Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w szponach Legionelli

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Bakteria Legionella powoduje m. in. groźne dla chorych zapalenie płuc
Bakteria Legionella powoduje m. in. groźne dla chorych zapalenie płuc 123RF
Groźna Legionella kapie w szpitalnym prysznicu. Wojewoda pomorski jest gotów zamknąć placówkę w Gdyni Redłowie.

Zabójczą odmianę bakterii Legionella i to w ilościach wielokrotnie przekraczających dopuszczalne normy wykrył sanepid w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni Redłowie. Placówce grozi z tego powodu zamknięcie, pacjentom - ewakuacja do innych szpitali na Pomorzu.

Wojewoda pomorski Roman Zaborowski czeka tylko na ostateczną opinię w tej sprawie Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

- To bardzo groźna bakteria, szczególnie dla osób o obniżonej odporności - twierdzi dr med. Alfred Samet, kierownik Zakładu Mikrobiologii Klinicznej Akademickiego Centrum Klinicznego AMG.

A takich w szpitalu nie brakuje. Legionella pneumophila kolonizuje sieć wodociągową. - Kryje się w prysznicach, wannach, szpitalnych inhalatorach - tłumaczą w gdańskim sanepidzie. Wodę zakażoną Legionellą można pić, bakteria dostaje się do organizmu przez drogi oddechowe. W aerozolu z wody i powietrza zakaża nawet na odległość 1 kilometra. Powoduje ciężkie zapalenie płuc, fachowo zwane legionellozą. U osób osłabionych może wywołać sepsę. W 15-30 proc. przypadków prowadzi do zgonu.

To cud, że w Szpitalu Morskim nikt jeszcze z jej powodu nie umarł. Problem w tym, że legionelloza nie zawsze zostaje właściwie rozpoznana.

- Podjęliśmy wszelkie możliwe środki ostrożności, by zapewnić chorym bezpieczeństwo - twierdzi dyrekcja szpitala w Gdyni Redłowie.

Bez gruntownego remontu instalacji wodociągowej szpital nie wygra jednak z tą bakterią.

- Nie zamierzamy igrać z ludzkim życiem - zapowiada Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki. Jeżeli ostatnie badania, których wyniki będą znane w piątek, będą złe, szpital zamykamy.
Choć badania szpitalnej wody na obecność Legionelli pneumophila obowiązują w Polsce dopiero od 1 stycznia 2008 r, dyrekcja redłowskiej placówki wolała "dmuchać na zimne" i na własny koszt zleciła je już w listopadzie ub. roku. Wyniki są przerażające.

Liczący 51 lat szpital to stare koszary. Mieści się w kilkunastu budynkach. Nikt nigdy nie wymieniał tu instalacji wodnej. Żeliwnych rurek na miedziane. Woda "ciurkała" z kranów wąskim strumieniem. Mogło w niej być wszystko.

Wyniki badań przeprowadzonych przez gdyński sanepid okazały się przerażające.

- W trzech budynkach ilość bakterii w wodzie wielokrotnie przekraczała dopuszczalne normy - przyznaje Marian Piaskowski, zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdyni.

W jednym z pawilonów mieści się oddział onkologii, w drugim - interna i kardiologia, w trzecim - położnictwo i ginekologia.

- Najwięcej, bo aż 49 tys. bakterii Legionella pneumophila w 1000 ml wody stwierdziliśmy w kranach na ginekologii - wylicza Marian Piaskowski. Na kardiologii było ich 7650/1000 ml, na onkologii - 1400. Tymczasem, zgodnie z normą, powinno ich byc mniej niż 1000 na 1000 ml wody.

- Na oddziałach onkologicznych, gdzie leżą pacjenci z obniżoną odpornością, leczeni immunosupresyjnie ( czyli chemio- i radioterapią), w 1000 ml wody tych bakterii nie powinno być w ogóle - zastrzega ekspert z gdyńskiej stacji. Jednocześnie okazało się, że najwięcej bakterii jest tam, gdzie w rurach płynie najchłodniejsza woda. W wodzie o temperaturze 20-45 st.C Legionella namnaża się błyskawicznie, ginie, gdy woda w kurkach ma 70 stopni. Na tym polega zresztą tzw. termiczna dezynfekcja, która może zniszczyć Legionellę w wodnej instalacji w Szpitalu Morskim im. PCK. Problem w tym, że takiej temperatury, nie da się tan na codzień osiągnąć.

- Zrobiliśmy, co w ludzkiej mocy, by pozbyć się tej bakterii - zapewnia Małgorzata Bartoszewska-Dogan, wicedyrektor redłowskiej placówki.

Potwierdza to gdyński Sanepid. Po odkamienieniu sieci i wielu innych zabiegach, wyniki badań znacznie się poprawiły. Wciąż jednak nie są dobre. Ostatnie, z 9 czerwca wskazują, że na ginekologii w 1000 ml wody Legionelli jest ponad 11 tys., na kardiologii 2387. Wyniki najnowszych badań, których zażądał wojewoda pomorski, bardzo zaniepokojony sytuacją w Szpitalu w Gdyni-Redłowie, mają być znane w piątek. Wtedy też zapadnie decyzja, co robić dalej. Czy na czas niezbędnego remontu nie zamknąć budynku ginekologi, położnictwa i ginekologii onkologicznej.

Dyrekcja szpitala stara się przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo chorym.

- Zlikwidowaliśmy sitka w prysznicach i kranach, bo dla chorych groźny jest wodny aerozol - tłumaczy wicedyrektor. Do mycia noworodków i wszelkich zabiegów u chorych używa się wody sterylnej.

Nie da się jednak ukryć - w szpitalu trzeba jak najszybciej wymienić całą instalacje wody ciepłej i zamontować co najmniej sześć wymienników cieplnych oraz trzy podgrzewacze wody. Szpital nie ma na taka inwestycję pieniędzy, musi je znaleźć jego właściciel, czyli Urząd Marszałkowski. W przeciwnym razie Legionella pneumophila może wywołać w szpitalu epidemię, jakiej w Polsce jeszcze nie było.

Nie wolno czekać aż ktoś umrze

Z Jerzym Karpińskim, pomorskim lekarzem wojewódzkim, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.

Wojewoda zamknie gdyński szpital?
Jeżeli wyniki badań, których spodziewamy się w piątek, nadal będą nieprawidłowe, decyzja o wstrzymaniu pracy szpitala zostanie wydana natychmiast. Całego lub jego części. Takie prawo przysługuje wojewodzie w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia pacjentów, na przykład pożaru, czy ryzyka wybuchu epidemii. A tak jest własnie w tym przypadku.

Ale szpital jest pełno chorych. Trzeba ich będzie ewakuować do innych placówek na Pomorzu. Zagrożenia nie wolno lekceważyć. Nie będziemy czekać, aż któryś z pacjentów umrze.

A może Legionella jest w szpitalnej wodzie od dawna?
Czasy "zamiatania pod dywan" takich spraw już się skończyły. Ustawa wyraźnie mówi, że za igranie z życiem i zdrowiem pacjentów grozi odpowiedzialność karna.

Atakuje sto tysięcy osób rocznie

Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia rocznie na zapalenie płuc wywołane bakterią Legionella pneumophila (onaczej legionellozę) umiera od 20 do 100 tysięcy osób.
Za czynnik chorobotwórczy została ona uznana w 1977 roku, po tym, jak w Filadelfii 182 uczestników spotkania weteranów zapadło na chorobę podobną do zapalenia płuc. Antybiotyki okazały się nieskuteczne. Śledztwo wykazało, że hotelowa instalacja wody ciepłej była zainfekowana specyficznym rodzajem bakterii. Ostatnia groźna epidemia tej choroby, wywołana bakteriami obecnymi w instalacji klimatyzacji w budynku użyteczności publicznej, miała miejsce sześć lat temu w Anglii, gdzie zachorowało 114 osób.
Bakterię powodującą tzw. chorobę legionistów - wykryto w Szpitalu Powiatowym w Sławnie podczas badań wody na początku kwietnia br.
Bakteria została zneutralizowana przez odkażenie wody chemicznie i termicznie (w jednym przypadku dopiero druga próba wody wykazała, że nie ma w niej bakterii), a zdrowie pacjentów nie było zagrożone. Legionella, według Kazimierza Frankensteina, szefa sanepidu w Sławnie, jest szczególnie niebezpieczna w środowisku pary wodnej, czyli podczas kąpieli pod prysznicem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki