Z lekarzami, u których się leczą od lat, czują się związani, bo - jak mówią - ci w pełni zasłużyli na ich zaufanie. Nie mają ochoty opowiadać nowemu doktorowi historii swojej choroby, z którą nierzadko zmagają się od kilkunastu lat. A przede wszystkim - czują się zagubieni i nie mają sił szukać go na drugim końcu miasta. Już blisko tysiąc pacjentów protestuje przeciw likwidacji jednej z najstarszych placówek w Gdańsku - specjalistycznej poradni urologicznej NZOZ Remed+Lectus w przychodni przy ul. Wałowej 27. Zbierają podpisy, a gotową listę przekażą radnym miasta Gdańska oraz władzom Pomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Poradnia ma być zamknięta od 1 lipca , bo nie dostała kontraktu z pomorskiego NFZ. Już wstrzymano do niej rejestrację pacjentów.
- Podpisałem się, bo uważam, że taka decyzja NFZ to granda w biały dzień - denerwuje się 79-letni Franciszek Strosowski z Gdańska. - Fundusz łamie prawo pacjenta do dowolnego wyboru lekarza, a ja nie chcę leczyć się u innego urologa.
Kolejny pacjent pan Piotr, mieszkaniec ul. św. Ducha przyznaje, że ta poradnia jest dla wielu pacjentów tak ważna, bo za nic nie muszą tu płacić. A na leczenie u urologa prywatnie - ich nie stać, tym bardziej że w takim przypadku wszelkie badania też muszą robić sobie odpłatnie.
Poradnia urologiczna w przychodni przy ul Wałowej funkcjonuje od 30 lat. Doktor Arkadiusz Mikszewicz, ordynator urologii w Szpitalu na Zaspie, pracuje w niej od 1983 roku. Praktykowali w niej młodzi lekarze ze słynnej Kliniki Urologii w szpitalu przy ul. Łąkowej, dziś urologiczne sławy.
- Teoretycznie powinienem się z cieszyć z decyzji funduszu, bo będę miał więcej pacjentów prywatnych, ale bardzo żal mi moich chorych - tłumaczy dr Mikszewicz. - Wielu z nich to kombatanci, AK-owcy, żeglarze, polarnicy, a przede wszystkim ludzie w zaawansowanym wieku, często w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Część z nich choruje na raka i przebyła operację na oddziale urologii Szpitala na Zaspie, który jest dla poradni pewnego rodzaju zapleczem. Część jest w trakcie onkologicznej terapii i nie może przerwać leczenia. Nie wolno pozwolić, by ponad 5 tysięcy pacjentów ( bo tylu leczy się tu rocznie) zostało na lodzie. Ze świecą szukać poradni, której pielęgniarki jeżdą do domów pacjentów i wymieniają im cewniki.
- Nic nie zapowiadało katastrofy - twierdzi Grażyna Wirwicka, dyrektor administracyjny NZOZ Remed+Lectus. Pomorski NFZ proponował nawet poradniom - urologicznej i laryngologicznej większe kontrakty, po czym obie ich nie dostały. Przegraliśmy, bo zaproponowaliśmy za wysoką cenę, problem w tym, że nikt jej z nami nie negocjował.
Co dalej z poradnią urologiczną przy ul. Wałowej? Przeczytasz w środowym wydaniu "Polski Dziennika Bałtyckiego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?