Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina Kucharów: Jeden ma świra na punkcie rajdów, drugi - piłki nożnej

Paweł Pluta
Tomasz Kuchar, rajdowiec
Tomasz Kuchar, rajdowiec fot. Dariusz Gdesz
Znany wrocławski biznesmen, którego majątek szacowany jest na ok. 200 mln złotych, i były trener reprezentacji Polski koszykarzy Andrzej Kuchar zawsze mówił, że sport jest dla niego pasją. A jego zdaniem, z pasją źle jest walczyć. Dlatego m.in. jego syn Tomasz został znanym kierowcą rajdowym, a nie koszykarzem. Ba! Ten sport w ogóle nie interesuje Kuchara juniora. Co jeszcze łączy, a co dzieli seniora i juniora?

Obaj panowie wciąż prężnie działają w biznesie. Andrzej Kuchar, który dziś kończy 60 lat, jest od blisko roku właścicielem Lechii Gdańsk i ma w planach długofalową inwestycję w klub, tak aby w latach 2014-15 jego piłkarze walczyli już o najwyższe laury w kraju.

Z kolei 33-letni Tomasz Kuchar kupił w lutym, za 3,7 mln zł, nieczynne wojskowe lotnisko koło Debrzna w woj. pomorskim i tworzy tam kompleks Rallyland z torami wyścigowymi (kartingowym, rally-crossowym, terenowym, motocrossowym) oraz bazą hotelową.

Ostatnio zrobiło się o nich głośniej, bo obaj panowie staną przed sądem oskarżeni o działanie na szkodę Telewizji Dolnośląskiej i Telewizji Odra, w której sprawowali kierownicze stanowiska. Choć nie to nas w tej chwili najbardziej interesuje, to Andrzej Kuchar nie chciał rozmawiać z naszą gazetą i to samo przekazał w imieniu syna. Siłą rzeczy niniejszy tekst powstał na podstawie rozmów czy wypowiedzi obu panów, jakich udzielili wcześniej naszej gazecie oraz innym mediom.

Przesiąknięty zapachem koszykarskiej szatni
Jako trener Andrzej Kuchar sięgnął po tytuły mistrzów Polski we wszystkich kategoriach wiekowych, był szkoleniowcem m.in. Śląska Wrocław, Górnika Wałbrzych, Ślęzy Wrocław, Stali Bobrek Bytom oraz selekcjonerem kadry. Jego wychowankami na wrocławskiej AWF, której jest absolwentem, byli m.in. Jerzy Chudeusz czy Wojciech Spisacki.

Później Andrzej Kuchar zasiadał w radzie nadzorczej koszykarskiego Śląska. Wraz z Jerzym Szmajdzińskim angażował się także w ratowanie żeńskiej koszykówki w Jeleniej Górze.
- Dla mnie koszykówka wciąż pozostaje pasją. Odprężam się widząc dobry, interesujący mecz - mówił senior Kuchar.

- A mnie ta dyscyplina nie interesuje, ewentualnie obejrzę mecz w telewizji - ripostował Tomasz Kuchar. - Nie mogłem zostać koszykarzem, bo ta dyscyplina mi się przejadła. Od małego ojciec zabierał mnie na zgrupowania, więc byłem przesiąknięty zapachem koszykarskiej szatni. Wszędzie otaczała mnie koszykówka, przez 24 godziny na dobę i pewnego razu powiedziałem sobie dość - tłumaczył.

- Nawiasem mówiąc, Tomek nie miał talentu do koszykówki, choć wolałbym, aby został koszykarzem - dodawał starszy z Kucharów.

Przed rajdem mama dzwoniła i powtarzała: Jedź synku powoli

Jego syn został jednak, i to z powodzeniem, kierowcą rajdowym.
- Nie potrafię znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego wybrałem tę dyscyplinę. Jest bardzo kosztowna, nie da się na niej dużo zarobić, jest bardzo ryzykowna, a do tego czasochłonna - wyliczał Tomasz, którego karierę wspierał na początku ojciec.

Świr na punkcie rajdów
Później Kuchar junior sam zaczął pozyskiwać sponsorów dla siebie.
- Jestem świrem na punkcie rajdów i każde pieniądze, które na nich zarobię, inwestuję w... rajdy - dodawał.

- Syn jest bardzo ambitny i uparty. Zawsze interesował się techniką. Jako dziecko przynosił do domu różne śruby, tłumiki, potem składał motorynki, samochody i w końcu rajdy stały się jego pasją. A ja uważam, że bardzo źle jest walczyć z pasją - mówił Andrzej Kuchar, któremu z kolei rodzina - o technicznych i ścisłych umysłach - próbowała odradzić studia na AWF.
- Z pasjonatem się nie walczy - tłumaczył starszy z Kucharów.

- Od momentu, kiedy Tomek zaczął jeździć w rajdach, bardziej przyglądam się tej dyscyplinie sportu, sięgnąłem nawet po fachową literaturę. Ale niepytany nie wtrącam się w plany sportowe syna. Jeśli prosi o radę, wtedy jestem otwarty - mówił Andrzej Kuchar. - Tylko raz zdarzyło mi się być na imprezie samochodowej z udziałem syna. To było na Rajdzie Elmotu w 1999 roku. Obserwowałem jeden odcinek specjalny, ale nie mogłem na to patrzeć. Miałem wrażenie, że samochód Tomka za moment wypadnie z trasy - przyznawał.

"Ty nie jesteś moim synem, ty jesteś poj..."
- Tato, który nie pozwala mi używać brzydkich wyrazów, przyszedł wtedy do strefy serwisowej i powiedział: "Ty nie jesteś moim synem, ty jesteś poj..." - to jedyny przypadek, gdy usłyszałem przekleństwo z ust ojca - wyznawał Tomasz. - Tak to wygląda na trasie rajdu, że między drzewami jadą wariaci - podsumował pan Andrzej.

Żona Andrzeja Kuchara też nie ogląda syna podczas rajdowych wyczynów.
- Zawsze przed rajdem mama dzwoniła i powtarzała: "Jedź synku powoli". I nagle, kiedy walczyłem o pierwszy tytuł mistrza Polski w 1993, usłyszałem w słuchawce słowa: "Synku, pamiętaj, jedź szybko, żebyś zdobył ten tytuł". Mama nie jest jednak świadoma, jak jeździ się na rajdach i niech tak zostanie - wspominał Tomasz.

- Jeżdżąc po mieście żona nie przekracza 50km/h i gdyby dostała mandat za przekroczenie dozwolonej prędkości, byłaby to sensacja - wtrącił ojciec Tomasza, który sam przekonał się, co znaczy jechać z kierowcą rajdowym. - To było na pokazie dla sponsorów, gdzie niemal na siłę posadzono mnie na fotelu obok Tomka. Cały czas miałem wrażenie, że on nie zdąży zahamować, że nie zmieści się w zakręcie. To było stresujące przeżycie, ale z zewnątrz rajd wygląda zdecydowanie gorzej - wspominał pan Andrzej i dodawał z ulgą: - Cieszę się, że Tomek nie studiował kierunku związanego z motoryzacją i poszedł na Akademię Ekonomiczną.
- Chodziłem do liceum ekonomicznego. I sądzę, że dokonałem trafnego wyboru - skomentował Tomasz, absolwent AE we Wrocławiu.

Wspólnym punktem zainteresowań obu Kucharów jest żużel.
- To konik ojca - mówił Tomasz. - A propos żużla, to miałem kiedyś przyjemność być wykładowcą na kursie dla trenerów czarnego sportu, a jego uczestnikiem był m.in. śp. Ryszard Nieścieruk (zdobył m.in. trzy tytuły mistrza Polski z wrocławską Spartą - przyp. red.) - wspominał Andrzej Kuchar, który pełnił funkcję prezesa WTS Atlas Wrocław, także w 2006 roku, kiedy klub po raz czwarty w historii sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski.
Ze względu na swoje związki ze sportem Andrzej Kuchar myślał też o biznesie piłkarskim. W 2002 roku wraz z Andrzejem Ruską, Grzegorzem Schetyną i Janem Chaładajem miał zainwestować w Śląsk Wrocław, lecz nie udało się im osiągnąć porozumienia z ówczesnymi włodarzami klubu, Januszem Cyman-kiem i Bogdanem Ludkowskim.

Po latach znów przymierzał się do wejścia w Śląsk i wprowadził do zarządu swoich ludzi. Ale pewnego dnia prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz poprosił go na rozmowę i powiedział, że wybrał Zbigniewa Drzymałę. Ostatecznie jednak inwestorem Śląska został Zygmunt Solorz, który przez lata był partnerem biznesowym Andrzeja Kuchara.

- Sport jest tą działalnością, która się będzie w Polsce rozwijać i można zrobić podczas tego coś w większym wymiarze. Piłka nożna najbardziej będzie się rozwijać w dużych ośrodkach, gdzie na stadion może przyjść 30-40 tysięcy ludzi - mówił Andrzej Kuchar.

W Śląsku się nie udało. Przymierzał się więc do innych klubów: w Krakowie, w Warszawie, w Poznaniu, w Gdańsku i w Szczecinie. Ostatecznie wybór padł na gdańską Lechię.
Biznesplan "Wielka Lechia" ma się udać, przy średniej frekwencji 27,5 tys. widzów na Baltic Arenie i sprzedaży praw telewizyjnych. Andrzej Kuchar wierzy też, że za kilka lat będzie już mógł wybierać wśród sponsorów, bo... więcej się nie zmieści. Jak przyznał, od lipca 2009 roku sam zainwestował już w Lechię 6 mln złotych i zapowiedział, że będzie dawał tyle, ile trzeba. Dodaje jednak, że całe Pomorze - miasta, wojewoda, marszałek, aglomeracja czy powiaty, w których chce założyć filie klubu, muszą zrozumieć, że Lechia to nie działanie jednego człowieka, ale praca na rzecz wizytówki Pomorza i Gdańska.

Pytany, czy nie chce pokazać Zygmuntowi Solorzowi - kiedyś koledze, a teraz rywalowi - że zbuduje lepszy klub niż on we Wrocławiu, Andrzej Kuchar powiedział "Gazecie Wyborczej": "Najwięcej błędów popełnia się wtedy, kiedy chce się coś komuś na siłę udowodnić".

Ostatnio obaj biznesmeni nie darzyli się sympatią. Andrzej Kuchar mówił nam, że sprawa w sądzie o działanie jego i syna na szkodę Telewizji Dolnośląskiej i Telewizji Odra to skutek jego konfliktu z Zygmuntem Solorzem o wzajemne rozliczenia. Niedawno doszło jednak do rozmów w sprawie ugody. Być może obaj dobrze znający się biznesmeni będą jeszcze ze sobą ściśle współpracować, zwłaszcza, że obaj zainwestowali w piłkarskie kluby, których kibice od lat żyją w przyjaźni.
Paweł Pluta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska