Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być albo nie być dla polskich stoczni

Mariusz Jabłoński
Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa w czwartek w Brukseli przedstawi komisarzom Unii Europejskiej plan restrukturyzacji polskich stoczni.

Gdyby program prywatyzacji nie spodobał się komisarzom, mogą nakazać zwrot pomocy publicznej, udzielonej polskim stoczniom. Pomoc ta wynosi, zdaniem UE, 5 mld zł. Oznaczałoby to w praktyce upadek polskiego przemysłu stoczniowego.

Plan ministra dotyczy ponownego połączenia Stoczni Gdynia i Gdańsk w jeden organizm. Zainteresowana nabyciem akcji Stoczni Gdynia jest firma ISD, właściciel Stoczni Gdańsk.

- Tylko połączenie obu stoczni zapewni im rentowność - mówił podczas spotkania ze związkowcami ze Stoczni Gdynia Aleksander Grad. - Tylko w ten sposób uda się uratować obie firmy.

Wiem, że ISD, zainteresowana nabyciem Stoczni Gdynia, przygotowuje taki program restrukturyzacyjny, który spodoba się komisarzom unijnym. Po połączeniu firm będzie można ograniczyć moce produkcyjne, bez wyraźnych strat dla obu stoczni, z 500 tysięcy do 400 tysięcy CTG (tonaż brutto statków), a tego życzy sobie Unia Europejska.

Jeżeli ten program zaakceptują komisarze unijni, wówczas Stocznia Gdynia zostanie sprywatyzowana, a Stocznia Gdańsk nie będzie musiała zwracać pomocy publicznej. Minister Grad nazwał rozłączenie obu stoczni ogromnym grzechem poprzedniego rządu.

Zgodnie z programem restrukturyzacyjnym, przygotowywanym przez ISD, w Stoczni Gdańsk zostaną zlikwidowane trzy pochylnie. Dzięki temu nie trzeba będzie zamykać małego suchego doku w Stoczni Gdynia. W obu firmach nadal będzie funkcjonowała produkcja stoczniowa, ale nie tylko.
- Musimy być przygotowani na każdą ewentualność, także na taką, że kiedyś boom na statki się skończy - dodaje Grad.

- Dlatego w stoczniach powinna zostać uruchomiona produkcja dodatkowa. Wiem, że ISD zamierza budować platformy i wieże wiertnicze. Dodatkowa produkcja to więcej miejsc pracy.

Związkowcy z Solidarności nie wierzą, że ministrowi uda się przekonać do swojego planu unijnych komisarzy, polecieli więc do Brukseli, by wspierać działania polskiego rządu. Jednak nie wszystkie. Stoczniowcy z Gdańska nie godzą się na likwidację pochylni i połączenie ze Stocznią Gdynia.

Związkowcy z Gdyni wierzą natomiast, że ministrowi uda się przekonać komisarzy.


Stoczniowcy w Brukseli

Termin na przedstawienie planu restrukturyzacji polskiego przemysłu stoczniowego nie zostanie przedłużony - usłyszeli wczoraj w Brukseli związkowcy z Solidarności od Neelie Kroes, unijnej komisarz ds. konkurencji.

- Spotkanie z panią komisarz trwało ponad godzinę - mówi Marek Lewandowski, rzecznik Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ Solidarność. - Unia Europejska jest nieugięta. Dzisiaj Aleksander Grad, minister skarbu państwa musi przedstawić plan prywatyzacji Stoczni Gdynia i Stoczni Novej ze Szczecina. Dopiero za kilka dni będzie wiadomo, czy plan ministra spodoba się komisarzom.

Po spotkaniu związkowców z Neelie Kroes przed siedzibą UE odbyła się pikieta poparcia dla prywatyzacji polskich stoczni. Część związkowców z Gdańska niezadowolonych z pomysłu połączenia Stoczni Gdynia i Stoczni Gdańsk zablokowała wejście do siedziby Unii Europejskiej, domagając się kolejnego spotkania z Neelie Kroes. Interweniowała policja.

W tym samym czasie TVN 24 wyemitowała konferencję prasową z udziałem polityków Prawa i Sprawiedliwości, podczas której Jarosław Kaczyński stwierdził m.in., że sytuacja w polskim przemyśle stoczniowym jest kryzysowa, a Platforma Obywatelska nie robi nic, by to zmienić.

Plan na tak

Komisja Europejska akceptuje plan restrukturyzacji stoczni przedstawiony przez polski rząd.

Zakłady w zamian za ograniczenie mocy produkcyjnych nie muszą zwracać pomocy publicznej. W ciągu kilku tygodni z puli ofert wybrani zostają inwestorzy dla stoczni w Gdyni i Szczecinie. Resort skarbu przystaje na warunki inwestorów i decyduje się spłacić stare zobowiązanie publiczno-prawne.

Stocznię Gdynia kupuje ukraiński potentat ISD i ponownie łączy ją ze Stocznią Gdańsk, która nie będzie produkować statków, a tylko segmenty kadłubów bądź inne konstrukcje stalowe.


Plan na nie

Komisja Europejska nie akceptuje planu restrukturyzacji stoczni. Nakazuje zakładom zwrot pomocy publicznej, udzielonej od 2004 roku. To wiąże się z upadłością stoczni. Nie oznacza jednak upadku branży, zwolnień dla kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Taki scenariusz jest nierealny.

Strona polska nie zgadza się z decyzją KE i kieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W tym czasie trwają mediacje i rozgrywki między KE a polskim rządem. Stocznie nie zostają zamknięte i realizują zamówienia od armatorów. Po kilku miesiącach zostaje wypracowane porozumienie. Zwrot pomocy dotyczy znacznie niższych kwot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki