Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harley wyjeżdża na pomoc

J. Gromadzka-Anzelewicz
Ratownicy na harleyu dotrą do pacjentów szybciej niż karetką pogotowia
Ratownicy na harleyu dotrą do pacjentów szybciej niż karetką pogotowia Fot. Robert Kwiatek
Dotrze na miejsce szybciej od karetki pogotowia pędzącej na sygnale, przeciśnie się przez najruchliwsze arterie miasta, w godzinach szczytu zakorkowane do granic możliwości. Przejedzie po piasku, ostrym zboczu, wzdłuż portowego nabrzeża.

Nie są dla niego przeszkodą wąziutkie i zatłoczone uliczki starego miasta.

Jest wyposażony we wszystko, czego jego kierowca - doświadczony ratownik - potrzebuje, by ratować ludzkie życie.

Już jutro kolejny sezon służby w pogotowiu gdańskim rozpoczyna ratunkowy harley. Jak co roku, od wiosny szefostwo stacji miota się, by znaleźć na tę dwukołową karetkę sponsora.

I znów może mówić o szczęściu. - I tym razem nie zawiódł nas główny sponsor, czyli gdańskie Lotnisko im. Lecha Wałęsy - oddycha z ulgą Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego, które jest właścicielem motocykla.

W styczniu 2003 roku, w dniu, w którym grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, pogotowie dostało harleya w darze od Fundacji "Bezpieczni w Ruchu Drogowym".

Problem w tym, że tego rodzaju "świadczenia" nie finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. A praca harleya, choć dużo tańsza od klasycznej karetki pogotowia, jednak kosztuje i to nie tylko tyle, ile drożejące wciąż paliwo.

- Musimy ubezpieczyć motocykl, pokryć koszt przeglądu medycznego wyposażenia, w tym defibrylatora, zakupić leki, środki dezynfekcyjne, ubrania dla ratowników, w końcu - zapłacić im za pracę - wylicza dyrektor Kubiak. Jeszcze kilka lat temu harley miał dwuosobową obsadę, w tym lekarską. Teraz będzie nim na zmianę jeździć czterech ratowników.

- Najlepszych, najbardziej doświadczonych - zapewniają w gdańskim pogotowiu. Zdobywców drugiej nagrody podczas II Mistrzostw Polski w Ratownictwie Medycznym. To jednocześnie pasjonaci motocykli.

- Jeżdżą nimi na co dzień, nie ma więc obawy, że jako niedzielni kierowcy nie dadzą sobie rady z harleyem. Choć dla NFZ to żaden argument - załoga harleya wyjeżdżała do tej pory na pomoc 637 razy, uczestniczyła też w 30 reanimacjach. Pomogła wielu chorym ludziom.

- Będzie nie tylko dyżurować przez całą dobę, ale i patrolować uliczki, szczególnie w okresie Jarmarku św. Dominika - zapowiada dyrektor Mariola Kubiak. - Nieść pomoc mieszkańcom i turystom, osobom starszym i dzieciom. Każdemu, kto jej potrzebuje.

Dyżur przez całą dobę. Po ratunek dzwoń na 999

O tym, czy na pomoc osobie poszkodowanej wyruszyć ma karetka czy ratownik na harleyu decyduje dyspozytor pogotowia, przyjmujący telefoniczne wezwanie. Jeżeli więc zauważysz wypadek, ktoś zemdleje na ulicy czy dozna urazu - dzwoń pod numer 999.

Pomoc ratownika na harleyu jest nieoceniona również dlatego, że nawet podczas letniego sezonu, gdy Gdańsk odwiedza kilka milionów turystów, gdańskie pogotowie dysponuje tymi samymi siłami, co przez pozostałą część roku. Ma więc do dyspozycji dziesięć zespołów wyjazdowych, w tym pięć podstawowych i pięć specjalistycznych.

Na 450 tysięcy mieszkańców Gdańska i kilka milionów gości. Harley wyjeżdża najczęściej do chorych, o których wiadomo, że nie będą potrzebować transportu do szpitala - przypadków omdlenia wskutek udaru słonecznego, niewielkiego urazu itp. Służy też pierwszą pomocą, której nie potrafią udzielić przypadkowi świadkowie.

W razie potrzeby ratownik wzywa karetkę, która przewozi pacjenta na oddział ratunkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki