Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom Gdynia - Olympiakos Pireus 70:86 (zdjęcia)

Paweł Durkiewicz
Mistrzowie Polski przegrali w meczu nr 4 ćwierćfinałowej rywalizacji w Eurolidze z Olympiakosem Pireus. W Final Four zagra zespół z Grecji.

Faworyt w końcu pokazał klasę. Koszykarze Asseco Prokomu przegrali w czwartym meczu ćwierćfinałowej rywalizacji z Olympiakosem 70:86. Grecy wygrali tym samym serię 3-1 i to oni powalczą 7 maja w Paryżu w turnieju Final 4 Euroligi.

Sezon euroligowy dla polskiej drużyny dobiegł więc końca, a gdynianom należą się wielkie brawa zarówno za ambitną walkę z greckim gigantem, jak i za świetną postawę w całych rozgrywkach. Sam udział polskiej drużyny na tym szczeblu rozgrywek europejskiej elity był już wielkim sukcesem, a postawienie trudnych warunków wielkiemu faworytowi to wyczyn godny szacunku.

Po wtorkowej porażce na gdyńskim parkiecie trener Olympiakosu Panagiotis Yannakis odgrażał się, że w kolejnym spotkaniu jego gracze wyjdą na parkiet z zaangażowaniem i determinacją taką jak w końcówce meczu numer 3. Słowa dotrzymał, choć pierwsze minuty należały do zespołu polskiego.

Wszystko zaczęło się od "trójki" Davida Logana. Po chwili kapitan Asseco Prokomu przechwycił piłkę, zaliczył efektowny wsad, punkty dodał jeszcze Adam Łapeta i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 7:0. Wtedy goście odpowiedzieli 8 z rzędu "oczkami" i stało się jasne, że zrobią dziś wszystko, by zakończyć serię. Z każdą minutą rozkręcali się kolejni gwiazdorzy z Pireusu.

W polu trzech sekund rządził potężny (208 centymetrów wzrostu i ok. 145 kilogramów masy ciała) Sofoklis Schortsanitis, wejściami pod kosz imponował Josh Childress, skuteczny był też Linas Kleiza. Dzięki świetnej dyspozycji tej trójki Grecy wygrywali po pierwszej kwarcie 28:20.

Sytuacja graczy Tomasa Pacesasa stała się co najmniej niepokojąca, gdy w 13. minucie po świetnym podaniu Milosa Teodosicia do kosza trafił doświadczony Theodoros Papaloukas i różnica w wyniku sięgnęła już 13 punktów (20:33). Olympiakos konsekwentnie wykorzystywał wszystkie swoje atuty, bezwzględnie wykorzystując każdy błąd niżej notowanego rywala.

Szybko za pięć fauli wykluczony z gry został skazany na nierówną walkę ze Schortsanitisem Łapeta. Bardzo słabo funkcjonowała gdyńska obrona strefowa, która nie była żadną przeszkodą dla ekipy z ateńskiego portu. Świetne wejście i dwie "trójki" miał co prawda Przemysław Zamojski, sam nie mógł jednak powstrzymać "odjazdu" wicemistrzów Grecji.

Zwłaszcza, że kompletnie niewidoczny był dominujący w poprzednich meczach Qyntel Woods. Dużo mówiła statystyka zbiórek, w której Asseco Prokom był po pierwszej połowie znacznie gorszy (14:22).

Po zmianie stron obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Mimo starań Daniela Ewinga, Olympiakos nie tracił kontroli nad korzystnym dla siebie wynikiem. Goście bodaj pierwszy raz w tej serii wyglądali na prawdziwego faworyta Euroligi i drużynę kompletną. Efektowne zagrania Childressa i Kleizy były ozdobą widowiska, a rutyniarstwem znów imponował... 23-letni Milos Teodosić.

Zryw Asseco Prokomu w czwartej kwarcie pozwolił na zmniejszenie straty do 9 punktów (62:69) na 5 minut przed końcem. Niestety, to było wszystko, na co pozwolili gdynianom gracze Yannakisa. Kolejne 11 "oczek" zdobyli "czerwoni" z Pireusu, a akcje znakomitego Childressa oraz Teodosicia uspokoiły sytuację. Marzenia gospodarzy o dogonieniu przeciwników szybko prysły jak bańka mydlana.

Jednak nawet mimo tego, końcowe minuty widzowie oglądali na stojąco, skandując zgodnie "dziękujemy!". Za namową spikera, publiczność podziękowała w ten sposób swoim ulubieńcom za długi i pełen wrażeń euroligowy sezon. Końcowy rezultat nie pozostawia wątpliwości - to Olympiakos zasłużył na awans do Final 4 i wiadomo, że w Paryżu będą poważnym kandydatem do końcowego triumfu.

Wspaniała przygoda Asseco Prokomu z tegorocznymi europejskimi rozgrywkami dobiegła więc końca. Awans graczy Pacesasa do Elite 8 przejdzie do historii jako jedno z największych osiągnięć męskiej koszykówki w Polsce. Trudno powiedzieć, czy istniały szanse na utarcie nosa wielkiemu rywalowi.

Oglądając zwłaszcza starcia numer 1 i 3, można było odnieść wrażenie, że sukces może być w zasięgu ręki. Rzeczywistość okazała się jednak bezlitosna. Jedno jest pewne - skazywany na pożarcie "kopciuszek" z Polski pozostawił po sobie jak najlepsze wrażenie. Na szczegółowe podsumowania i prognozy na przyszłość z pewnością przyjdzie jeszcze czas.
Teraz gdynianie muszą skupić się na krajowym podwórku i obronie mistrzostwa Polski.

Asseco Prokom Gdynia - Olympiakos Pireus 70:86 (20:28, 12:22, 16:16, 22:20)
Asseco Prokom: Logan 18 (2), Woods 16 (4), Ewing 14 (4), Zamojski 7 (2), Jagla 4, Burrell , Varda 3, Łapeta 2, Hrycaniuk 2, Harrington 0, Seweryn 0, Szczotka 0
Olympiakos: Childress 22 (1), Teodosić 15 (3), Kleiza 14 (2), Schortsanitis 12, Mavrokefalidis 9 (1), Papaloukas 7 (1), Beverley 4, Bourousis 2, Vujcic 1, Penn 0, Vasilopoulos 0, Halperin 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki