Na pewno jest za co wyróżniać debiutantów. W tej stawce liczą się przede wszystkim "Matka Teresa od kotów" Pawła Sali i "Chrzest" Marcina Wrony (regulamin mówi, że kategoria debiut obejmuje też drugą produkcję w reżyserskim CV). Oba filmy opowiadają o zbrodni, każdy na swój sposób, ale też do pewnego stopnia podobnie. I Sala, i Wrona mają ambicję stworzenia moralitetu, opowieści o złu i dobru, walczących o dusze ich bohaterów i determinujących relacje między ludźmi. Salę interesuje też w tym wszystkim, o wiele bardziej niż Marcina Wronę, polskie tu i teraz. "Matka Teresa od kotów" i "Chrzest" to dojrzałe filmy i wyraziste kino. Wyróżnienie za debiut to trochę za mało, ale czy mogą celować aż w główną nagrodę? Kto wie. Powtórzyłaby się wtedy historia z ubiegłego roku, gdy Złote Lwy dostał debiutancki "Rewers". No tak, ale "Rewers" był w porównaniu z tegorocznymi debiutami filmem formalnie o wiele dojrzalszym. Więc - nic pewnego...
Gdyby Salę i Wronę uhonorowano wyżej niż za debiut, zrobiłoby się miejsce dla debiutanckich i opowiedzianych z humorem "Skrzydlatych świń" Anny Kazejak. Inny debiut, "Nie opuszczaj mnie" Ewy Stankiewicz, choć jak dla mnie przekraczał granice artystycznego nieładu, był jednak filmem o tak osobistym tonie i takiej temperaturze, że można by tym obdzielić z dziesięć innych, nijakich produkcji. Wśród debiutantów reżyserów jest w każdym razie w czym wybierać. Za to aktorskich kreacji pojawiło się mało. Urszula Grabowska zagrała prosto i autentycznie dramat przeżywany przez jej bohaterkę, tytułową Joannę z filmu Feliksa Falka. Jedyną jej konkurentką mogłaby się okazać Agnieszka Grochowska w filmie Ewy Stankiewicz.
A panowie? Czy jury doceni przemianę Tomasza Kota, który z komedyjkowej gwiazdy przeistoczył się w "Erratum" Marka Lechkiego w wypalonego czterdziestolatka, próbującego odbudować własne życie? Bardziej to przekonujące niż nadekspresyjny esbek, grany w "Różyczce" przez Roberta Więckiewicza.
Jury do dyspozycji, poza nagrodą Złotych Lwów, ma też Srebrne Lwy i jeszcze nagrodę za reżyserię. Mogliby ją dostać i Jan Jakub Kolski, i Feliks Falk, i zwłaszcza Dorota Kędzierzawska za ciekawą "podróż na Wschód" w "Jutro będzie lepiej". Jeśli komuś z tej starszej gwardii przypadłaby nagroda główna, nie będzie protestów, ale i nie będzie powszechnej zgody. Bo to był festiwal bez objawień.
Relacja z uroczystości zakończenia 35 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w sobotę w TVP 2 o godz. 19.45.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?