Osobiście powodów do euforii nie widzę. Mam wręcz wrażenie, że te miesiące nic nie zmienią.
Nie liczmy na cudowne "plany restrukturyzacji". Od 2002 r. planów powstało tyle, że trudno zliczyć. Opracowań i analiz powstało drugie tyle. Kolejny plan może tak naprawdę powstać w ciągu tygodnia z kompilacji dotychczasowych (więcej czasu zajmie uzgadnianie praw autorskich niż jego pisanie!).
Ale to niczego nie zmieni. Bo problem nie w planie i nie w prywatyzacji. Problem bowiem w długach stoczni. Tak długo jak rachunki stoczni obciążają liczone w setkach milionów złotych zobowiązania, tak długo nikt nie kupi stoczni. Bo kupowanie polskich stoczni to kupowanie kota w worku. Z tą różnicą, że w tym przypadku wiemy, że kociak jest chory... I to ciężko.
Zamiast więc pisać o stanie kota i próbować go opchnąć, rząd powinien zaaplikować mu natychmiast kurację antybiotykową. Za jakiś 1 mld zł. Może więcej, a może mniej. Trudno powiedzieć za ile - i to jest największy problem stoczni. Bo zobowiązań nie da się policzyć natychmiast. A bez tego trudno stocznie oddłużyć i sprzedać. I nie chodzi tu o 3 miesiące czasu. Tu chodzi o zasadę. Biznes nie kupuje kotów w worku. Nigdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?