Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stoczniowcy wyjdą na ulice?

Robert Kiewlicz
Jutro, a więc w dniu ogłoszenia decyzji przez KE, w Szczecinie i Gdyni odbędą się uliczne manifestacje
Jutro, a więc w dniu ogłoszenia decyzji przez KE, w Szczecinie i Gdyni odbędą się uliczne manifestacje Grzegorz Mehring
Na środę pracownicy stoczni w Gdyni i w Szczecinie zaplanowali marsz milczenia. Również w środę unijni komisarze wydadzą decyzję w sprawie przyszłości stoczni. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że KE jest skłonna dać Polsce na prywatyzację i restrukturyzację stoczni czas do października.

- Dominuje atmosfera przygnębienia i obawy o dalsze losy - mówi Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdynia. - Jednak po wstępnych wynikach widać jednomyślność stoczniowców co do dalszej walki o miejsca pracy.

Do stoczniowców z Gdyni przyłączą się pracownicy Stoczni Gdańsk. Jutro zakończy się też referendum w sprawie dalszych akcji protestacyjnych w gdyńskim zakładzie. Stoczniowcy zapowiadają blokady dróg i wielką manifestację w Warszawie i Brukseli oraz rozbicie miasteczka przed Urzędem Rady Ministrów. Dlaczego? Stoczniowcy obawiają się, że Komisja Europejska nakaże stoczniom zwrot pomocy publicznej.

Zdaniem Komisji Europejskiej, w planach restrukturyzacji Stoczni Gdynia i Stoczni Nowej ze Szczecina, przesłanych do Brukseli 26 czerwca, uwzględniona jest zbyt duża ingerencja państwa. Plany miały być poprawione i ponownie przesłane. Zamiast poprawionych planów Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, wysłał prośbę o wydłużenie czasu na prywatyzację stoczni do września. Teraz Bruksela ocenia uzasadnienie rządu.

W sprawie stoczni interweniował osobiście premier Donald Tusk, prosząc w liście do szefa Komisji Europejskiej o więcej czasu. Wczoraj z Jose Manuelem Barroso rozmawiał prezydent Lech Kaczyński.

- Mam nadzieję na pewne jeszcze przedłużenie sprawy stoczni - mówił prezydent Lech Kaczyński.

Według medialnych spekulacji kolejną szansą dla stoczni może być "kompromis". KE ulegnie w sprawie stoczni, a prezydent Kaczyński ratyfikuje Traktat Lizboński.

Najprawdopodobniej jutro Komisja Europejska wyda decyzję w sprawie polskich stoczni. Chodzi o zwrot pomocy publicznej udzielonej zakładom przez polski rząd.

Wczoraj na ten temat dyskutowali także szefowie gabinetów 27 unijnych komisarzy.

- Cała sprawa jest jeszcze analizowana i mamy nadzieję, że zakończymy tę analizę bardzo szybko - stwierdził rzecznik Komisji Europejskiej Johannes Laitenberger.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że unijna komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes nie chce zgodzić się na przedłużenie terminu do września.

- Nikt nie może zarzucać Komisji Europejskiej, że nie dała wystarczających możliwości także polskim władzom, by znalazły wyjście z sytuacji i takie rozwiązania, które zagwarantują długoterminową rentowność stoczniom - twierdzi rzecznik pani komisarz Jonathan Todd.

Na decyzję Komisji Europejskiej czekają z niecierpliwością nie tylko stoczniowcy ale też polski rząd. Jeśli Komisja nie da nam więcej czasu na przeprowadzenie prywatyzacji i zażąda zwrotu pomocy publicznej, to rząd chce przekazać sprawę do Rady Unii Europejskiej. Wniosek taki przygotował już minister skarbu. W takim wypadku decyzja o przyszłym losie polskich stoczni trafi w ręce ministrów krajów członkowskich UE, którzy zasiadają w radzie. Nawet jeśli Rada UE nie dojdzie do porozumienie w tej sprawie, to po trzech miesiącach sprawa wróci do Komisji Europejskiej. Da to polskiemu rządowi czas na prywatyzację.

Całą sytuacja są też coraz bardziej zdenerwowani inwestorzy.

- Przyjmowanie warunków opracowanych w Brukseli bez ich merytorycznego omówienia i traktowanie ich jako niewzruszalnych dogmatów do niczego dobrego nie prowadzi - twierdzi Kostyantyn Lytvynov prezes zarządu ISD Polska, potencjalnego inwestora w Stoczni Gdynia SA i udziałowca Stoczni Gdańsk SA.

Lytvynov zaznacza, że jedynym wyjściem z sytuacji jest przekonanie Komisji Europejskiej do zaakceptowanie wyższego poziomu pomocy publicznej. Z doświadczeń ISD i rozmów z przedstawicielami Komisji wynika, że są oni gotowi do merytorycznej rozmowy na ten temat.
- Dają się przekonać, kiedy prezentuje się im konsekwentnie wyliczenia, analizy ekspertów i wiarygodne dane ekonomiczne - dodaje Lytvynov.

Plan Ministerstwa Skarbu zakłada m.in. ponowne połączenie trójmiejskich stoczni. Wariant połączenia pozwala zlikwidować wszystkie pochylnie w Stoczni Gdańskiej i pozostawić jedynie suche doki w Gdyni. W sprawie powtórnego połączenia obu stoczni trwają obecnie rozmowy w Ministerstwie Skarbu. Kupcem miałby być ISD Polska, spółka-córka ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbasu.

Jeśli Komisja Europejska nie przedłuży terminu prywatyzacji i nakaże zwrot pomocy publicznej, to stocznie czeka upadek. Pracę straci kilka tysięcy osób zatrudnionych bezpośrednio w stoczniowych zakładach i kilkadziesiąt tysięcy zatrudnionych w zakładach kooperujących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki