Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: autostrada wodna na Wiśle. Brakuje marynarzy słodkowodnych

Jacek Sieński
Szkolenie marynarzy, którzy mieliby pływać na statkach rzecznych, mogłoby stać się polską specjalnością. Tradycje mamy
Szkolenie marynarzy, którzy mieliby pływać na statkach rzecznych, mogłoby stać się polską specjalnością. Tradycje mamy Waldemar Wylegalski
Mimo dogorywania żeglugi na Wiśle czy Odrze oraz upadku największych pństwowych przewoźników śródlądowych armatorzy eksploatujący rzeczne statki transportowe i pasażerskie odczuwają brak pracowników.

Niegdyś głównym ośrodkiem kształcenia kadr dla transportowych przedsiębiorstw żeglugowych i innych eksploatujących statki rzeczne było Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Szkoła ta, po przekształceniach, jako Zespół Szkół Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu, w 1997 roku została przekazana przez Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej władzom Wrocławia, a te ją zlikwidowały w 2002 roku. Dziś kadry marynarskie przygotowują jeszcze Zespół Szkół Żeglugi Śródlądowej im. Bohaterów Westerplatte w Kędzierzynie-Koźlu i Zespół Szkół Żeglugi Śródlądowej im. kmdr. Bolesława Romanowskiego w Nakle nad Notecią. Ale w szkołach tych nauczanie młodzieży w zawodach marynarskich stanowi jedną w wielu specjalności zawodowych na poziomie technikum. Zespół szkół w Kędzierzynie-Koźlu dysponuje statkiem szkolnym Major Sucharki, który w 1983 roku przejęła od technikum wrocławskiego, a w Nakle - statkiem szkolnym Władysław Łokietek, koszarką Barbara i pchaczem Bizon. Oprócz praktyk na statkach szkolnych, uczniowie odbywają je także na statkach firm żeglugowych. Absolwenci obu szkół uzyskują świadectwo technika żeglugi śródlądowej.

Czytaj także: Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. Czy wicepremier Elżbieta Bieńkowska może zrobić coś dla Wisły?

- Zapewne zawód marynarza jest ciekawy i atrakcyjny, gwarantujący znalezienie pracy w kraju oraz za granicą - zaznacza Rafał Woźniak, dyrektor ZSŻŚ w Nakle. - Co roku nasze szkoły opuszcza około 50 absolwentów dwóch klas technikum żeglugi śródlądowej, wśród których są kobiety. Większość z nich zatrudniają armatorzy polscy oraz z Niemiec i Holandii. Pracę często proponują im firmy żeglugowe, na których statkach, jako uczniowie, odbywali praktyki zawodowe lub pracowali podczas wakacji. Najlepszym miejscem pracy dla kobiety są statki turystyczne. Około 30 procent naszych absolwentów rezygnuje jednak z pływania na statkach. Przygotowujemy marynarzy mogących pracować zarówno na statkach śródlądowych, jak i na morskich. Podnosząc swoje kwalifikacje, mają oni możliwość dojścia do stanowisk kapitańskich.

Uprawnienia zawodowe, pozwalające na pracę na statkach śródlądowych, przyznaje ogólnokrajowa Centralna Komisja Egzaminacyjna przy Dyrektorze Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Szczecinie. Jej przewodniczącym jest kpt. ż. ś. Jacek Trojanowski. Potwierdza on, że armatorzy statków rzecznych narzekają na trudności z kompletowaniem załóg. Odczuwają oni duże braki kadrowe, gdy chodzi o marynarzy. Przyczyniła się do tego likwidacja szkół żeglugi we Wrocławiu, a ubiegłym roku - specjalizacji żegluga śródlądowa w Akademii Morskiej w Szczecinie. Pozostały tylko szkoły w Kędzierzynie-Koźlu i w Nakle. Jednakże opuszcza je zbyt mało absolwentów. Jednocześnie zapotrzebowanie na marynarzy w kraju i za granicą, z potwierdzonymi kwalifikacjami zawodowymi, jest bardzo duże.

Żeby zostać marynarzem, nie trzeba ukończyć szkoły żeglugi śródlądowej lub morskiej. Teoretyczną wiedzę zawodową można nabyć na kursach, a praktykę odbyć na statkach. Wymagana praktyka polega na przepłynięciu w okresie ostatnich pięciu lat, w charakterze członka załogi statku żeglugi śródlądowej, osiem razy w dół i osiem razy w górę rzeki będącej drogą wodną. Zdobywając kolejno patenty żeglarskie szypra żeglugi śródlądowej i mechanika statkowego żeglugi śródlądowej, można osiągnąć uprawnienia kapitana żeglugi śródlądowej, klas A i B oraz pilota żeglugi śródlądowej.

- Aby dostać się do naszego technikum, należało zdać pomyślnie egzamin wstępny - opowiada kpt. ż. w. Jerzy Latała, prezes spółki Żegluga Gdańska i absolwent Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. - Na jedno miejsce przypadało 10 kandydatów. Uczniów obowiązywała dyscyplina wojskowa, skoszarowanie i noszenie mundurów. Przechodziliśmy intensywne szkolenie, przykładając się do nauki. Była to twarda szkoła życia dla bardzo młodych chłopców, bo w pierwszej klasie mieliśmy po 14 lat. Każdy kolejny rok nauki musiał być zakończony zaliczoną praktyką na statku, bo inaczej nie otrzymywało się promocji do następnej klasy.

Kształcenie kadr marynarzy dla firm eksploatujących statki śródlądowe, mogłoby się stać polską specjalnością edukacyjną w Unii Europejskiej. Zlikwidowanie technikum wrocławskiego i przekazanie jego rozbudowanej bazy dydaktyczno-socjalnej liceum ogólnokształcącemu oraz ograniczenie szkolnictwa zawodowego związanego z żeglugą śródlądową do dwóch szkół z klasami żeglugowymi powoduje, że utraciliśmy tę szansę.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki