- Oczekujemy, że rada podejmie stosowną uchwałę. Tylko formalne stanowisko będzie czyniło zadość naszym postulatom - mówił jeszcze przed spotkaniem Jerzy Kosacz, przewodniczący komitetu.
Zanim jednak działacze przekazali dokumenty, na mównicę wszedł burmistrz miasta Andrzej Krzysztofiak. W kilkunastominutowym przemówieniu zasugerował, że kwidzyńskie władze zostały w temat spalarni wplątane przez samorządowców z Gdańska.
- Nie byliśmy stroną w postępowaniu względem projektu powstania spalarni. Władze Gdańska użyły nas jako karty przetargowej w rozmowach ze swoimi mieszkańcami - przekonywał w trakcie wystąpienia.
W imieniu działaczy mówił Marek Sidor, członek komitetu, a jednocześnie radny miejski. Przypomniał, że w analizie przygotowanej przez Zakład Utylizacyjny w Gdańsku widniał znamienny zapis, że "wszelkie ewentualne konflikty społeczne będą rozwiązywane przy udziale władz lokalnych, które na dziś opowiadają się jednoznacznie pozytywnie za lokalizacją spalarni na obszarze zakładu".
Zaskakująco jednoznaczna okazała się riposta burmistrza Krzysztofiaka:
- Też jestem przeciwny powstaniu tej spalarni w Kwidzynie. Tylko przeciwko czemu bądź komu mam protestować, skoro dalsza procedura rozgrywa się obecnie w Gdańsku? - pytał retorycznie. Tym samym odniósł się do złożenia przez ZUT wniosku o wydanie decyzji środowiskowej na budowę obiektu właśnie na terytorium gdańskich Szadółek. Sidor zaznaczył jednak, że dopóki nie będzie pozwolenia na budowę, ta spalarnia może powstać gdziekolwiek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?