Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Lewandowski: Polska nie może być jak bokser walczący jedną ręką [ROZMOWA]

rozm. Barbara Szczepuła
- A przecież  teraz do władzy aspiruje ten sam obóz, dodatkowo prowokujący Rosję bredniami o zamachu smoleńskim i nazywający flagę UE "unijną szmatą"  - mówi Janusz Lewandowski, komisarz UE.
- A przecież teraz do władzy aspiruje ten sam obóz, dodatkowo prowokujący Rosję bredniami o zamachu smoleńskim i nazywający flagę UE "unijną szmatą" - mówi Janusz Lewandowski, komisarz UE. Karolina Misztal
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się wiosną tego roku. O tym, jakie szanse na zwycięstwo ma Platforma Obywatelska mówi komisarz UE Janusz Lewandowski.

Czy Platforma przegra wybory do Parlamentu Europejskiego?
Może przegrać, jeśli Polacy uwierzą, że te wybory są nieistotne, że chodzi tylko o wysłanie polityków na stypendia do Brukseli. Jeśli natomiast zrozumieją, że chodzi o sprawę ważną dla przyszłości Polski i pójdą głosować, to szanse rosną. Złych kandydatów wybierają ci, którzy zostają w domach.

Wybory już w maju. Jest mobilizacja w Platformie?
Platforma ma argumenty, których brakuje konkurencji politycznej. Współtworzy najsilniejszą frakcję w Parlamencie Europejskim, a nie margines pozbawiony znaczenia. Obiecywaliśmy trzysta miliardów złotych i te pieniądze są, z nawiązką, pomimo skrajnie niekorzystnych uwarunkowań kryzysowej Europy! Mamy fundusze na siedem lat inwestowania i są to takie sumy, jakich wcześniej żaden kraj nie widział.

Pan przyczynił się walnie do tego deszczu pieniędzy dla Polski. Czy Janusz Lewandowski wystartuje w wyborach do PE?
Nie wykluczam, że wystartuję.

A jak będą wyglądać listy Platformy?
Na razie trwają wstępne przymiarki, więc wiele pani ode mnie nie wyciągnie. Byle zrozumiano, że to nie jest głosowanie na osoby, które okupują studia telewizyjne w Warszawie, ale na pozycję Polski w Europie. Albo budujemy dalej strefę realnych wpływów Polski w Unii, albo wzmacniamy obóz antyeuropejski, głoszący hasła sprzeczne z polską racją stanu. Ten obóz rośnie w siłę bez pomocy polskiej prawicy, żądając oszczędności budżetowych i zablokowania rynku pracy dla biedniejszych krajów, do których wciąż należy Polska.

Jak budować tę silną pozycję Polski?
Przepis na skuteczność w Europie to mocna obecność w trzech strefach realnego wpływu. Pierwsza to Parlament Europejski. Dotąd polska ilość nie przekładała się, na jakość, bo była to rozproszona reprezentacja. Była jak bokser, który walczy tylko jedną ręką. Posłowie z Niemiec i Francji gromadzą się w najważniejszych frakcjach, czyli w centro-prawicowej Europejskiej Partii Ludowej oraz frakcji socjalistycznej, które to frakcje rozgrywają wszystko, pozyskując liberałów.

Tymczasem LPR i Samoobrona po roku 2004, a PiS po roku 2009 zasilili grupy eurosceptyczne, na szczęście dotąd marginesowe. Wystarczy porównać siłę głosu mojej rodziny politycznej, w której jest PO i PSL - 275 głosów - z tymi frakcjami, zajmującymi się psuciem wspólnoty europejskiej, liczącymi 30-56 mandatów! Sęk w tym, że to, co dotąd było marginesem, w roku 2014 nabierze zapewne większej mocy. Organizuje się antyunijna międzynarodówka, skupiająca Front Narodowy Le Pena i pokrewne formacje z Holandii, Austrii i Skandynawii, pod hasłem egoizmu narodowego - czyli mniej budżetowej solidarności, blokada rynków pracy, a w skrajnej postaci również odtworzenie kontroli granicznych.

Żadne listy lidera polskiej opozycji do premiera Camerona nie pomogą, bo taka, a nie inna jest linia ugrupowań usiłujących odwrócić bieg europejskiej integracji. Czy Polska jako kraj, który czerpie pełnymi garściami korzyści z integracji, wyśle do europarlamentu ludzi, którzy wzmocnią frakcje przeciwne naszej racji stanu - oto jest pytanie, na które odpowiedzą wyborcy w roku 2014!

Po drugie?
Potrzebna jest obecność tam, gdzie powstają reguły rządzące Unią, czyli w Komisji Europejskiej. Trzeba równie trafnie wybrać tekę komisarza, jak wtedy, gdy postawiono na budżet, bo rodziła się Perspektywa Finansowa 2014-20.

Przewodniczącego komisji, czyli unijnego rządu, będzie miała zwycięska frakcja. Jeśli wygra EPP, do której należy PO, to ona go desygnuje. Jeśli wygrają socjaliści... Leszek Miller już mówi, że poprze Martina Schultza.
Socjaliści zgłosili już kandydaturę Schulza, obecnego szefa PE. To samo uczynili liberałowie. Natomiast EPP największa frakcja europarlamentu, w której są posłowie PO, czeka z wyborem swojego kandydata. Wymienia się tym w kontekście kilku premierów...

W tym premiera Donalda Tuska.
Zarzeka się, że zostaje w kraju. Ale faktem jest, że na to stanowisko potrzebny jest człowiek z górnej półki, w dodatku kojarzony z sukcesem, a Polska Tuska jest tak właśnie postrzegana.

Po trzecie?
Trzecia strefa wpływów to forum międzyrządowe. Tu decyduje wiarygodność kraju i zdolność budowania sojuszy. Tu najbardziej widać awans Polski po roku 2007, co pozwala na szukanie wsparcia nawet w kwestii tak niewygodnej dla energetyki opartej na węglu, jak pakiet klimatyczny.

Energetyka będzie teraz jednym z ważniejszych problemów?
Już w styczniu Komisja Europejska ma zająć stanowisko w niezwykle istotnej dla Polski sprawie eksploatacji gazu łupkowego oraz emisji CO2 i cen energii. W lutym i marcu będzie to przedmiotem rozmów na poziomie międzyrządowym.

Czy to jest wyrok, czy szansa dla Polski?
Chcąc przeforsować swoje racje, trzeba szukać partnerów, zamiast ich obrażać i prowokować. W latach 2005-2007 udało się unicestwić unikalne forum uzgadniania strategicznych interesów, jakim jest Trójkąt Weimarski, obrazić Angelę Merkel insynuacjami co do jej przeszłości w NRD, pouczać z góry przywódców Grupy Wyszehradzkiej przez Jarosława Kaczyńskiego - czyli skonfliktować całe nasze międzynarodowe otoczenie! Efekt? Izolacja kraju, traktowanego jak pacjent specjalnej troski! Trudno o większą geopolityczną ślepotę, zważywszy na historyczne doświadczenia naszego kraju. A przecież teraz do władzy aspiruje ten sam obóz, dodatkowo prowokujący Rosję bredniami o zamachu smoleńskim i nazywający flagę UE "unijną szmatą". Marzenie Kremla to właśnie taka Polska, która sama się eliminuje z strefy wpływów w Unii.

Wydaje mi się, że Polacy w dużej części wybierają kandydatów, których znają z telewizyjnych pyskówek...
Zadaniem dziennikarzy jest pytanie europosłów, czy ich obecność w kraju nie koliduje z obowiązkami w Brukseli i Strasburgu. O ile w ogóle mają jakieś obowiązki. Jeśli jednak mieliby tam wzmacniać frakcje, z którymi Polsce nie jest po drodze - to może lepiej, że mają "parcie na szkło" w kraju.

W Polsce traktuje się czasem Parlament Europejski jak luksusowe polityczne zesłanie. Tak właśnie dziennikarze rozpatrują teraz ewentualne kandydowanie Grzegorza Schetyny.

Niestety. W państwach starej Unii na pozycję eurodeputowanego pracuje się mozolnie i długo. Wtajemniczenie w unijne reguły gry nie jest proste. Wzorujmy się więc na najlepszych, nagradzających doświadczenie, czyli skuteczność.

Czy Europa może wrócić do sytuacji sprzed krachu finansowego?
Nie może. Musi się radykalnie zmienić i już się zmienia - w sposób niewygodny dla Polski, bo coraz trudniej nam uprawiać strategię "trzymania nogi w drzwiach". Strefa euro jest w kapitalnym remoncie. Bank centralny poszerzył swoją misję, wprowadzono szereg reguł dyscyplinujących finanse publiczne. Są to swoiste bezpieczniki, które mają chronić gospodarkę przed nieodpowiedzialnością polityków i zapobiegać takim dramatom, jak ten, w Grecji. Następny element - unia bankowa - to próba oderwania ryzyka podatników od ryzyka bankowego. Tworzy się więc nowa unijna architektura, która dotyczy przede wszystkim strefy euro. Będąc poza nią, Polska, Dania czy Szwecja mają ograniczony wpływ na przebudowę unii walutowej.

Czy jednak Europejczycy chcą coraz silniejszej UE?
Paradoks polega na tym, że trzeba dużo więcej Unii, by wspólna waluta przetrwała, ale nie cieszy to Europejczyków, mających przesyt Unii. Podobnie na naszym podwórku. Członkostwo okazało się znakomitym dopalaczem krajowej zaradności, bo oznacza fundusze strukturalne oraz możliwość legalnego znalezienia pracy i atrakcyjne rynki zbytu, w tym eksport naszej żywności - słowem bezsporne korzyści. Zaś w sondażach góruje partia eurosceptyczna! Gotowa wprawdzie zachęcać Ukraińców do Unii, ale w kraju jej sympatycy obnoszą się z transparentami równającymi Unię z obozem koncentracyjnym…

Nie tylko w Polsce są takie nastroje…
Coraz więcej jest ludzi, którzy kandydują do europarlamentu, by psuć tę wspólną Europę. Gdyby chcieli odwrotu od biurokracji i nadmiaru regulacji, byłbym w pełni za. Ale chodzi o demolkę, a nie o naprawę. Rozumiem znużenie "starych" członków wspólnoty, bo tak się oswoili z wygodami Europy bez granic, że przestali je cenić. Lecz w Polscestanowczo za wcześnie na znudzenie normalnością. Mamy ją tak krótko! Świeża pamięć komunizmu, szacunek dla pokoleń, które żyły w zniewolonej Polsce ipłaciły ogromną cenę w drodze do wolności zobowiązuje do tego, by "nowa"Europa przypominała "starej", jak niezwykłą odmianę losu przyniosła integracja!

Teraz problemem jest głównie imigracja. Na Morzu Śródziemnym tworzy się coś w rodzaju żelaznej kurtyny i coś z tym trzeba zrobić. Nieszczęsna Lampedusa wszystkich imigrantów nie pomieści.
W związku z objęciem prezydencji UE przez Grecję, my, komisarze, jedziemy w tym tygodniu do Aten i będziemy się nad tym zastanawiać. Notabene za wszystkie posiłki będziemy tam płacić sami, by nie obciążać greckiego budżetu (śmiech).
Nie będzie to łatwa wizyta z uwagi na nastroje ateńskiej ulicy.

Unijna pomoc ratuje kraj przed bankructwem, ale Grecy odczuwają, jako upokorzenie to, że ktoś dyktuje im politykę gospodarczą, jako warunek pomocy, bo to ogranicza suwerenność. To ważna lekcja dla naszych narodowców, gdzie kryją się realne zagrożenia suwerenności - w nieudolnym gospodarowaniu, które powoduje zależność. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że Grecja zainteresowana jest solidarnością europejską pojmowaną inaczej niż ta, która jest korzystna dla Polski.

Czyli?
Współodpowiedzialność strefy euro za kłopoty krajów dotkniętych kryzysem. Dlatego to będzie prezydencja zainteresowana zacieśnieniem unii walutowej. Zaś Polska potrzebuje solidarności budżetowej, by nadrobić historyczne zaległości.

Pół roku później prezydencję obejmą Włosi.

Włosi także domagają się większej współodpowiedzialności za kłopoty poszczególnych krajów. I będzie to kolejna prezydencja ze śródziemnomorską wrażliwością, inną niż wschodnia wrażliwość Polaków i Litwinów. Co by nie myśleć o Białorusi czy Ukrainie, to te kraje nie są obecnie tak wybuchowym otoczeniem jak Syria, Egipt czy Libia. Rozczarowanie arabską wiosną, którą porównywano na wyrost z jesienią ludów, rodzi obawę, że może to spowodować wędrówkę ludów w stronę Europy.

Wspomniał Pan o Ukrainie. Tam Unia Europejska przegrywa z Putinem. Okazała za mało zainteresowania? Nie wystarczy pojechać na Majdan...
Przegrali Ukraińcy, kolejny raz. Nie można ich przeciągać na zachód wbrew rządzącym, wyłonionym bądź co bądź w demokratycznych wyborach.

Unia zajmuje się głównie wychodzeniem z kryzysu, a rozszerzanie przestało ją jakby interesować.

Rozszerzenie dawno wyszło z mody. Dziś w obawie przed Bułgarami i Rumunami kwestionuje się fundament Unii, jakim jest swobodny przepływ ludzi, czyli system Schengen, więc trudno mówić o szansach członkostwa innych krajów.

Czy nie wydaje się Panu, że rozstrzygnął się już spór: federacja czy Europa ojczyzn - na korzyść Europy ojczyzn?

Unia Europejska jest oryginalną i niepowtarzalną federacją państw narodowych. Mówienie o federalizmie rozmywającym tożsamości narodowe, napędza tylko ruchy nacjonalistyczne. Zamiast modnej kiedyś debaty o wizji docelowej, "finalite", stawiamy pragmatyczne pytanie: ile trzeba Unii, by obronić wspólną walutę. I nie więcej…

Łotwa właśnie przyjęła euro, a co z Polską?

Polakom euro dziś źle się kojarzy. Dopóki nie zmienią poglądów, nie wprowadzimy ich do unii walutowej.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki