Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest akt oskarżenia dla szefa gangu. Mężczyzna przyznał się do winy

Szymon Zięba
KWP Gdańsk
Gdańska Prokuratura Apelacyjna skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Janowi Z., podejrzanemu o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i uprowadzenie gdańskiego przedsiębiorcy. Mężczyzna przyznał się do zarzutów.

Jan Z. był poszukiwany 4 listami gończymi i europejskim nakazem aresztowania. Wpadł w Pomorskiem, ale ukrywał się również za granicą.

Prokuratura zarzuca mężczyźnie kierowanie grupą, która we wrześniu 2009 porwała gdańskiego przedsiębiorcę Tadeusza S. Biznesmena uprowadziło spod jego gdańskiego domu czterech mężczyzn przebranych za policjantów. Brat Tadeusza S., bezskutecznie próbował namierzyć jednostkę policji, której funkcjonariusze mieli zatrzymać jego krewniaka.

- Jan Z. przyznał się do popełnienia wszystkich zarzucanych mu przestępstw, złożył wyjaśnienia spójne z zebranymi w toku śledztwa dowodami, a następnie, po zapoznaniu się z aktami sprawy złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze - mówi prok. Mariusz Marciniak.

Z informacji udzielonych przez śledczych wynika, że chodzi o karę 6 lat więzienia i grzywnę - 12,5 tys. zł. Jan Z. również m.in. zwrócił się z wnioskiem o naprawienie szkody, którą wyrządził biznesmenowi. Mężczyzna chce zwrócić mu ponad 33 tys. zł, czyli 1/8 z 270 tys. zł okupu, który za niego wpłacono.

- Prokurator uwzględnił wniosek oskarżonego, mając na uwadze nie tylko współmierność proponowanej kary do stopnia zawinienia, lecz również fakt, że takie rozstrzygnięcie umożliwia szybkie zakończenie procesu karnego i uprawomocnienie wyroku - podsumowuje prok. Marciniak.

Plecak z okupem

Z ustaleń śledczych wynika, że przestępcy, tuż po porwaniu zażądali od jego rodziny okupu w wysokości 600 tys. złotych.

- Brat porwanego, pożyczając pieniądze od kilku osób, zdołał zebrać 270 tys. zł, które na polecenie porywaczy, ale w ścisłej współpracy z funkcjonariuszami Zarządu w Gdańsku CBŚ KGP, włożył do plecaka i zgodnie z instrukcją porywaczy pozostawił go w Szpęgawsku, nieopodal Starogardu Gdańskiego - mówi prok. Marciniak. I dodaje: - To częściowe złożenie okupu miało zapewnić, jeszcze nie uwolnienie, lecz pozostawanie przy życiu Tadeusza S.

Plecak z pieniędzmi odebrał jeden z porywaczy.

Śledczy z gdańskiego CBŚ KGP próbowali namierzyć miejsce, w którym porywacze przetrzymywali biznesmena. Udało się ustalić, że mężczyzna był przetrzymywany w domku letniskowym nad jeziorem Białym, w Juszkach (pow. kościerski).

Czytaj więcej na kolejnej stronie artykułu.

Nalot na porywaczy

- Funkcjonariusze policji "siłowo" weszli do domku letniskowego, przy wykorzystaniu m.in. chemicznych środków obezwładniających. Podczas szturmu przestrzelili zamki i wyłamali drzwi wejściowe oraz wybili szybę w oknie. Śledczy chcieli zaskoczyć porywaczy i nie dopuścić do podjęcia przez nich akcji obronnej lub zabicia zakładnika - opisuje prok. Marciniak.

Porywacze, pomimo zaskoczenia, stawiali opór.

- Uprowadzony Tadeusz S. leżał na podłodze, ręce i nogi miał skute kajdankami. Na głowie miał założony kask motocyklowy z przyciemnioną przyłbicą. Był pilnowany przez czterech młodych, wysportowanych mężczyzn. Dwaj „pełnili dyżur " przy porwanym, a kolejni dwaj przebywali w pomieszczeniu obok. W bagażniku samochodu, stojącego przed domkiem, zna leziono między innymi cztery kamizelki taktyczne koloru czarnego z napisem POLICJA, peruki, maski, kominiarki i paralizator - dodaje prok. Marciniak.

Poszukiwany w całej Europie

Zatrzymano też wtedy część porywaczy, a kolejnych ujęto później. Ich sprawy (w sumie siedmiu osób) trafiły do sądu. Wszystkie zakończyły się prawomocnymi wyrokami.

Na wolności pozostawał wówczas tylko szef grupy – Jan Z. Mężczyzna w ciągu kilku lat ukrywał się w różnych miejscach na terenie kraju i za granicą. W tym czasie występował pod co najmniej czterema fałszywymi nazwiskami. Wystawiono za nim trzy listy gończe oraz Europejski Nakaz Aresztowania (ENA).

O zatrzymaniu mężczyzny śledczy poinformowali we wrześniu tego roku. 
Przestępcę ujęli policyjni antyterroryści, gdy wychodził z jednego z marketów na gdańskiej Osowie - wynika z informacji, które otrzymaliśmy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Był kompletnie zaskoczony. Policjanci znaleźli przy nim m.in. sfałszowane dokumenty oraz telefony

- Jan Z. przyznał się do popełnienia wszystkich zarzucanych mu przestępstw, złożył wyjaśnienia spójne z zebranymi w toku śledztwa dowodami, a następnie, po zapoznaniu się z aktami sprawy złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze - mówi prok. Mariusz Marciniak.

Z informacji udzielonych przez śledczych wynika, że chodzi o karę 6 lat więzienia i grzywnę - 12,5 tys. zł. Jan Z. również m.in. zwrócił się z wnioskiem o naprawienie szkody, którą wyrządził biznesmenowi. Mężczyzna chce zwrócic mu ponad 33 tys. zł, czyli 1/8 z 270 tys. zł okupu, który za niego wpłacono.

- Prokurator uwzględnił wniosek oskarżonego, mając na uwadze nie tylko współmierność proponowanej kary do stopnia zawinienia, lecz również fakt, że takie rozstrzygnięcie umożliwia szybkie zakończenie procesu karnego i uprawomocnienie wyroku - podsumowuje prok. Marciniak.

Śledztwo w tej sprawie prowadzili funkcjonariusz e Zarządu w Gdańsku, Centralnego Biura Śledczego Komendy Głównej policji, pod nadzorem prokuratora Wydziału do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki