Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma windykacyjna żąda od studentów opłaty za naukę

Joanna Surażyńska, Edyta Okoniewska
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Indeks.jpg
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Indeks.jpg
Muszą zapłacić za studia, choć ani razu nie uczestniczyli w zajęciach. Niedoszli studenci ośrodka zamiejscowego Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie są nękani przez firmę windykacyjną, która żąda od nich opłacenia czesnego.

- Zapisałem się na studia w Kościerzynie i zapłaciłem za kilka miesięcy nauki z góry - mówi nasz Czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - To było kilkanaście miesięcy temu. Zrezygnowałem jednak ze studiów, nie byłem na żadnych zajęciach. Nie otrzymałem też indeksu i legitymacji. Byłem zszokowany, gdy kilka tygodni temu otrzymałem pismo z żądaniem zapłaty, a także SMS od firmy windykacyjnej. Już dawno zapomniałem, że zapisałem się do tej szkoły. Moim zdaniem, to placówka powinna mi oddać wpłacone pieniądze za usługi, z których nie korzystałem.

Byli studenci uważają, że działania szkoły mogą być niezgodne z prawem.
- Podejrzewam, że wiele osób od razu zapłaci, obawiając się firmy windykacyjnej - dodaje nasz Czytelnik. - Z tego, co usłyszałem, takich studentów jak ja jest wielu w całej Polsce. Jeśli nawet tylko kilka procent zapłaci ze strachu, dla szkoły będzie to niezły zastrzyk finansowy.
Do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wpływały skargi studentów na funkcjonowanie WSSE. Dlatego w uczelni została przeprowadzona kontrola.

- Szkoła w kilkudziesięciu punktach w kraju prowadzi kształcenie z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, co jest zgodne z prawem i czego Państwowa Komisja Akredytacyjna nie kwestionowała podczas przeprowadzanej kontroli jakości kształcenia - mówi Bartosz Loba, rzecznik prasowy MNiSW. - Spory związane z opłatami za studia mają charakter cywilnoprawny. Przepisy nie dają nam prawa podejmowania rozstrzygnięć w tym zakresie. Spory z uczelniami, których przedmiotem są opłaty za studia, powinny być dochodzone przed sądem cywilnym. Na pewno pomocą służyć może rzecznik praw studenta. Mimo to, w przypadku zgłoszenia sprawy przez studentów, ministerstwo wystąpi do rektora uczelni z prośbą o wyjaśnienia.

Okazuje się, że decydując się na podjęcie odpłatnych studiów, konsument zawiera z uczelnią umowę na świadczenie usługi edukacyjnej.

- W przypadku, gdy chce on zrezygnować ze świadczenia na swoją rzecz usługi edukacyjnej, powinien wypowiedzieć zawartą z uczelnią umowę - mówi Ernest Makowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Wtedy ma obowiązek zapłaty tylko za zajęcia przez siebie wykorzystane, a nie za te, które odbędą się w przyszłości, tj. po rezygnacji z usługi.
Rektor WSSE w Warszawie na razie nie chce komentować sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki