18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć czai się w internecie

Małgorzata Moczulska
Maciej Dudzik
Michał ze Strzegomia, Ania z Gdańska czy Paweł z Bytomia - młodzi, zdolni, pełni marzeń, o które już nie będą walczyć. Odebrali sobie życie, bo ktoś wrzucił do sieci kompromitujące ich filmy, które odebrały im godność. Nie udźwignęli upokorzenia, które zgotowali im znajomi i nieznajomi. Zostali całkowicie anonimowo i zupełnie bezkarnie opluci przez internautów. A że czasem ktoś nie wytrzymał tego opluwania i odebrał sobie życie? Internetowych hien, żerujących na innych ludziach, kompletnie to nie obchodzi...

Jestem w sieci. Czuję się tu panem życia i śmierci, mogę siać postrach jak cosa nostra, a co ważne - nikt mnie tu nie rozpozna. Puszczam posta, gratka będzie ostra, zaraz znajdę jakiegoś ofiarnego kozła" - fragment piosenki Katarzyny Skrzyneckiej i Mezo, dedykowanej "życzliwym" użytkownikom internetu.

***

Cmentarz w Strzegomiu. Sobota rano. Ponuro, szaro i pusto. Tylko przy jednym z grobów stoi dwóch chłopaków. Wysocy, kaptury zarzucone na głowę, palą papierosy i drepczą w miejscu. Jeden z nich zapala znicz, drugi coś klnie pod nosem. To grób 21-letniego Michała. Mimo że od pogrzebu minęły trzy tygodnie, leżą tu wciąż świeże kwiaty, stoi mnóstwo zniczy. Kiedy podchodzę, obrzucają mnie obojętnym spojrzeniem.

- Ja pier... nie mogę, no nie mogę, co ta mała narobiła - rzuca jeden z chłopaków.
Przedstawiam się, pytam, czy zechcą porozmawiać, czy wiedzą dlaczego... Początkowo zbywają mnie, twierdzą, że wszystko o sprawie zostało już napisane, że nie ma do czego wracać, że czas, by sprawa w końcu ucichła, ale chwilę potem, pełni złości, wyrzucają z siebie wszystkie żale.

- Dlaczego? Powiem pani - mówi jeden z nich. Przedstawia się jako Jacek. - Wychodzi pani na ulicę, a wszyscy się gapią, część patrzy z ironią, część z pogardą. A nawet jak nie, to tak się pani wydaje, bo przecież wszyscy widzieli ten film, wszyscy wydali już wyrok. I co wtedy pani robi? Ja pani powiem. Człowiek myśli tylko o tym, by się schować, zapaść pod ziemię. Ucieka. Raz, drugi, ale dziesiątego dnia zwyczajnie nie daje rady. Może jedni zaczęliby pić, inni nakopali tej małolacie do dupy i zniszczyli ją, ale nie Michał. On był, k..., za dobry, przejął się tym i dlatego się zabił - dodaje kolega samobójcy.

Wychodzi pani na ulicę, a wszyscy się gapią, patrzą z ironią, z pogardą. I co pani wtedy robi?

Kilka tygodni temu chłopak powiesił się we własnym pokoju. Nie zostawił listu, nikomu nie mówił, co planuje, nie prosił o pomoc... A mimo to jego znajomi i rodzina są pewni, że wszystko przez szokujący film.

- Może to niejedyny powód, ale był to ostatni kamyczek, który sprawił, że Michał się rozsypał - mówią.

Co to za szokujący film? Obraz "Zwierzenia szesnastolatki" to nakręcone telefonem komórkowym zwierzenia Pauliny, koleżanki Michała. Dziewczyna opowiada na nim w wulgarny sposób o ich seksualnej przygodzie w parku. Opis tej randki brzmi jak opis filmu pornograficznego. Z pikantnymi szczegółami mówi też o tym, jakie problemy miał jej kochanek podczas współżycia z tak młodą dziewczyną.
Film trafił do internetu na początku stycznia. Chłopak powiesił się trzy tygodnie później. Do wpuszczenia go do sieci nie przyznaje się ani Paulina, ani jej koleżanki, choć to jedna z nich nakręciła go swoim telefonem komórkowym. Policji tłumaczyła, że zgubiła telefon, w którym było nagranie, i to znalazca musiał go upublicznić w sieci. Policja szuka winnego. Winnego szukają też rodzice Pauliny.

- Dlaczego pani nie napisze o tym, kto ten film rozpowszechnił? Dlaczego jego pani nie zrobi bohaterem swoich tekstów? To on jest winny. Moja córka z tą śmiercią nie ma nic wspólnego! - wykrzyczał mi do słuchawki telefonu ojciec Pauliny po jednym z artykułów na temat śmierci Michała.
Paulina oraz jej dwie koleżanki odpowiedzą za demoralizację. W sądzie rodzinnym są już akta w tej sprawie. Ale nastolatki od kilku tygodni płacą za swoją nieodpowiedzialność. W tym niewielkim miasteczku są wytykane palcami, stały się pośmiewiskiem wszystkich. Wielu nie szczędzi im też ostrych komentarzy, obwiniając o śmierć Michała.

"Teraz to one zgrywają ofiary. Nie chciały, winny jest ktoś inny. A po co to kręciły? Po to by potem się pośmiać, zaszpanować, jakie to są dorosłe, jakie nowoczesne i seksi. Żenada" - to wpis na jednym z forów internetowych podpisany przez "anulkę".

Ale rodzina Michała nikogo już nie wini. Jak tłumaczy, nie chce, by doszło do kolejnej tragedii, by w poczuciu winy i zaszczucia krzywdy nie zrobiła sobie Paulina.

- Trzeba już temat zakończyć, nie szukać winnych, prawdę Michał i tak zabrał do grobu - mówi Stanisław Gmurczyk, dziadek chłopaka.

"To nie pierwsza śmierć wywołana cyberprzemocą i co gorsza - nie ostatnia. Są ludzie, którzy nie mają wyobraźni, oni nic nie zrozumieją i znów zabawią się czyimś kosztem" - to kolejny wpis internauty.

Ten temat trzeba zakończyć, nie szukać winnych, prawdę Michał i tak zabrał do grobu - mówi dziadek Michała

I rzeczywiście, niebezpieczna zabawa w internecie trwa już od wielu lat. Trzy lata temu 15-letnia Ania z Gdańska odebrała sobie życie po tym, jak jej koledzy na oczach całej klasy rozebrali ją i próbowali zgwałcić. Całą scenę nagrali telefonem komórkowym. Filmik trafił do internetu. Ania była tym przerażona, wiedziała, że dla wszystkich w szkole stanie się pośmiewiskiem. Odebrała sobie życie: powiesiła się na skakance w swoim pokoju. Nie zniosła zafundowanego jej w okrutny sposób upokorzenia.

Rok temu Paweł z Bytomia upił się i stracił przytomność w hotelu podczas wycieczki do Paryża. Koledzy, zamiast mu pomóc, oblewali mu spodnie na pośladkach jogurtem zmieszanym z jedzeniem, położyli parówki, a wszystko to nakręcili kamerką telefonu komórkowego. Obraz krążył potem między uczniami z liceum, aż w końcu przedostał się do internetu. O sytuacji dowiedzieli się nauczyciele. Paweł bał się, że za picie alkoholu będzie wyrzucony ze szkoły, że o wszystkim dowiedzą się rodzice. W dodatku stał się szkolnym pośmiewiskiem. W kilka tygodni od zdarzenia powiesił się w lesie.

***
"Jest stara i żałosna, a gra jak pokraka" - to jedna z opinii anonimowych internautów na temat gry Doroty Świeniewicz w reprezentacji polskiej w siatkówce.

"Weź się do roboty, bo nie za taką grę ci płacą, a najlepiej idź na emeryturę, bo do niczego się już nie nadajesz. Przynosisz nam wstyd" - to kolejny wpis.

Podobnych były setki. Obraźliwe, niesprawiedliwe, takie, by tylko bardziej dopiec, by bardziej skopać.

- O tych wpisach usłyszałam od znajomej. Nie chciałam tego czytać, ale wiedziałam, że Dorotę dotkną one w samo serce - wspomina mama Doroty. Miała rację. Świeniewicz załamała się i zwołała konferencję prasową, rezygnując z występów w reprezentacji. Siatkarka po 25 latach gry nie wytrzymała i powiedziała:"Dość".

- Schodzę z linii strzału, bo jak długo można być kopanym? - mówiła. - Dziwne i zaskakujące jest to, że jeszcze do niedawna byłam dla nich najlepszą zawodniczką, pisali wiersze i poematy. A kiedy wróciłam i chciałam pomóc, to mnie skopali - żaliła się podczas konferencji.

Nawet kiedy kilka dni później w Świdnicy, rodzinnym mieście Doroty, mieszkańcy i członkowie klubu sportowego, gdzie zaczynała grać w siatkówkę, zaczęli zbierać podpisy pod pełnym wsparcia listem dla siatkarki, nie brakowało głosów krytyki. Na forach internetowych pojawiały się wpisy: "Kogo bronicie? Jak taka delikatna, to niech się w sport nie bawi", czy też: "Jestem ze Świdnicy i mam w dupie panią siatkareczkę".

- Dla mnie ci ludzie to zwykli tchórze, którzy sami nic nie osiągnęli, a mają czelność oceniać innych. Niech pokażą, kim są, co osiągnęli, czy rzeczywiście nie popełniają błędów - prowokowała wtedy Elżbieta Gaszyńska ze Świdnicy, była zawodniczka, dziś trener siatkówki i znajoma Doroty. O chamstwie na polskich forach internetowych mówi się już głośno. Najgorszą sławą cieszą się wpisy pod artykułami na portalach plotkarskich i onet.pl. Stąd właśnie powiedzonka: "Nie róbmy onetu" czy "Głupi jak komentarz na onecie".

Dlatego większość sportowców i celebrytów nie czyta komentarzy na swój temat. Nie robią tego, by nie denerwować się, bo dobrze wiedzą, że nie ma tam nic pochlebnego na ich temat. Newsy na portalach plotkarskich pisane są tak, by każdy mógł sobie ulżyć, wylać na drugiego swoją zawiść i dowartościować się, gnojąc innych.

Gaszyńska: Dla mnie ci ludzie to tchórze. Sami nic nie osiągnęli, a mają czelność oceniać innych

"Brzydka jest i kurduplasta; Jest klocem i takim pozostanie za te fałszywe łzy i zachowanie prostaczki" - to komentarze z forum Pudelka.pl na temat Anny Muchy.

"Tandeta i kicz! Panna ma dopiero 26 lat, a wygląda gorzej niż niejedna 40." - to pod newsem o urodzinach Dody.

Anna Mucha przyznaje, że nie czyta komentarzy. Próbowała to robić jeszcze kilka lat temu, ale - jak twierdzi - skala agresji w sieci jest absolutnie niewyobrażalna.

- Wielu nie czyta, bo wie, że nie daliby rady wytrzymać tego psychicznie - tłumaczy aktorka.
Nie wytrzymał np. Bogusław Linda. Aktor przez dwa lata nie przyjmował żadnych ról, bo jak twierdzi, chciał odpocząć od pomyj, jakie w internecie wylewano na jego głowę.
- Po prostu przeczytałem coś i poczułem się niesprawiedliwie opluty - tłumaczył niedawno w programie Kuby Wojewódzkiego. - A zanim zrozumiałem, na czym to polega, że to masa niedorobionych gości i panienek, którzy muszą opluć kogoś, bo inaczej nie istnieją w świecie, to musiałem zniknąć. Ja przyjmuję to, że komuś nie podoba się rola... Przyjmuję to! Ale nie przyjmuję tego, że piszesz np.: "Nie widziałem, jak gra, ale to na pewno ch..." albo: "Ten stary pedał grał gdzieś tam...". A wiesz, jaka to jest satysfakcja, jak z małej miejscowości Brzeźno jakiś 12-latek bez zębów może napisać: "A ja cię, Linda, w dupę pier...!".

***

"Zabiłeś, to teraz trzeba zabić ciebie. Hej, ludzie, nie dajmy mu żyć. Zróbmy samosąd. Powieśmy jego i jego rodzinę. Niech zdychają" - to komentarze, które pojawiały się na portalu Nasza-klasa.pl pod profilem Petra P., zabójcy licealistki ze Świdnicy.

Kiedy dwa lata temu Peter P., młody świdniczanin, brutalnie zgwałcił i zabił licealistkę, w internecie wzywano do odwetu, a policja musiała chronić rodzinę zatrzymanego. Już kilka dni po zabójstwie na kilku forach internetowych pojawiło się skopiowane z portalu Nasza-klasa.pl zdjęcie mordercy. Ktoś podał jego nazwisko, dokładny adres. Szybko też mnożyły się dziesiątki komentarzy wzywających do odwetu.

"Śmierć za śmierć"; "Twoja mama nie będzie miała życia" czy "Spalić mu dom". Policja musiała szybko zamknąć dostęp do kilku stron internetowych, usunęła też profil podejrzanego z portalu Nasza-klasa. Jednak kilka godzin później ktoś założył mu nowy i zamieścił m.in. zdjęcie z byłą dziewczyną.

- Ja już swój dramat przeżywam, bo okazało się, że wychowałam złego człowieka, nie potrzebuję jeszcze zemsty innych - mówiła wtedy załamana nagonką matka Petra P.

Kobieta bała się, zwłaszcza że wokół jej domu zaczęły kręcić się grupki młodych ludzi. Policja zdecydowała o przydzieleniu jej ochrony. Funkcjonariusze musieli sobie też poradzić z planowaną pod komendą ustawką. Młodzież namawiała się na forum internetowym, by przyjść tłumnie pod budynek i zażądać wydania im zabójcy.

Dwa lata temu Peter P. brutalnie zgwałcił i zabił licealistkę. W internecie wzywano do odwetu, a policja musiała chronić rodzinę zatrzymanego.

Portal Nasza-klasa stał się równie niebezpiecznym narzędziem jak internetowe komentarze. Można tam np. swojemu wrogowi założyć fałszywy profil i w kilka dni zniszczyć jego dobre imię. Tak było m.in. z Rafałem Nosewiczem, szefem Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Słupsku. Ktoś życzliwy podszył się pod niego i założył konto. Znalazły się tam m.in. odpowiednio skadrowane zdjęcia ze szkolnej wycieczki opatrzone wulgarnymi opisami. Z fałszywego profilu wysłano też zaproszenia między innymi do słupskich radnych, dyrektorów szkół i psychologów. Zaproszenia kompromitujące dyrektora poradni. Profil po kilku dniach usunięto, ale niesmak został.
- Ktoś w kilka dni zniszczył mi autorytet - żalił się Nosewicz.

***

- Jest jedna żelazna zasada dotycząca obraźliwych komentarzy w internecie - nie odpowiadaj na nie. Nawet gdy odczuwasz złość, jesteś przestraszony. Wtedy chcesz zareagować, poprosić osobę, która cię oczernia, by przestała; zaprotestować przeciwko takim działaniom, powstrzymać je. Nie rób tego! Dlaczego? Prawdopodobnie osoba, która to zrobiła, na to czeka. To zawsze jest prowokacja. Twoje działanie może doprowadzić do eskalacji wymierzonych w Ciebie działań. Nie reagując, chronisz siebie. Kiedy nie reagujesz, nie dajesz pretekstu osobie, która tak Cię potraktowała, by mogła robić to dalej i wykorzystywać Twoje wypowiedzi - radzą specjaliści z Fundacji "Dzieci niczyje".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śmierć czai się w internecie - Gazeta Wrocławska

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki