Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Wysokiej Zaborskiej straciła cały swój dobytek [WIDEO]

Piotr Furtak
14 08 2017 lotyn k. chojnic. trwa usuwanie skutkow nawalnicy ktora przeszla nad powiatem chojnickim n/z uszkodzone budynki w miejscowosci lotyn fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
14 08 2017 lotyn k. chojnic. trwa usuwanie skutkow nawalnicy ktora przeszla nad powiatem chojnickim n/z uszkodzone budynki w miejscowosci lotyn fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press brak
Czteroosobowa rodzina straciła dobytek swojego życia. Nawałnica, która 11 sierpnia przeszła nad Pomorzem, w ciągu zaledwie pół godziny zniszczyła ich dom oraz zabudowania gospodarcze, w których trzymano zwierzęta. Budynek, w którym mieszkali nadaje się do rozbiórki. Mimo tego pozostają na miejscu, nie chcą porzucić zwierząt i swojej ziemi.

Pochodzący z Trójmiasta lekarz, który ma domek letniskowy w gminie Brusy, za pośrednictwem „Dziennika Bałtyckiego” apeluje o pomoc rodzinie Gostomskich z Wysokiej Zaborskiej w gminie Brusy.

„Dom państwa Gostomskich jest całkowicie zrujnowany i nie nadaje się do odbudowy, podobnie jak chlew” - pisze w liście do redakcji lekarz. - „Mieszkają z dziećmi w przyczepie. Zawiozłem im trochę pieniędzy, ale myślę, że potrzebują dużo więcej i chciałbym im jakoś pomóc”.

Krajobraz po burzy

Faktycznie, rodzina znalazła się w dramatycznej sytuacji, wiatr zniszczył nie tylko ich dom, ale również oborę, która grozi zawaleniem. W okolicznych miejscowościach nawałnica dokonała prawdziwego spustoszenia. Patrząc na „krajobraz po burzy” w gospodarstwie Anny i Wojciecha Gostomskich, można jednak odnieść wrażenie, że burza w szczególny sposób uwzięła się właśnie na tę rodzinę...

To był spokojny wieczór. Wojciech Gostomski z sąsiadami, z którymi wspólnie pracowali przy żniwach, na podwórku pili kawę. Dzieci już spały. Nagle zerwał się potworny wiatr, w ciągu kilkudziesięciu minut dziewięcioosobowa rodzina straciła niemalże wszystko. Nawet nie widzieli, kiedy z ich domu zerwało dach. Dachu nie ma też na oborze, w której było kilkanaście krów.

Inspektor nadzoru budowlanego uznał, że oba budynki nadają się jedynie do rozbiórki. Mieszkańcom Wysokiej Zaborskiej, położonej wśród lasów niewielkiej miejscowości, potrzebne jest w zasadzie wszystko, łącznie z rękami do pracy, której w tym gospodarstwie jest wręcz do zatrzęsienia.

- Od dzisiaj mamy kompletny zakaz wstępu do domu i do obory - mówiła nam w poniedziałek Anna Gostomska. - Trudno tego jednak przestrzegać. Zwierzęta ciągle są w oborze, bo gdzie mamy je wypędzić? Chcemy poprosić sąsiada, żeby je wziął do siebie. Wcześniej on sam musi jednak sprzedać swoje zwierzęta - dodaje pani Anna.

W poniedziałek na podwórku w Wysokiej Zaborskiej pojawił się domek holenderski, użyczony rodzinie przez przedsiębiorcę z okolic Kartuz. Wcześniej w piątkę mieszkali w dwuosobowej przyczepie kempingowej.

- W porównaniu do tego, co mieliśmy wcześniej, to jak hotel pięciogwiazdkowy - uśmiecha się pani Anna, w odpowiedzi na pytanie o domek holenderski.

Jak tu opuścić gospodarstwo...

Wprawdzie rodzina dostała propozycję z gminy zajęcia mieszkania w bloku w Leśnie, nie skorzystała z niej jednak z uwagi na zwierzęta. Nie chcą wynosić się z gospodarki.

- Ktoś musi przez cały czas doglądać zwierząt - mówi pan Wojciech.

Mieszkańcy gminy Brusy słyszeli, że na terenach poszkodowanych przez nawałnicę pojawili się złodzieje bydła, którzy żerują na nieszczęściu innych. Poszkodowani przez nawałnicę w sytuacji, gdy stracili niemalże wszystko, nie mogą sobie pozwolić na to, aby zabrakło im jeszcze krów. To praktycznie już cały pozostały majątek.

W pierwszych dniach po nawałnicy do Wysokiej Zaborskiej nie było dojazdu. Z każdej strony wsi są lasy. Ludzie uruchomili ciągniki, piły..., wszystko, co mieli, i zaczęli się przebijać w stronę głównych dróg.

Od czwartku Gostomscy mają agregat prądotwórczy z OSP Brusy. - Wcześniej ludzie ze wsi chcieli pożyczać nam swoje agregaty - opowiada pani Anna. - Niestety, nie były one w stanie uciągnąć naszej pompy do wody. Żeby napoić krowy, musi ona mieć trochę mocy. Ta od strażaków daje radę.

W co ręce włożyć?

Potrzebna jest chociażby pasza. Całe tegoroczne zbiory rodziny z Wysokiej Zaborskiej zostały zniszczone przez nawałnicę. Nie ma nawet grama słomy. Zostało odrobinę kiszonki i siana.

- Nie wiemy, w co ręce włożyć, od czego zaczynać - mówią rolnicy z gminy Brusy. - Tu jest potrzebne wszystko, i dla bydła, i dla ludzi.

Rodzina Gostomskich ma troje dzieci - w wieku 3, 12 i 16 lat. Pojawiła się propozycja, aby te starsze pojechały na wakacje. Chłopcy jednak nie chcieli. Za bardzo przeżywają to, co się stało.

„Poburzowi” przyjaciele z okolic Kartuz, którzy przywieźli domek holenderski, apelują o to, aby kto tylko może, w sobotę przyjechał do gospodarstwa Gostomskich i pomógł im w sprzątaniu.

Zobacz także:

Obozowisko strażaków w Rytlu, 14 sierpnia 2017

Nawałnica na Pomorzu: Wojsko pomaga strażakom w Rytlu [ZDJĘCIA]

Tragedia w powiecie chojnickim. Ogromne zniszczenia w lasach...

Obóz harcerski w Suszku po nawałnicy, jaka przeszła w nocy z piątku na sobotę (11/12.08.2017), został zrównany z ziemią

Tragedia na obozie w Suszku. Prokuratura wszczęła postępowanie

Tragedia w obozie harcerskim w Suszku (powiat chojnicki)

Tragedia na obozie harcerskim w Suszku. "Za nami jedna z naj...

Powiat chojnicki. Tragedia w Suszku. Nie żyją młodzi harcerz...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki