18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był festiwal bez objawień. W sobotę finał

Jarosław Zalesiński
"Chrzest" Marcina Wrony - dojrzały film, wyraziste kino
"Chrzest" Marcina Wrony - dojrzały film, wyraziste kino Materiały prasowe
To ważny film. O ilu tytułach, pokazanych na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, da się tak powiedzieć? O nie tak znowu wielu. Do udziału w konkursie dopuszczono 20 tytułów. Nie pojawił się wśród nich faworyt w rywalizacji o Złote Lwy.

Na pewno jest za co wyróżniać debiutantów. W tej stawce liczą się przede wszystkim "Matka Teresa od kotów" Pawła Sali i "Chrzest" Marcina Wrony (regulamin mówi, że kategoria debiut obejmuje też drugą produkcję w reżyserskim CV). Oba filmy opowiadają o zbrodni, każdy na swój sposób, ale też do pewnego stopnia podobnie. I Sala, i Wrona mają ambicję stworzenia moralitetu, opowieści o złu i dobru, walczących o dusze ich bohaterów i determinujących relacje między ludźmi. Salę interesuje też w tym wszystkim, o wiele bardziej niż Marcina Wronę, polskie tu i teraz. "Matka Teresa od kotów" i "Chrzest" to dojrzałe filmy i wyraziste kino. Wyróżnienie za debiut to trochę za mało, ale czy mogą celować aż w główną nagrodę? Kto wie. Powtórzyłaby się wtedy historia z ubiegłego roku, gdy Złote Lwy dostał debiutancki "Rewers". No tak, ale "Rewers" był w porównaniu z tegorocznymi debiutami filmem formalnie o wiele dojrzalszym. Więc - nic pewnego...

Gdyby Salę i Wronę uhonorowano wyżej niż za debiut, zrobiłoby się miejsce dla debiutanckich i opowiedzianych z humorem "Skrzydlatych świń" Anny Kazejak. Inny debiut, "Nie opuszczaj mnie" Ewy Stankiewicz, choć jak dla mnie przekraczał granice artystycznego nieładu, był jednak filmem o tak osobistym tonie i takiej temperaturze, że można by tym obdzielić z dziesięć innych, nijakich produkcji. Wśród debiutantów reżyserów jest w każdym razie w czym wybierać. Za to aktorskich kreacji pojawiło się mało. Urszula Grabowska zagrała prosto i autentycznie dramat przeżywany przez jej bohaterkę, tytułową Joannę z filmu Feliksa Falka. Jedyną jej konkurentką mogłaby się okazać Agnieszka Grochowska w filmie Ewy Stankiewicz.

A panowie? Czy jury doceni przemianę Tomasza Kota, który z komedyjkowej gwiazdy przeistoczył się w "Erratum" Marka Lechkiego w wypalonego czterdziestolatka, próbującego odbudować własne życie? Bardziej to przekonujące niż nadekspresyjny esbek, grany w "Różyczce" przez Roberta Więckiewicza.
Jury do dyspozycji, poza nagrodą Złotych Lwów, ma też Srebrne Lwy i jeszcze nagrodę za reżyserię. Mogliby ją dostać i Jan Jakub Kolski, i Feliks Falk, i zwłaszcza Dorota Kędzierzawska za ciekawą "podróż na Wschód" w "Jutro będzie lepiej". Jeśli komuś z tej starszej gwardii przypadłaby nagroda główna, nie będzie protestów, ale i nie będzie powszechnej zgody. Bo to był festiwal bez objawień.

Relacja z uroczystości zakończenia 35 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w sobotę w TVP 2 o godz. 19.45.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki