Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatnicy zapłacą za błąd w pomiarach działek

Mateusz Węsierski
Potężne pieniądze z budżetu miasta i gminy trzeba będzie wydać na odkupienie prywatnych gruntów, które leżą pod... gminną drogą we wsi Pasieka. Pieniędzy domagają się właściciele działek, które przecina komunalna trasa.

O konkretnych kwotach jeszcze trudno mówić.

Gminna droga na prywatnych nieruchomościach to skutek rażących zaniedbań geodezyjnych sprzed lat. Władze Miastka wciąż ustalają, kto jest bezpośrednim winowajcą. Niewykluczone, że po wykupieniu ziemi samorząd zwróci się do winnego o zwrot kosztów.

- To może być geodeta, który wytyczał tę drogę, albo Wydział Geodezji w Starostwie Powiatowym w Bytowie, który nie naniósł jej na mapki - wskazuje Wojciech Dąbrowski, sołtys wsi Pasieka.
Burmistrz Miastka na razie wypowiada się ostrożnie.

- Nikogo nie osądzam. Jedno jest pewne: trzeba coś z tym zrobić, bo gminna droga nie może przebiegać przez prywatne grunty - przyznaje Roman Ramion.

Sprawa wyszła na światło dzienne po niedawnych pomiarach geodezyjnych. Okazało się, że prywatne działki na odcinku ponad 100 metrów wchodzą na środek drogi. Teoretycznie gospodarze mogliby stawiać płoty, uniemożliwiając jeżdżenie trasą, która jest bardzo ważna turystycznie. To jedyny dojazd do rekreacyjnego Parku Rummela.

- Nie można już zmienić biegu tej drogi, bo z drugiej strony też ograniczają ją prywatne grunty. Liczę jednak, że to nie podatnicy będą płacić za czyjeś błędy. Po wykupieniu gruntów samorząd powinien odzyskać pieniądze - podkreśla sołtys Dąbrowski.

Przy obecnych cenach ziemi kwota, którą trzeba będzie wydać z budżetu miasta i gminy, może przekroczyć 100 tysięcy złotych. - Na razie nikogo nie osądzamy, bo sprawa jest badana. Czas na wyrokowanie dopiero przyjdzie - komentuje Aleksander Sikorski, naczelnik Wydziału Rolnictwa i Gospodarowania Nieruchomościami Urzędu Miejskiego w Miastku.

Właściciele działek są łakomi kompromisu, ale wiadomo, że nie ma nic za darmo. - Jestem właścicielem połowy drogi na odcinku kilkunastu metrów. Albo postawię tu płot, albo niech to gmina ode mnie wykupi za odpowiednią cenę - mówi Wiesław Wysocki, gospodarz z Pasieki.
Świadomość, że samorząd nie ma innego wyjścia, jak tylko odkupić grunty, może pchać do windowania cen. Władze Miastka liczą jednak na ugodowe podejście właścicieli, a podatnicy z uwagą obserwują zamieszanie...

- Z tymi mapkami nikt już chyba nie dojdzie do ładu. Okoliczne ziemie mierzono po kilkanaście razy. Co geodeta, to inny pomiar. W moim przypadku wytyczona droga dojazdowa jest tak wąska, że gdyby nie wyrozumiałość sąsiadów, to ciężki transport nie dojechałby do mojej fermy - mówi Jerzy Dmyterko, rolnik z Pasieki. - Sąsiedzi postawiliby płoty na granicy i musiałbym wynajmować helikopter - dodaje z przekąsem.

Podobnych przypadków w Pasiece jest więcej. Gdyby rolnicy stawiali płoty zgodnie z usytuowaniem granic działek na mapach geodezyjnych, drogi często nie miałyby szerokości nawet dwóch metrów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki