Dlatego też służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo mieszkańców ponownie przygotowują się na walkę z żywiołem, ale przyznają, że kolejna obrona miejscowości nadwiślańskich będzie już trudniejsza i to z kilku powodów.
Pierwszym problemem są wały, które już podczas przejścia pierwszej fali powodziowej nasiąknęły wodą. I choć Stefan Warenycia, kierownik tczewskiego oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, przyznał, że stan obwałowania jest obecnie stabilny, zauważył, iż w czasie ostatnich dwóch tygodni pojawiło się kilkadziesiąt przesiąków pod podstawą wałów.
- Wtedy dają się we znaki niektóre urządzenia melioracji wodnych szczegółowych (rowy), które są niesprawne, a usytuowane za wałem - tłumaczył. - Jest po prostu problem z odprowadzaniem tych wód. Jedne rowy zasypano, drugie są niewyczyszczone. Tak jest chociażby na terenie Niziny Opaleńskiej i Walichnowskiej.
Bogdan Olszewski, wiceburmistrz gminy Gniew, na której to znajdują się wspomniane niziny, wyjaśnia, że za rowy odpowiadają głównie rolnicy. Kłopot w tym, że przy nich nie pracują, a starostwo powiatowe - organ nadzorujący - w jego ocenie nie naciska na nich tak bardzo, by podjęli się zadania.
Starostwo tłumaczy, że gdy tylko wpływa skarga na rolnika, urzędnicy podejmują interwencję. - Jeśli słowna reprymenda nie przynosi efektu, władze wydają decyzję administracyjną, nakazującą podjęcie prac na podstawie dokumentów z Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Ponadto na bieżąco kontrolowane są takie miejsca - zapewnia Kamila Wiśniewska, rzeczniczka starostwa.
Na wystąpienie przesiąków tczewski ZMiUW zgromadził 10 tys. worków, a w całym województwie jest ich 700 tys. Ale nie tylko przesiąki i rowy są problemem dla służb. Włodzimierz Mroczkowski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Tczewie, zauważył, że pierwsza fala powodziowa pozostawiła po sobie dużo piasku na dnie rzeki. To utrudnia dokładne określenie głębokości Wisły, a co za tym idzie - rzeczywistej ilości przepływającej wody w czasie jednej sekundy.
Sen z powiek urzędnikom spędzają też bobry, które w obawie przed wielką wodą "wbijają" się w wały. Na wczorajszym posiedzeniu sztabu Stefan Warenycia poinformował, że jednego takiego zwierzaka złapano w gm. Subkowy, a wykonane przez niego i inne bobry nory zasypano i obłożono workami.
Z kolei w Tczewie strażacy poprawiają rękaw przeciwpowodziowy, który chroni bulwar, ulice i budynki, w innych miejscowościach umacniane są worki z piaskiem. Komendant miejscowej straży Waldemar Walejko dodał, że ratownicy, w tym ochotnicy, na bieżąco patrolują tereny Wisły w całym powiecie tczewskim. Zaś przedstawiciele tczewskiego sanepidu potwierdzili, że nie stwierdzili odstępstw od wyników wody, jakie obserwowano przed powodzią, ale należy być czujnym.
- Nie powinniśmy się kąpać w Wiśle ani poić tą wodą zwierząt - zauważyli, dodając, iż ich placówka dysponuje kilkaset ampułkami szczepionek przeciw tężcowi.
W ocenie ekspertów druga fala będzie nieco mniejsza od pierwszej, a czas jej przepływu przez Pomorze szacuje się na ok. 2-3 dni.
Jednocześnie trwa oglądanie szkód po przejściu pierwszej fali. Tylko w pobliskim Potłowie, gm. Gniew, poważnie zalany został jeden dom, a na terenie całego samorządu ucierpiało ponad 1 tys. hektarów upraw. Straty - jak mówią tamtejsi urzędnicy - oszacowane będą raczej po drugiej fali, gdyż możliwe, że wyrządzi ona dodatkowe zniszczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?