Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze ktoś będzie chciał zarobić na używkach

Mariusz Leśniewski
Na Pomorzu, tym razem w Wejherowie, powstał kolejny sklep z dopalaczami. Samorządowcy się oburzyli. Pewnie podczas kolejnej akcji Urzędu Kontroli Skarbowej wymierzonej w dopalacze i ten sklep znajdzie się na "czarnej liście".

Cóż jednak z tego: kolejne sklepy tego typu na Pomorzu - i nie tylko u nas - będą powstawać. Amatorów dopalania bowiem nie zabraknie, a handel nimi jest lukratywnym biznesem, na którym można zbić miliony w legalny sposób. Państwo i jego organa są bezradne i to się nie zmieni - nawet jeśli w życie wejdą przepisy, które mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z dopalaczami. Prawo w takich przypadkach z reguły nie nadąża za życiem, a i ci - którzy na dopalaczach się dorobili prawdziwych fortun - zatrudniają prawników, którzy zrobią wszystko, by znaleźć sposób na ominięcie nowych przepisów.

Walka z dopalaczami wydaje się więc z góry skazana na niepowodzenie - tym bardziej że nasza machina biurokratyczna (nazywana też szumnie ustawodawczą) miele tak wolno, że na skuteczne starcie z dopalaczami ma takie szanse jak rowerzysta w wyścigu z ferrari.

Są dwa wyjścia: nękać sklepy z dopalaczami nie tylko na początku czy na zakończenie roku szkolnego, ale nieustannie, zamykać czasowo obojętnie pod jakim pozorem, szukać pretekstów i wszelkich możliwych "kruczków prawnych", które umożliwią działania wymierzone w tę branżę. Krótko mówiąc, wszystko w myśl zasady "zero tolerancji dla dopalaczy", a wątpliwości prawne odkładamy na bok. Wiem, zaraz oburzą się wszyscy, którzy uważają, że jesteśmy tzw. państwem prawa i takich szykan stosować nie wolno, bo jeszcze "biznesmeni" od dopalaczy poskarżą się rzecznikowi praw obywatelskich. Idąc takim tokiem myślenia: pozostawmy więc dopalacze w spokoju. Wiem, zaraz oburzą się lekarze, spece od walki z narkomanią, że państwo nie walczy z procederem rujnującym zdrowie młodzieży.

Spokojnie, młodzież dopalacze przeżyje - a nawet musi, skoro państwo jest bezradne. Podobnie jak daje sobie radę z alkoholem, którego zażywanie też jest szkodliwe dla młodych organizmów. Jednak - nie licząc poczciwych przepisów, że młodzieży poniżej 18 roku życia alkoholu nie sprzedajemy - nikt nie chce prohibicji na alkohol wprowadzać. Przecież i tak by nic to nie dało - z "prohibicją" na dopalacze" będzie tak samo. A poza tym zakazany owoc (zamiennie: dopalacz, alkohol) zawsze smakuje lepiej.

Nawet - gdyby jakimś cudem - właściciele biznesu z dopalaczami się nawrócili, sklepy zamknęli, a pieniądze przekazali na sieroty i wdowy po narkomanach i alkoholikach, to w ich miejscu pojawią się inni ludzie z nowym pomysłem na zarobienie kasy na używkach. Na pocieszenie: nie każdy młody człowiek używający dopalaczy się uzależni, jak nie każdy amator alkoholu staje się alkoholikiem. To zawsze jest margines. Fakt, że trzeba robić wszystko, by go ograniczać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki