Niedługo swoje mowy końcowe wygłoszą prokurator i obrońcy. Ostatnią czynnością, jaką jeszcze przeprowadzą sędziowie, będzie przesłuchanie biegłego z zakresu psychiatrii, który niebawem sporządzi opinię na temat poczytalności Mirosławy M. w chwili popełnienia zarzucanego jej przestępstwa dzieciobójstwa.
Sprawa rzekomych mordów na dzieciach wyszła na jaw w 1996 roku, przez przypadek - mąż alkoholik i brutal oskarżony o długoletnie znęcanie się nad rodziną (potem dostał za to 2 lata więzienia) postanowił się zemścić, posądzając żonę o zabójstwo noworodka. Kobieta zrewanżowała mu się tym samym - oskarżyła go o zamordowanie dwóch innych dzieci.
Maluchy miały być zabijane na przestrzeni kilkunastu lat. Kobieta utrzymuje, że w latach 1976-88 urodziła troje niemowląt, które zostały uśmiercone, a następnie zakopane w lesie przez jej męża. Dwoje nowo narodzonych miał osobiście zabić Mirosław, ona sama podobno udusiła trzecie. Szkopuł w tym, że we wskazanym miejscu na gdańskich Łostowicach znaleziono tylko jedne zwłoki noworodka. Gdzie indziej na śledczych czekały niespodzianki - brak jakichkolwiek szczątków oraz szkielet... psa.
Podczas procesu najmłodsza z córek oskarżonych relacjonowała wspomnienia matki, która po latach od tragicznych wydarzeń opowiadała jej, jak ojciec zabijał maluchy. Mirosław M. miał zakopywać noworodki w "wąwozie" niedaleko ich domu przy ul. Wielkopolskiej na gdańskich Łostowicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?