18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piaśnica - pomorski "Katyń"

Grzegorz Popławski
W Lesie Piaśnickim spotykają się na wspólnych modlitwach m.in. rodziny tam pomordowanych
W Lesie Piaśnickim spotykają się na wspólnych modlitwach m.in. rodziny tam pomordowanych Joanna Kielas
Na przełomie 1939 i 1940 roku w Lesie Piaśnickim hitlerowcy rozstrzelali około 12-14 tysięcy osób: mężczyzn, kobiet, dzieci i niemowląt. Piaśnica jest największym miejscem masowych egzekucji w województwie pomorskim. Ten leśny cmentarz nazywany jest Kaszubską Golgotą, a także "drugim Katyniem"

W Piaśnicy ginęli nie tylko duchowni, nauczyciele, prawnicy i urzędnicy, ale także rzemieślnicy, rolnicy i robotnicy, znani ze swojej patriotycznej działalności. Ofiary od końca października 1939 roku zwożono do lasów samochodami, po czym rozstrzeliwano nad masowymi grobami.

W ciągu jednego dnia specjalnie utworzony z 36 pułku SS oddział Wachsturmbann "Eimann" (nazwany tak od nazwiska dowódcy Kurta Eimanna) mógł rozstrzeliwać ok. 150 ludzi. Najwięcej informacji zachowało się na temat mordu w dniu polskiego Święta Niepodległości. 11 listopada 1939 r. Niemcy zamordowali nad dołami Piaśnicy, strzałem w tył głowy, 314 polskich zakładników. Zabójstwa trwały od rana do godz. 15. Piątkami prowadzono mężczyzn i kobiety nad doły śmierci. Niektórzy z grzebanych w rowach jeszcze żyli. Ludność polska, która obserwowała liczne transporty więźniów jadące do lasu i do której uszów dochodziły odgłosy strzałów, doskonale zdawała sobie sprawę z tego co dzieje się w Piaśnicy. Poza tym przed każdą egzekucją hitlerowcy wynajmowali okolicznych rolników niemieckich do kopania grobów.

Teren lasów wokół Piaśnicy otoczony był zawsze licznymi posterunkami policji w celu zapobieżenia ewentualnym ucieczkom ofiar i strzeżenia przed niepowołanymi świadkami z zewnątrz. Nie zawsze to się udawało. Przerażające są wspomnienia Elżbiety Ellwart z Wejherowa, jedynego świadka zbrodni. Mieszkała w Orlu, wsi oddalonej kilka kilometrów od Wejherowa. Była w zaawansowanej ciąży. Któregoś dnia wybrała się do swoich teściów przez piaśnicki las. Nieświadoma tego, co tam się dzieje została zatrzymana przez esesmanów. Niemcy chcieli pozbyć się niewygodnego świadka, bowiem kilka metrów dalej trwała egzekucja, zabrakło im jednak amunicji. Rozkazali jej nie ruszać się z miejsca, a sami poszli po naboje.

Pani Elżbieta mimo przestróg rozglądała się niepewnie, podeszła bliżej krzaków, ale to co zobaczyła, poraziło ją. Myślała, że ma przywidzenia. Zobaczyła bowiem pod innym drzewem dwóch mężczyzn w białych koszulach, czarnych spodniach i butach z cholewami. Obaj byli mocno zakrwawieni, a jeden z nich trzymał dziecko może dwuletnie za nóżki rozdzierał je, a potem uderzał główką kilkakrotnie o drzewo. Cudem ocalała, gdyż jeden z esesmanów kazał jej uciekać. Biegła co tchu w piersiach. Była bliska obłędu i przekonana, że esesman strzeli jej w plecy. Nie ma więcej relacji naocznych świadków tych tragicznych wydarzeń. Wszyscy, którzy "pracowali" przy zacieraniu śladów zbrodni zostali rozstrzelani.

Jesienią 1946 roku w Wejherowie utworzona została komisja ekshumacyjna, która wspólnie z Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich przystąpiła do ustalenia rozmiarów zbrodni i identyfikacji zwłok.
Z powodu spalenia zwłok (zrobili to tuż przed końcem wojny hitlerowcy) oraz masowym mogił, a także zniszczenia lub wywiezienia dokumentacji zbrodni przez Niemców, tajemnicą pozostaje dokładna liczba pomordowanych, lista ich nazwisk i pochodzenie narodowe, a także liczba zbiorowych mogił.

Oni zginęli w lasach Piaśnicy

Pierwsza grupa to około 2 tys. osób (głównie przedstawiciele polskiej elity politycznej i intelektualnej) aresztowanych na Pomorzu Gdańskim we wrześniu i październiku 1939 r., a następnie przetrzymywanych w więzieniach w Wejherowie, Pucku, Gdańsku, Kartuzach i Kościerzynie oraz w obozach internowania w Gdańsku - Nowym Porcie i Stutthofie

Drugą grupa i zarazem największa stanowią rodziny polskie, czeskie i niemieckie uznane za przeciwników reżimu hitlerowskiego, przywiezione do Piaśnicy z głębi III Rzeszy. Straty szacuje się w tej grupie od 10-12 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Do dziś nie udało się odszukać w archiwach niemieckich list imiennych tych ofiar. Na tak dużą liczbę osób zamordowanych wskazuje liczba i wielkość odkrytych grobów w Piaśnicy oraz zeznania polskich kolejarzy, którzy w latach 1939-1940 pracowali na stacji kolejowej w Wejherowie. To dzięki ich zeznaniom wiadomo, że były to głównie polskie rodziny robotnicze, które w latach międzywojennych wyjechały do Niemiec w celach zarobkowych.

Ostatnią grupę ofiar zamordowanych w Piaśnicy stanowią osoby chore psychicznie. W transportach kolejowych przywieziono na miejsce straceń, jak na to wskazują procesy powojenne funkcjonariuszy SS, około 2 tys. osób z zachodniopomorskich zakładów leczniczych z Stralsundu, Ükermünde, Treptov i Lęborka.

Do tej pory udało się ustalić nazwiska tylko około 600 z 14 tysięcy zamordowanych w lasach Piaśnicy.

Błogosławiona

Wśród zamordowanych w Piaśnicy jest błogosławiona siostra Alicja Kotowska ze zgromadzania sióstr zmartwychwstanek, którą rozstrzelano 11 listopada. 13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II zaliczył siostrę Alicję do grona błogosławionych męczenników II wojny światowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piaśnica - pomorski "Katyń" - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki