Radni powiatowi przegłosowali likwidację, natomiast rajcy miejscy byli za utrzymaniem oddziału. Ostateczną decyzję podejmie Sejmik Województwa Pomorskiego, ale znawcy tematu nie spodziewają się, że zmieni ona wcześniejsze ustalenia.
- Sejmik prawdopodobnie tylko ustali sam fakt likwidacji - uważa Marek Biernacki, radny wojewódzki i przewodniczący społecznej Rady Szpitala. W jego opinii, utrzymywanie oddziału zakaźnego nie ma sensu. - Na oddziale jest 21 łóżek, a średnio siedem jest zajętych - mówi. - Trudne przypadki i tak muszą być leczone w Trójmieście.
- W całym województwie zlikwidowano oddziały zakaźne i świat się nie zawalił - wtóruje mu Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala.
Inne zdanie ma Zdzisław Kołodziejski, radny powiatu.
- Region słupski to kilkaset tysięcy mieszkańców. W takim mieście powienien być oddział zakaźny - twierdzi.
W nowym szpitalu oddział zakaźny zastąpią izolatki. Tam będą trafiali pacjenci z lżejszymi przypadkami chorób zakaźnych, poważniejsze będą wywożone do Instytutu Chorób Zakaźnych w Gdańsku. Nie chcą się na to zgodzić mieszkańcy Słupska, którzy protestują przeciwko likwidacji oddziału. Kilka tysięcy podpisów przeciwko likwidacji oddziału od roku leży w gdańskim Urzędzie Marszałkowskim.
Mieszkańcy nie chcą dojeżdżać 130 km, żeby odwiedzić chorego. Nie wiedzą też, gdzie trafią np. chorzy na żółtaczkę - do izolatki w Słupsku czy do instytutu w Gdańsku.
- O tym będzie decydował lekarz prowadzący. W okresie zaraźliwości trafią zapewne do Gdańska - wyjaśnia Ryszard Stus.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?