Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieprzeciętny ksiądz z Bojana

Joanna Kielas
Collage Kamila Benke
Dwa poważne zarzuty oparte na zeznaniach nastolatki każą mieszkańcom Bojana na nowo przyjrzeć się swojemu proboszczowi i przemyśleć jego dotychczasowe zachowanie.

Jedno jest pewne - proboszcz z Bojana to postać budząca wielkie emocje wśród miejscowych. On sam mówi o sobie, że jest człowiekiem niezwykle ambitnym - bycie przeciętnym go nie interesuje. Niektórzy mieszkańcy określają go jako "człowieka wielkiego formatu", który idzie jak burza przez kolejne inwestycje. Ale nie brak i przeciwników, którzy proboszczowi zarzucają, że co rusz wyciąga od parafian pieniądze.

Kościół w trzy lata
Początki posługi ks. Mirosława w Bojanie sięgają 1997 roku, kiedy ówczesny metropolita gdański, abp Tadeusz Gocłowski, wydał dekret powołujący w tej wsi parafię św. Jadwigi, a jego ustanowił jej proboszczem. Nowy proboszcz zabrał się ostro do pracy, już w październiku tegoż roku rozpoczęły się pierwsze roboty przy wykopywaniu fundamentów dla nowego kościoła. Gdyby istniał ranking szybkości powstania świątyń, ta z Bojana bez wątpienia znalazłaby się w czołówce. Nowy kościół był gotowy po trzech latach. W drugie święto Bożego Narodzenia 2000 roku odbyła się uroczystość poświęcenia świątyni.

- Gdy usłyszeliśmy w ogłoszeniach parafialnych, że potrzebni są mężczyźni do wykopów, zgłosiło się kilkadziesiąt osób ze sprzętem - wspomina jeden z mieszkańców. - Prace posuwały się w szybkim tempie. Gdy pytano, jaka firma tak rzetelnie pracuje, proboszcz odpowiadał: "Ta firma nazywa się parafia pod wezwaniem Zrób To Sam".

Kościół jest dumą nie tylko dla miejscowych. Podoba się też przybyszom, czego dowodzą choćby częste śluby par z Trójmiasta. W Bojanie działa pensjonat, w którym często organizowane są uroczystości weselne. Młodzi z miasta przyjeżdżają tu przed ślubem załatwić formalności, po drodze widzą piękny kościół i decydują się powiedzieć sobie sakramentalne "tak" w tymże miejscu.

- Taki wiejski kościółek, ale nie "wsiuński", położony w lekkim oddaleniu od drogi, na wzniesieniu, do którego prowadzi kręta droga, po prostu bajka - pisze jedna z uczestniczek ślubnych forów internetowych. - Od razu wiedziałam, że chcę tu mieć ślub. Proboszcz nie robił problemów.
Ks. Mirosław sukcesywnie doposażał nową świątynię. W 2008 roku udało mu się pozyskać organy. I to nie byle jakie, bo jak przyznają specjaliści, są to czwarte pod względem wielkości i jakości wykonania organy na Pomorzu. O pozyskanie instrumentu proboszcz starał się od dwóch lat. Przypadkiem dowiedział się, że parafia w Dortmundzie wymienia organy. Pojechał na miejsce.

- Po wysłuchaniu prezentacji gry instrumentu wiedziałem, że musimy je mieć - mówił.
Okazało się, że o instrument ubiegają się też siostry karmelitanki z Korei. Jednak przedsiębiorczy duchowny przekonał właścicieli organów, że w Bojanie przydadzą się bardziej.

Uroczystej mszy św., podczas której poświęcono organy i instrument zabrzmiał po raz pierwszy, przewodniczył ks. abp Tadeusz Gocłowski. Po mszy nastąpił koncert, podczas którego możliwości nowego instrumentu zaprezentował znany muzyk, prof. Roman Perucki.
Ksiądz dbał też o to, by w parafii wiele się działo. Jako pierwszy w powiecie wejherowskim zaprosił na koncert znany zespół dziecięcy Arka Noego. Odbył się on w parafialnych ogrodach, w ramach uroczystości związanych z 10-leciem parafii św. Jadwigi. Po koncercie były gry i konkursy dla dzieci. A potem zabawa taneczna dla dorosłych.

Setka dzieciaków w Rzymie

Trzy lata temu parafia św. Jadwigi przygotowała wyjazd młodych ludzi do Rzymu. Najważniejszymi wydarzeniami była wizyta przy grobie Jana Pawła II oraz udział w audiencji u Benedykta XVI. Do Włoch pojechały dzieci od pierwszych klas podstawówki, po uczniów szkół średnich, studentów, a nawet dorosłych. Właściwie nie było rodziny, z której ktoś by nie brał udziału w wyjeździe. Na wyprawę do Włoch dla dziecięcej scholi uszyto 80 nowych strojów, tak więc młodzi zaprezentowali się w Rzymie w nowym odzieniu. Gdy wrócili do Bojana, zaskoczyło ich prawdziwie królewskie powitanie. Były fajerwerki, transparenty i śpiew.

Na pewno sporym wkładem księdza Mirosława było otwarcie przedszkola. To jedyne takie przedszkole w powiecie wejherowskim i jedno z nielicznych w województwie pomorskim. Mieści się na zapleczu kościoła w specjalnie dla niego zbudowanych pomieszczeniach. W ramach czesnego dzieci mają zapewnioną naukę języka angielskiego i inne ciekawe zajęcia, jak rytmika. Są zajęcia korekcyjne i logopedyczne, gdy pojawia się taka potrzeba. Placówka nie ma charakteru wyznaniowego, choć praktykuje się modlitwy przed posiłkiem czy śpiewanie kolęd.

Problem z Schumanem
Ksiądz działa nie tylko na polu kultury, ale aktywnie angażuje się w życie wsi. To właśnie proboszcz wspólnie z dyrektorem tutejszego gimnazjum wpadł na pomysł nadania szkole imienia nietuzinkowego patrona - francuskiego polityka Roberta Schumana.

- Założyciele Unii Europejskiej, wśród których jest Robert Schuman, nie są nam obecnie znani - wyjaśniał ksiądz. - Warto ich przybliżyć społeczeństwu, szczególnie młodzieży. Tym bardziej że o dzisiejszej Unii mówimy głównie w aspekcie ekonomicznym, pomijając sprawy religii i chrześcijaństwa. Tymczasem Robert Schuman był gorliwym katolikiem.

Problem w tym, że władze gminy nie podzielały entuzjazmu z takiego nietypowego patrona i wolałyby kogoś bardziej pospolitego, czyli - najlepiej pisarza czy poetę kaszubskiego. Takich patronów ma większość szkół wokół. Radni gminni przez ponad rok zastanawiali się nad tą kandydaturą, a szkoła musiała zaplanowaną już uroczystość przekładać. W końcu, po ponad roku, gimnazjum w Bojanie nadano jednak imię Roberta Schumana.
Nietuzinkowy inwestor i turysta
Ksiądz umie korzystać z tzw. nadarzających się okazji. W zeszłym roku Bojano doczekało się wreszcie, po wielu latach narzekania na dziury w jezdni, nowego asfaltu na głównej drodze przelotowej przez miejscowość. Mieszkańcy zwrócili uwagę, że w tym samym czasie także droga do kościoła zmieniła nawierzchnię: z szutrowej na asfaltową. To jednak nie koniec historii. Zgodnie z tradycją po zbudowaniu drogi odbywa się jej otwarcie: samorządowcy przecinają symboliczną wstęgę, inwestor zaprasza na mały poczęstunek. Tak było i tym razem. Jednak z zaproszeniem na uroczystość otwarcia trasy do naszej redakcji nie zadzwoniło biuro prasowe marszałka (bo droga w Bojanie to trasa ważna, wojewódzka), ani też wójt z Szemudu, ale proboszcz, zapraszając jednocześnie na poczęstunek u niego na plebanii.

- Lubi nowe auta, takie, jakich nikt jeszcze we wsi nie ma - mówi jeden z mieszkańców wsi. - A że mieszkańcy Bojana to majętni ludzie, niełatwo znaleźć takie, które wzbudzi ich podziw.

Proboszcz preferuje też niestandardowe miejsca wypoczynku. Gdy szczytem marzeń przeciętnego Polaka podczas ostrej zimy jest wygrzanie się w ciepłym słońcu Egiptu, on na miejsce zimowego wypoczynku wybiera nieco dalsze rejony, np. Brazylię.

W sierpniu ubiegłego roku ksiądz Mirosław został mianowany dyrektorem ds. budownictwa sakralnego archidiecezji gdańskiej. Niektórzy jednak mają księdzu za złe, że co rusz zwraca się do parafian o pomoc finansową na kolejną budowę. Nie tylko zwraca, ale w jego imieniu kościelny chodzi po domach, zbiera pieniądze i zapisuje, kto ile dał. Obecnie parafia jest w trakcie budowy schodów do kościoła.

- Przyznaję, kościelny, chodząc z opłatkiem w grudniu, zbierał też na schody - mówi ksiądz. - Ale nikt nikogo nie zmuszał do dawania gotówki. A dlaczego kościelny wszystko notował? Tak dla siebie, żeby móc się rozliczyć.

Ludzie mają też za złe, że stanowczo, czasem nawet ostro wyraża swoje zdanie.
- Nie przeczę, że ma kontrowersyjny sposób bycia, jest wybuchowy, porywczy i często manifestuje swoje niezadowolenie w sposób, który może innych obrażać - pisze na naszym forum internetowym mieszkanka Bojana. - Zdaję sobie również sprawę, co spora część parafian myśli o sposobie zbierania datków na kościół, jego żyłce do interesów itp. Jak też i z tego, że było kilka głośnych spraw, które stawiały go w złym świetle.

Pobicie na koloniach
W końcu cień na karierę proboszcza rzuca sprawa o pobicie 14-letniego chłopca, która miała miejsce latem 2007 roku.

- Choć było to trzy lata temu, ten wieczór pamiętam doskonale - mówi pani Stanisława, matka chłopca. - Zadzwonił starszy syn, że młodszy jest pobity, że to ksiądz go uderzył, że mam przyjeżdżać i ich zabrać. Było już późno. Pojechałam po chłopców następnego dnia, wcześnie rano. Młodszy syn miał rozciętą wewnątrz buzię. Jak tylko przyjechaliśmy, wszystkie dzieci krzyczały, że małego pobił ksiądz. Za co? Chłopcy wysmarowali pokoje kolegów pastą do zębów. Oczywiście, że kara za takie zachowanie się należała, ale nie żeby dorosły mężczyzna uderzył dziecko w twarz. Sprawę zgłosiliśmy na policję, syn miał robioną obdukcję lekarską.
Sprawą interesowała się też gmina.
- Parafia od kilku lat organizowała wypoczynek nad Jeziorem Żarnowieckim dla dzieci z rodzin wielodzietnych - mówi jedna z urzędniczek gminy Szemud. - Informacja o tym incydencie szybko do nas dotarła, wójt polecił mnie i koledze pojechać na miejsce i sprawdzić, co się stało. Wtedy już dziecka nie było, matka go zabrała, nie było też księdza. Od tego czasu ksiądz z Bojana nie organizował już letniego wypoczynku dla dzieci.

Sprawa trafiła do sądu, ale została warunkowo umorzona, co oznacza, że księdza uznano za winnego, ale odstąpiono od wymierzenia kary. To często stosowana praktyka, gdy chodzi o "niezbyt dotkliwe pobicie", czyli gdy obrażenia nie wymagają leczenia dłuższego niż siedem dni.
Proboszcz tłumaczy, że chłopiec na koloniach agresywnie zachowywał się wobec innych dzieci i odbył z nim "męską rozmowę", każąc, by mały się uspokoił. Ksiądz twierdzi, że w ogóle dziecka nie uderzył, a siniaki to efekt wcześniejszych bójek z innymi dziećmi.

Jej wersja
Do zdarzenia, które zbulwersowało nie tylko całą wieś, ale i dalszą okolicę, miało dojść 5 grudnia. Dzień wcześniej przygotowujący się do bierzmowania gimnazjaliści przystępowali do piątkowej spowiedzi. Ksiądz zaproponował jednej z dziewcząt, że jeśli chce dłużej porozmawiać o swoich problemach, może przyjść na plebanię. Następnego dnia dziewczyna przyszła do niego. Tam, według słów nastolatki, ksiądz zrobił jej kilka drinków i zachęcił do wypicia. Potem miał ją posadzić na swoich kolanach, całować i czule obejmować, mimo że ona próbowała się wyrwać i protestowała. Ostatecznie puścił ją i razem wyszli - ona w kierunku domu, ksiądz też miał się gdzieś spieszyć.
Niedługo potem ksiądz zadzwonił do rodziców dziewczyny z informacją, że "córka wyszła z plebanii jakaś dziwna" i poszła w kierunku pobliskiego lasu, więc dobrze byłoby, gdyby ojciec poszedł jej szukać. Zaraz potem dziewczynka wróciła.

- Od razu zauważyliśmy, że była pijana - mówią rodzice. - Wymiotowała. Tłumaczyła, że to ksiądz jej polewał alkohol, a potem całował i obmacywał. Zabraliśmy jej komórkę i kazaliśmy iść spać. Około godz. 2 w nocy ksiądz wysłał na jej telefon SMS o treści: "naskarżyłaś na mnie". Po prostu szok. To był pierwszy przypadek, gdy córka wróciła do domu pijana. Nie mamy z nią problemów wychowawczych.

Urlop do wyjaśnienia

Następnego dnia rodzice zgłosili sprawę policji. Biegły psycholog, który uczestniczył w przesłuchaniu dziewczyny, wydał jednoznaczną opinię, że jej zeznania są wiarygodne, że nie konfabuluje. Duchowny usłyszał dwa zarzuty: dokonania innej czynności seksualnej oraz rozpijania małoletniej. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i poręczenie majątkowe wysokości 10 tys. złotych.

Abp Sławoj Leszek Głódź urlopował proboszcza na okres miesiąca, do czasu wyjaśnienia zarzutów. Zanim do tego doszło, proboszcz przyszedł z kolędą do domu rodziców dziewczynki.

- Zdecydowaliśmy się przyjąć kolędę, bo jesteśmy wierzący - mówi matka poszkodowanej. - Nie klękaliśmy jednak przed nim. Na starszą córkę nawet nie spojrzał, a podczas rozmowy od młodszej usłyszał, że ma trzymać ręce przy sobie.
Ksiądz nie chce sprawy komentować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki