Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi fani Chopina wystąpią z Waldemarem Malickim

Agata Cymanowska
Hanna Tokarska, nauczycielka gry na fortepianie, i jej uczennice: Monika Boniecka i Aleksandra Krupińska
Hanna Tokarska, nauczycielka gry na fortepianie, i jej uczennice: Monika Boniecka i Aleksandra Krupińska Grzegorz Mehring
W niedzielę 30 maja o godz. 19 w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej na gdańskich Ołowiance odbędzie się koncert "Opowieść o Chopinie" w wykonaniu Waldemara Malickiego i uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Feliksa Nowowiejskiego.

Przed każdym właściwie koncertem fortepianowym jest taki szczególny moment, kiedy milkną szmery na widowni, pianista siedzi już przy instrumencie, ale jego palce nie dotykają jeszcze klawiatury i zapada cisza. To moment szczególny, zwłaszcza gdy gra się prawdziwy koncert po raz pierwszy w życiu.

Niespełna 11-letni Tymoteusz Urbanowicz, artystyczna dusza i uczeń czwartej klasy Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdańsku, boi się tej chwili tym bardziej, że on ciszy po prostu nie znosi.

- Brzmi pusto - mówi, jakby cisza to było naprawdę coś strasznego. - Potrzebuję dźwięków. Do wszystkiego. Tylko zasypiam w ciszy...

Cisza wzbudza w nim niepokój. Dziś jest dodatkowo onieśmielony o kilka lat starszymi kolegami, mistrzem Waldemarem Malickim i perspektywą, że usiądzie przy prawdziwym koncertowym fortepianie w sali z widownią na blisko tysiąc osób. Jest najmłodszy z ośmiorga uczniów gdańskiej szkoły muzycznej, którzy w niedzielę zagrają w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej wspólny koncert "Opowieść o Chopinie".

Chopin to muzyczny idol Tymka. Ale bez... fryzury, bo tę, jak mówi dyplomatycznie, miał "taką sobie". Kiedy mowa o jego ulubionym kompozytorze w jednej chwili zmienia się jego wyraz twarzy. Wyciąga się jakieś dwa centymetry w górę, w oczach pojawia się błysk. Dlaczego właśnie Chopin? Chłopiec tego nie wie, a przynajmniej nie potrafi opisać.

- Jego muzyka jest fantastyczna - podpowiada młodszemu koledze 18-letnia Aleksandra Krupińska, która również zagra wspólnie z Malickim. - Kiedy gra, wiadomo, że to Chopin. Ale tej muzyki nie tyle się słucha. Ją się przeżywa.
Tymek Chopina przeżywa.

Muzykę Chopina lubi najbardziej słuchać, przeżywać i grać także 15-letnia Marta Żak, uczennica ósmej klasy szkoły muzycznej w Gdańsku.

- Niektórzy mówią, że Bach jest tak genialny, że wzbudza respekt, ale Chopin jest tak po ludzku genialny, jego muzyka nie jest aż tak zawstydzająca - wyjaśnia fenomen kompozytora Paweł Rydel, który uczy gry na fortepianie Martę.

Tata auta nie doczekał
Cała ósemka jest "konkursowa", czyli od lat bierze z powodzeniem udział w konkursach pianistycznych (Zofia Góral wyjechała właśnie na konkurs ogólnopolski), ale Marta, która boryka się z kontuzją ścięgna, koncertowo, poza Piotrem Pawlakiem, jest właściwie najbardziej doświadczona z całego grona. Siedziała także za fortepianem w dużej sali filharmonii na Ołowiance. Mniej "ograni" koledzy dopytują Martę, jak to jest z akustyką w tak dużej sali, jaki jest sam mistrz Malicki, jak gra się na prawdziwym fortepianie, który różni się od tych, na jakich ćwiczą na co dzień.

- Koncertowy fortepian ma dłuższe skrzydło, co pozwala wydobyć bogatszy i donośniejszy dźwięk - tłumaczy Magdalena Boniecka, nauczycielka gry na fortepianie.
Ten instrument to w rodzinie młodego muzyka priorytet. Kiedy rodzice kupowali fortepian dla Marty, jej tata chciał kupić sobie samochód. Chciał...

- Do dzisiaj się go nie doczekał - mówi Marta.
- Każdy z nich marzy o tym, by przekonać się na własnych palcach, jaki jest ten ich wymarzony model Steinwaya, kosztujący, bagatela, jakieś czterysta tysięcy złotych.
- Powinien być już samograjem - żartuje Ola.

Nie epatować Fryderykiem
Nad szkolnym fortepianem, przy którym ćwiczy Tymoteusz, wisi jeden z licznych portretów Chopina. Zresztą w szkole muzycznej Chopin jest wszędzie. Patrzy ze ścian. Słychać go za drzwiami. Wyjątkowo w tym roku "maglują" z niego na egzaminach, ale i "wałkują" w telewizji. Ostatnio jego marsza żałobnego tygodniami słuchał cały kraj. Chopin jest więc dziś wszechobecny, opatrzony i osłuchany.

- Wiadomo, Rok Chopinowski - tłumaczą uczniowie.
Hanna Tokarska, nauczycielka gry na fortepianie, uważa, że przy okazji obchodów 200-lecia urodzin kompozytora, jego muzyką za mocno się epatuje.
- Jest zbyt cenna, by ją tak eksploatować, zwłaszcza medialnie - tłumaczy.

Dodaje jednak, że przedsięwzięcie Malicki-uczniowie-Chopin nie ma z tym epatowaniem nic wspólnego i jest nie do przecenienia.

Bo zagrać Chopina to sprawa prestiżu. Tym bardziej z mistrzem fortepianu. A muzycy raczej niechętnie zapraszają na scenę młodszych kolegów.

- To ewenement, wyróżnienie dla uczniów, ale i wyzwanie - tłumaczy Magdalena Boniecka, która uczy gry na fortepianie Tymoteusza.

Sama muzyka Chopina też jest szczególna. I niełatwa do przekazania.
- Największa trudność jest z tym, co tak charakterystyczne dla Chopina - opowiada Elżbieta Pasierowska-Kołodziej, nauczycielka gry na fortepianie. - Giętkie jej zagranie, oddanie jej jedynego, biorąc pod uwagę wszystkich kompozytorów, charakteru. Ktoś powiedział o Chopinie, że był człowiekiem, który grał każdym nerwem. Ta zwinność, ogromna wrażliwość i zmienność to jest bardzo trudne dla dojrzałych muzyków, a co dopiero dla młodzieży, która jest dopiero w trakcie kształcenia.
Żartowniś Frycek
Waldemar Malicki, szerzej znany bardziej jako autor pełnych dowcipu audycji TVP i recitali humoru muzycznego niż świetny pianista, mówi jednak, że w całym tym przedsięwzięciu nie chodzi o pokazanie, czy Chopin jest trudny do zagrania. Nie będzie to też Chopin znany z przekazów medialnych. Tu chodzi i o muzykę, i o zabawę. O to, by przemycić wiedzę i miłość do muzyki. Z żartem. Sam bowiem kompozytor lubił żartować i parodiować.

- Chopin miał liczne talenty humorystyczne, parodystyczne - mówi Malicki. - Niestety, mało badane, bo Chopina pokazuje się bardziej od strony martyrologicznej.

Wątpliwości co do tego, że to dowcipna muzyka nie ma Elżbieta Pasierowska-Kołodziej, nauczycielka przygotowująca dwoje uczestników koncertu.

- Chopin był obdarzony wielkim poczuciem humoru, do tego szalenie inteligentny - mówi. - W jego muzyce jest mnóstwo przejawów dowcipu. Potrafił doskonale puentować. Nieraz zdarza się mi uśmiechnąć, grając jego utwory i pomyśleć "ale tu sobie zażartował". A to za sprawą tempa czy artykulacji.

W odpowiednim wieku
Zanim jednak młodzi muzycy osobiście poznają Malickiego i razem z nim "zażartują" sobie z Chopina, ćwiczą indywidualnie ze swoimi nauczycielami. Normalna codzienna praca, jak to w szkole muzycznej. Utwory, które wykonają, mają w swoim szkolnym i konkursowym repertuarze. Malicki tłumaczy, że przy doborze repertuaru kierował się jego różnorodnością. I datą powstania. Zależało mu na tym, by były to utwory, które zostały skomponowane przez Chopina jeszcze przed wyjazdem z Polski. Chopin wyemigrował z kraju jako 19-latek, był więc niewiele starszy od gdańskich wykonawców jego muzyki, z których najmłodszy ma lat 11, najstarsza - 18.

Talent to za mało
Udział w tym koncercie to dla młodych pianistów także przyczynek do dyskusji o tym, jak pokierują w przyszłości swoją karierą muzyczną. Bo zaczynali różnie. Ola jako kilkulatka dostała pianino zabawkę, którą ostatecznie wymieniła na fortepian, Marty babci nie udało się przekonać do gry swoich dzieci, więc namówiła wnuczkę, Monika i Tymek mają muzyków w rodzinie, Agata trafiła tu z przypadku, Aleksa zapisali rodzice. Najpierw się męczył, z czasem polubił. Niezależnie od początków, wszyscy patrzą w kierunku Akademii Muzycznej. Chcą grać, ale mimo młodego wieku i osiągnięć konkursowych, mają świadomość, że nie każdy dojdzie tam, gdzie jest dziś Malicki.
Nawet Tymek ma w sobie pokorę wobec muzyki. Na pytanie, czy też będzie kiedyś koncertował, odpowiada skromnie, za to z przekonaniem - chciałbym bardzo.

- Konkurencja jest niewyobrażalna na całym świecie - mówi Ola. - Dziś już nie wystarczy sam talent, sprawne palce śmigające po klawiaturze. Ciężka praca to też za mało. Na muzykę trzeba mieć pomysł. Znalazł go Leszek Możdżer, znalazł go właśnie Waldemar Malicki, który pokazuje, że muzyka klasyczna niekoniecznie musi być nudna. Sprawia, że zwykli ludzie chcą jej słuchać.

Gdzie szukać pomysłu?
- Zwykle wygrywa ten, kto lepiej czuje muzykę - mówi piętnastoletnia Monika Boniecka.
Byle nie Doda

Muzykę traktują poważnie, ale nie używają określenia "poważna" wobec samej muzyki. Mówią ogólnie - klasyczna, bo poważna brzmi pejoratywnie. Pytani o to, co sądzą o współczesnej muzyce popularnej, tej znanej z kanałów muzycznych w telewizji, wzywają już tylko Boga.
- Jezu... proszę pani - wzdryga się Monika. - Lepiej nie poruszać tego tematu.
Jak mówią - nie lubią "pajaców" typu Doda.

- Głos może ma, ale to, co z nim robi, to... szkoda słów - włączają się Ola i Marta.
Podobnie traktują większość gwiazdek. No, może z wyjątkiem Lady Gaga, gdy nie zagłębiają się w jej teksty. Ale nie słuchają tylko Bacha czy Rachmaninowa. Chodzą na Open'era, lubią Kasię Nosowską, muzykę filmową, rock i... muzykę swoich rodziców.

Tymek w powietrzu wygrywa poloneza. Nucąc melodię akompaniują mu dziewczyny. To, jak palce nadążają za "dźwiękami", jest dla laika niepojęte.

Kiedy się gra, trzeba być cały czas niezwykle skupionym - tłumaczy Ola Krupińska. - Bo kiedy przestanie się o tym myśleć, to będzie katastrofa.
Czego się życzy pianistom przed koncertem?
- Połamania palców - odpowiada Waldemar Malicki.
- Połamania palców...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki