Już w grudniu ZNP rozpoczął procedury zmierzające do wszczęcia sporu zbiorowego ze szkołami. W styczniu i lutym związkowcy występowali do dyrektorów placówek oświatowych z żądaniami podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc. oraz zadeklarowania, że do 2022 roku przez reformę nauczyciele nie stracą pracy. Ponieważ ich żądań nie spełniono, w szkołach odbyły się referenda, w których pracownicy wypowiadali się, czy są za strajkiem, czy przeciw. Na Pomorzu ponad 60 proc. placówek opowiedziało się „za”. Tylko w Gdańsku na 126 szkół aż 66 31 marca nie będzie prowadziło lekcji.
- Są małe gminy, w których pracownicy szkół i placówek oświatowych opowiedzieli się w 100 proc. za strajkiem - tam jest największe zagrożenie utraty miejsc pracy i obawy o przyszłość. Poza gimnazjami za strajkiem opowiedziały się przedszkola, szkoły podstawowe i średnie oraz inne placówki oświatowe - mówi Elżbieta Markowska. - Media pytają, czy jestem zadowolona z wyniku referendum strajkowego. Strajk to dla nas, członków ZNP ostateczność.... i do tego wydarzenia mamy bardzo poważny stosunek. Przywiązuję dużą wagę do wyniku referendum, ponieważ ten wynik daje poczucie wsparcia dla działań związku.
Na razie ZNP nie zdradza jednak nazw i numerów szkół, gdzie nauczyciele odejdą od tablic.
- Dzisiaj nie podajemy liczb i adresów konkretnych szkół, w których odbędzie się strajk z uwagi na działania kuratorów oświaty i oświatowej Solidarności, utrudniające akcję strajkową - tłumaczy Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Czytaj również: Strajku przeciwko reformie oświaty już nic nie zatrzyma
Sama kurator oświaty przekonuje, że na razie nikt oficjalnie nie poinformował jej o akcji, jaka jeszcze w tym miesiącu ma dotknąć większość pomorskich szkół.
- Jako pomorski kurator oświaty dowiedziałam się o decyzji Zarządu Głównego ZNP z doniesień medialnych - mówi Monika Kończyk. I podkreśla: - Udział w strajku jest dobrowolny, nikt nie może być zmuszany do wzięcia w nim udziału. Pracownik nie może być poddawany presji zarówno przez organizatora strajku, jak i przez pracodawcę.
Z kolei nauczyciele są w bojowych nastrojach. Przekonują, że do strajku przystąpią, choć nie wszyscy wierzą w jego skuteczność.
- Mamy poczucie, że powinniśmy strajkować - nie tylko dlatego, że reforma stawia nauczycieli w trudnej sytuacji, ale przede wszystkim dlatego, że jest szkodliwa dla dzieci. Zmiany zostały napisane na kolanie, to niepotrzebne marnowanie pieniędzy - mówi Małgorzata Zauliczna, nauczycielka z Gimnazjum nr 29 w Gdańsku. - Z drugiej strony ten strajk stawia nas w trudnej sytuacji. Jesteśmy chyba jedyną grupą, która strajkując ma jednocześnie obowiązek pracować. Musimy tego dnia zapewnić uczniom opiekę. Nikt nie potraktuje tego strajku poważnie, bo wszyscy wiedzą, że jesteśmy odpowiedzialni i nie zostawimy dzieci.
Rodzice są podzieleni w opiniach na temat akcji ZNP. Wielu ją popiera, ale pod warunkiem, że 31 marca nie będą musieli brać urlopu, by zostać z dzieckiem w domu.
Zobacz też: Reforma edukacji. 10 marca rodzice znów będą protestować [SONDA]
Tymczasem swój strajk już w ten piątek organizują rodzice m.in. z trójmiejskiej inicjatywy Zatrzymać Edukoszmar. Na znak sprzeciwu wobec reformy nie poślą dzieci na lekcje. Podobną akcję zorganizowali 10 lutego - wtedy na Pomorzu były szkoły, gdzie brakowało blisko 90 proc. uczniów.
Z kolei w czwartek, 9.03.2017 r. o godz. 12 ZNP i Partia Razem organizują w Gdańsku debatę pt. „Quo vadis szkoło? Jak reformować polską edukację?”.
Zobacz również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?