Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka Teresa od kotów Pawła Sali. Historia prawdziwa. Mord szokujący, film także

Henryk Tronowicz
materiały prasowe
Morderstwa bez powodu nie istnieją. Mordercę do nikczemnego czynu zawsze popycha jakaś - bardziej albo mniej uchwytna - intencja. Problem w tym (a słyszy się o takich sprawach ostatnio co rusz), że zbrodnicze sprężyny bywają coraz trudniejsze do uchwycenia. Niekiedy motywy zbrodni wymykają się próbom wszelkich ustaleń.

O zagadkowych, mrocznych historiach tego typu media donoszą na całym świecie codziennie. I tego rodzaju przypadek wziął na warsztat Paweł Sala w filmie "Matka Teresa od kotów". Sala przeczytał kiedyś w gazecie reportaż o znalezieniu martwej kobiety z odciętą głową. Ofiara była ukryta w szafie, w pokoju swoich synów. Przez kilka dni mieszkali razem z martwą matką.

Film Sali jest od wczoraj wyświetlany w Multikinie w Gdyni. W tym samym, w którym cztery miesiące temu był wyświetlony w konkursie dorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Wspominam o tym, gdyż "Matka Teresa od kotów" nie znalazła się wśród festiwalowych laureatów, mimo że zasługiwała na nagrodę już choćby tylko za dotknięcie szatańskiej historii, przecież nie wyssanej z palca: dwóch synów w bestialski sposób morduje matkę. Przypadki matkobójstwa zdarzają się niesłychanie rzadko. Bardziej znane są przypadki przeciwne, kiedy porzucona przez partnera matka morduje dzieci.

Matka Teresa od kotów - historia prawdziwa

Film Pawła Sali zasługiwał na wyróżnienie także ze względu na inne walory, i to tak treściowe, jak i artystyczne. Twórca nie pokazuje przebiegu zabójstwa. Nie epatuje obrazami mrożącymi krew w żyłach. Mozolnie szuka motywów zbrodni w przeszłości członków nieszczęsnej rodziny. Na początku filmu, owszem, ujawnia finał tragedii, pokazując sceny aresztowania sprawców zbrodni. Prolog ten daje świadectwo, że gdyby reżyser chciał wykonać obraz w konwencji czarnego kryminału, mógłby widza zaszokować łatwo. Sala jednak rezygnuje z tej ścieżki. Gdzieś nawet powiedział, że postanowił zrealizować anty-kryminał i wybrał niewątpliwie formę oryginalną. Bo narracja "Matki Teresy" posuwa się wstecz! Reżyser rekonstruuje przebieg zdarzeń najpierw z dnia poprzedzającego tragedię, potem akcję sprzed tygodnia, miesiąca i kolejno z miesięcy wcześniejszych.

"Matka Teresa" to próba analizy zdarzeń poprzedzających makabryczny czyn. Próba wykrycia zalążków irracjonalnego zła. Autor wiarygodnie, ze wzorową dyscypliną opisuje środowisko młodych morderców. Oglądamy życie pozornie zwyczajnej, przeciętnej rodziny. Ojciec był zawodowym żołnierzem. Niedawno wrócił z Afganistanu. Tytułowa matka Teresa ma dobrą pracę. Jeszcze niedawno pojechali w komplecie na piknik i nic nie wskazywało, że mogą między nimi pojawiać się jakieś kwasy. Podejrzenia budzi tylko postawa starszego z braci, dwudziestodwuletniego Artura, który nie może sobie znaleźć miejsca w życiu. Odpycha od siebie swoją dziewczynę. Stawia się ojcu. Wypowiada posłuszeństwo matce. Ma negatywny wpływ na młodszego o dziesięć lat Marcina, którego odciąga od szkoły, ale stanowi dla niego niezachwiany autorytet. Artur mu we wszystkim imponuje. I aż w to trudno w dzisiejszym świecie uwierzyć, ale Artur brata przekonuje, że potrafi ożywić kota i że ma dar przewidywania tego, co się wydarzy za chwilę.

Matka Teresa od kotów - ludzka natura?

Czy Paweł Sala dokopuje się do korzeni potwornego fatum? Tych korzeni mamy w filmie sporo. Lecz trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy starszy brat tylko przed młodszym szpanuje, czy też "jest taki, jaki jest" i trzeba się z tym pogodzić. To znaczy przystać na tezę, że zło tkwi gdzieś głęboko w jego ludzkiej-nieludzkiej naturze. Reżyser tego do końca nie mówi. Śledzi zło trzęsące odruchami Artura. Może nie bez winy jest w tej sferze źle pojęta pedagogia, sposób postępowania matki Teresy, brak zdecydowania ojca bohaterów. Może przyczyn katastrofy należy szukać w ogólniejszych niedomaganiach współczesnej kultury.

Film jest świetnie zagrany. Niedawno na festiwalu filmowym w Karlowych Warach obaj odtwórcy głównych ról Mateusz Kościukiewicz (Artur) i Filip Garbacz (Marcin) otrzymali nagrody za najlepsze role w konkursie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki