podobno centralne władze PO, chcąc uniknąć oskarżeń o nepotyzm, poleciły wycofać z list krewnych polityków. Nie wierzę, że tak się stanie. Będą płacz i histeria, że nie możemy utrącać znakomitego kandydata tylko dlatego, że jest mężem posłanki, żoną wojewody czy ministra. Zrobi się hałas w mediach, ale wszystko zostanie po staremu. Oczywiście ze względu na dobro współobywateli. Z tych samych powodów zapewne Grzegorza Grzelaka, jednego z najlepszych w Polsce specjalistów od samorządu, umieszczono dopiero na piątym miejscu na liście do Sejmiku Wojewódzkiego! Notabene jego syn kandyduje do Rady Miasta Gdańska (szóste miejsce jest OK). Bądźmy jednak sprawiedliwi - kwestia krewnych na listach nie jest jednoznaczna, bo czy można odmawiać im korzystania z praw obywatelskich? Problem polega przede wszystkim na tym, że swoich ukochanych wbija się na pierwsze miejsca, bezlitośnie tnąc innych. Choć można brać przykład z Jarosława Wałęsy, który startował z miejsca ostatniego.

A co w PiS? Eurodeputowany Jacek Kurski wycofuje kandydatkę numer jeden do Sejmiku Aleksandrę Jankowską i wstawia na jej miejsce swojego znajomego, który ma warsztat samochodowy, choć jesteśmy przekonani, że nie naprawia aut Kurskiego. Z kolei gdański radny PiS Mariusz Pankowski skarży się, że go wycięto, bo jest kojarzony z Kurskim. Hanna Foltyn-Kubicka, pełnomocnik PiS na Pomorzu, ucieka do lasu i nie można się z nią skontaktować. Ale czy można jej się dziwić? Komu by się chciało kopać z Kurskim? Przypomnę, że PO obiecywała wprowadzenie okręgów jednomandatowych, co by definitywnie rozwiązało sprawę. No i figa. Tym, którzy czują niesmak i chcą zrezygnować z wyborów, podpowiem, że niekoniecznie trzeba głosować na "jedynki", i dodam, że profesor Leszek Kołakowski zawsze głosował na PSL! Idźmy więc i wybierajmy zgodnie z własnym rozeznaniem, a nie ulegając partyjnej sugestii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki