Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Wiśniewski z Lechii Gdańsk: Odpłaciłem trenerowi za to, że mi zaufał [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Przemek Świderski/Polskapresse
Z Piotrem Wiśniewskim, który strzelił dla Lechii zwycięskiego gola w meczu z Jagilelonią, w Białymstoku rozmawiał Paweł Stankiewicz

- Nie szło w tym meczu jednej i drugiej drużynie. Ale czasami tak jest, że komuś dopisze szczęście i tak właśnie było z Lechią i Tobą?

- Mieliśmy szczęście, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że to my byliśmy bliżsi strzelenia tej bramki. Myślę, że w drugiej połowie statystyki strzałów były po naszej stronie. Nie tylko ja mam powody do zadowolenia, ale cała drużyna. Ostatnie wyniki nie napawały optymizmem i wszyscy już nas skreślili, mówiąc że w Białymstoku na punkty nie mamy szans. A pokazaliśmy, że potrafimy grać skutecznie. Może tych sytuacji wiele nie było, ale jednego gola strzeliliśmy. Cieszy na pewno gra w defensywie, bo na wiele Jagiellonii nie pozwoliliśmy.

- Dla Ciebie ten zwycięski gol to taki powrót do żywych po wcześniejszym zesłaniu do zespołu rezerw?

- Tak to wygląda. Bardzo się cieszę, że trener dał mi znowu szansę i mogłem wrócić do pierwszej drużyny. W trzecim meczu golem odpłaciłem się za to zaufanie. To takie podziękowanie z mojej strony, że nie zostałem skreślony definitywnie. Mam nadzieję, że jako drużyna uwierzymy w siebie i będziemy zdobywać więcej punktów.

- Sytuacja, po której strzeliłeś gola, nie była taka łatwa, bo miałeś za sobą dwóch obrońców?

- To jednak była sytuacja sam na sam z bramkarzem. Obojętnie kogo miałem na plecach, to przede mną był tylko bramkarz i należało to wykorzystać. I cieszę się, że tak zrobiłem, bo zdarzało się, że takie okazje marnowałem. Ale taki jest sport, że raz się strzela, a raz nie.

- Lubicie grać z Jagiellonią, z którą w tym sezonie zdobyliście sześć punktów?

- Leży nam ten zespół. Mam nadzieję, że tę passę podtrzymamy, bo w marcu przyszłego roku czeka nas dwumecz z Jagiellonią w Pucharze Polski, a chcemy przejść do kolejnej rundy.

- Do momentu strzelenia gola mieliście ten mecz pod kontrolą.

- Musimy to poprawić. Nie pierwszy raz się tak zdarza, że po strzelonej bramce nagle wariujemy. Wtedy trzeba piłkę przetrzymać i zagrać z głową. Może to wynika z tego, że w drużynie jest sporo młodych chłopaków i brakuje tego doświadczenia. Jagiellonia też zmieniła styl i grała długie piłki w pole karne, a to przyniosło im kilka strzałów, z których mogła paść bramka wyrównująca.

- Ty strzeliłeś gola, Mateusz Machaj zagrał bardzo dobry mecz. Zesłanie do rezerw pomogło?

- Nie wiem czy pomaga, bo to na pewno dla każdego zawodnika jest przykra sytuacja. Mam jednak swoje lata i wiem, że w sporcie są wzloty i upadki. Nie można się załamywać, kiedy jest się na dnie, bo przyjdzie taki dzień, że się z tego wyjdzie. I trzeba wierzyć w lepsze dni.

- Wygraliście z dobrym zespołem Jagiellonii. To już będzie ten powrót na zwycięską ścieżkę?

- Oby. Jagiellonia we wcześniejszych meczach pokazała, że jest solidną drużyną. To nie jest chłopiec do bicia. Nasze wyniki były jakie były i dlatego to zwycięstwo tak cieszy.

- Przed Lechią mecz z Cracovią, która jest wyżej w tabeli, ale ma problemy z wygrywaniem meczów u siebie.

- I to jest dla nas jakiś sygnał. Ale choć Cracovia zdobywa mniej punktów u siebie niż na wyjazdach, to jednak dobrze gra w piłkę. Trochę tych punktów nazbierała, jest wysoko w tabeli i czeka nas trudny mecz. My jednak wierzymy bardziej w siebie po zwycięstwie w Białymstoku. I w to, że możemy grać lepiej i wygrywać.

- Mecz z Cracovią będzie trudniejszy niż z Jagiellonią?

- Myślę, że tak.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki