Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Straż Miejska ukarała swojego założyciela - sąd skierował go do psychiatry

Dorota Abramowicz
G. Mehring
Krzysztof Kosik, były radny miejski z Oruni, jeden ze współtwórców Straży Miejskiej w Gdańsku, został przez sąd skierowany na badania psychiatryczne, bo nie odśnieżył w styczniu chodnika.

Kosik jest postacią nietuzinkową. Z wykształcenia historyk, właściciel pierwszego gdańskiego prywatnego lapidarium, m.in. z krzyżackim kamieniem granicznym, które uroczyście otwierali przed dwoma laty prezydent Paweł Adamowicz i prof. Andrzej Januszajtis. Pasjonat.
Posesję , której jest właścicielem, od Traktu św. Wojciecha odgradza gruby mur. Za murem ciągnie się wąski chodnik. O ten właśnie chodnik, a raczej o leżący na nim śnieg poszło w styczniu tego roku.
- Wcześniej zgłaszałem do władz miasta wniosek, by ze względu na bezpieczeństwo przechodniów postawiono barierę ochronną oddzielającą chodnik od ulicy - mówi Krzysztof Kosik.- Otrzymałem odpowiedź odmowną. Wystarczyło, by ulicą przejechał pług, a natychmiast na chodniku pojawiały się hałdy śniegu.
W południe 13 stycznia br. pojawili się u Kosika strażnicy miejscy. Nie przekonały ich argumenty o pługu i potrzebie postawienia barierki. Kazali zapłacić 100 zł mandatu. - Odmówiłem - mówi były radny.- Zastanawiało mnie, dlaczego strażnicy nie interweniują po sąsiedzku, w komisariacie policji, do którego też przylega chodnik zawalony przez pług.

Wobec odmowy uiszczenia mandatu Straż Miejska wystąpiła do Sądu Rejonowego Gdańsk Południe o ukaranie właściciela posesji . - Proszę nie szukać podtekstów - zastrzega Miłosz Jurgielewicz, rzecznik SM. - Nawet "ojciec założyciel" musi być równy wobec prawa. Jeśli obwiniony odmawia zapłacenia mandatu, musimy w ciągu 30 dni skierować wniosek do sądu. Robimy tak w każdym przypadku.

Rzecznik straży nie wiedział wczoraj, czy także policjantów ścigano za zaspy na chodniku.
Podczas sporządzania wniosku do sądu strażnik spytał, czy Kosik jest zdrowy. - Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że mam zniszczony kręgosłup, co jest schorzeniem neurologicznym - mówi mieszkaniec Oruni. - Strażnik to zapisał, a ja podpisałem. W kwietniu do Kosika dotarło wezwanie, nakazujące pod rygorem przymusowego doprowadzenia zjawienie się na badaniu sądowo-psychiatrycznym w ZOZ przy ul. Gospody. Dowiedział się też, że przydzielono mu obrońcę z urzędu.
- Szok! - mówi. - Odmowa przyjęcia mandatu nie powinna powodować podejrzeń o chorobę psychiczną! Ja mam tylko chory kręgosłup!

W odpowiedzi na skargę Kosika sędzia Edyta Frycz odpowiedziała, że zażalenie mu nie przysługuje. Sędzia ma prawo kierować do psychiatry w razie pojawienia się wątpliwości. A takie wątpliwości spowodowała informacja o chorobie neurologicznej. - Skierowanie nie było żadną sankcją - przekonuje wiceprezes SO w Gdańsku, Rafał Terlecki. - Wynikało z procedury. Gdyby obwiniony zwrócił uwagę na to, co napisał strażnik miejski, nie doszłoby do nieporozumienia.

- Napisałem przecież do sądu, że mam chory kręgosłup - odpowiada Kosik. - Leczy się go przecież u neurologa. Po wielu godzinach oczekiwania w kolejce z opinią tą zgodził się psychiatra. Za wyeliminowanie choroby psychicznej wystawił rachunek na 189 złotych. Dla sądu. W efekcie sędzia odwołała Kosikowi obrońcę z urzędu. Początkowo usiłowała obciążyć go opłatą za badania, ale ostatecznie został z niej zwolniony.

Wyrokiem sądu kara za śnieg na chodniku została obniżona o połowę. Do kasy Straży Miejskiej trafić ma 50 zł. Koszty badań i kilku miesięcy pracy sądu poniesie budżet państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki