Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakład pacjenta symulowanego

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Prof. Janusz Moryś
Prof. Janusz Moryś Grzegorz Mehring
Z prof. dr. hab. med. Januszem Morysiem, rektorem elektem Akademii Medycznej w Gdańsku, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.

Absolwent Akademii Medycznej, mimo że studiował sześć lat, nie bardzo wie, jak zabrać się za pacjenta. Jest za to przygotowany do pracy naukowej nie gorzej od absolwenta biologii czy chemii uniwersyteckiej. Czy to nie paradoks?
Aby jednak zrozumieć jednostki chorobowe, ich patogenezę, student musi tą wiedzą dysponować. Inaczej nie będzie potrafił pacjenta ani zdiagno-zować, ani go leczyć. Ta wiedza musi być rozsądnie dawkowana i nie może być przeładowana.

Ministerstwo Zdrowia chce jednak skrócić studia medyczne o staż po szóstym roku.

Aby stało się to możliwe, konieczna jest reforma całych studiów medycznych. Trzeba przenieść staż na szósty rok i przemeblować program nauczania tak, by zmieścił się w ciągu pięciu lat. Szósty rok byłby bardzo "praktyczny".

Czy ten pomysł się Panu podoba?

Podoba mi się, bo umożliwiłby wprowadzenie praktycznych elementów nauczania medycyny już podczas studiów. Dziś nie jest to możliwe.

Dlaczego?
Bo na dzień dzisiejszy prawo zabrania studentowi medycyny wykonywania jakichkolwiek zabiegów. Jak mamy uczyć praktycznie studenta, jeżeli nie ma on prawa dotknąć pacjenta? To swego rodzaju absurd, bo Akademia Medyczna jest szkołą zawodową, której zadaniem jest przygotowanie lekarza do udzielania pomocy ludziom chorym. Nasz absolwent powinien umieć postawić proste rozpoznanie, zastosować leczenie i oczywiście - ratować życie, jeśli zajdzie taka potrzeba. A często nie potrafi.

Upchnąć cały sześcioletni program w pięciu latach?
Trzeba będzie zrezygnować z pewnych przedmiotów w zakresie nauk podstawowych - chemii, biologii, które są kontytuacją tego, co student uczył się w szkole średniej.
Ministerstwo Zdrowia przygotowuje propozycje dla uniwersytetów medycznych. Upraktycznienie studiów jest jednak koniecznością. Na razie próbujemy jakoś radzić sobie sami.

W jaki sposób?

Żywych pacjentów zastąpimy fantomami. Będą one "chorować" w Zakładzie Pacjenta Symulowanego, a studenci - już od II roku - będą ich leczyć. I będą uczyć się techniki zbierania wywiadu lekarskiego, techniki badania, podejścia do chorego. Podobny zakład powstał do tej pory tylko w Krakowie.

Mamy już nie tylko lekarzy specjalistów, ale i "podspecjalistów". Tymczasem pacjent wie tylko, że coś go boli i nie ma pojęcia, do jakiego specjalisty z tym pójść.

Żaden lekarz nie jest dziś w stanie przyswoić sobie tej wiedzy w całości i być rewelacyjnym w każdej specjalności.

Marna to pociecha dla chorego, bo przestaje być człowiekiem, a staje się składanką większych i mniejszych narządów, a z każdym z nich musi iść do innego lekarza.
To nieprawda. Mamy przecież instytucję lekarza rodzinnego, który powinien swoją wiedzą ogarnąć całego pacjenta.

W hierarchii medycznych specjalności lekarz rodzinny nadal znajduje się na pierwszym szczebelku od dołu. I pod względem prestiżu i pod względem wynagrodzenia...
Co do wynagrodzenia to się nie zgodzę. Lekarz rodzinny na pewno zarabia lepiej od lekarza akademickiego, tym bardziej, że może z kolegami założyć prywatną, grupową praktykę. lekarzy rodzinnych.

Ale przepraszam, nie spotkałam pacjenta, kóry leczyłby się prywatnie u lekarza rodzinnego. Prywatnie chodzi się do specjalisty.
Problem w tym, byśmy mieli dobrych lekarzy rodzinnych. Takich, którzy sprawują opiekę nad całą rodziną, od noworodka po seniora. Każdy z nas wolałby iść do lekarza, który zna jego problemy zdrowotne.

To pobożne życzenie powtarzają kolejne ekipy speców od reformy zdrowia. A kolejki do specjalistów jak były, tak są...

Bo zarządzający systemem ochrony zdrowia nie potrafią tej reformy doprowadzić do końca. Obawiam się, że po trochu będzie się medycynę rodzinną niszczyło. Wyraźnie widać, jak ciężar opieki nad pacjentem przesuwa się na szpital. To najgorszy system, jaki można zaproponować społeczeństwu. I najdroższy.

Prof. Janusz Moryś, specjalista w zakresie anatomii i neurobiologii. Kieruje Katedrą Anatomii i Zakładem Anatomii i Neurobiologii. Był prodziekanem, a ostatnio przez sześć lat dziekanem Wydziału Lekarskiego. Jako dziekan wdrożył z sukcesem kształcenie studentów obcokrajowców w języku angielskim. Lubiany przez studentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki