Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwetki pomorskich biznesmenów: Marian Bobrucki i jego firma Bob-Rollo

Jacek Sieński
Marian Bobrucki
Marian Bobrucki Tomasz Bołt
Rodzina Mariana Bobruckiego przekonała się do prywatnego biznesu, kiedy kupił dużego fiata - synonim prestiżu. Dzisiaj Bob-Rollo to firma realizująca projekty za granicą.

Od niemal 40 lat obecne jest na naszym rynku Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Bob-Rollo Henryk Bobrucki, Marian Bobrucki w Rumi. Początek tej firmy stanowił rzemieślniczy zakład usługowy, oferujący uszczelnianie i przerabianie okien w domach mieszkalnych. Dziś większość jej wyrobów, wytwarzanych w trzech oddziałach produkcyjnych, trafia do odbiorców zagranicznych, w tym do Danii, Francji, Niemiec, Norwegii czy Szwajcarii, a nawet - do Kanady i Australii.

Niełatwe początki w prywatnym biznesie

- Działalność na własny rachunek zacząłem w 1974 roku - wspomina Marian Bobrucki, współwłaściciel firmy Bob- Rollo. - Wówczas utworzenie prywatnej firmy nie było łatwe, bo musiałem spełniać wymogi przepisów obowiązujących w PRL, czyli należeć do cechu i posiadać uprawnienia zawodowe, potwierdzone świadectwem czeladnika.

Rodzina, a szczególnie moja matka, nie kryła niezadowolenia z tego, że nie zatrudniłem się w stoczni lub innym państwowym przedsiębiorstwie, mogąc żyć bez problemów, odpracowując swoją ośmiogodzinną dniówkę. Tymczasem mój dzień pracy trwał wtedy czasem i kilkanaście godzin. Matka w końcu pogodziła się z tym, że jestem "prywaciarzem", jak nazywano właścicieli małych firm produkcyjnych i usługowych czy sklepów. Jeden z argumentów stanowiło zakupienie przeze mnie dużego fiata, w minionej epoce socjalistycznej samochodu bardzo drogiego i prestiżowego.

Zakład Bobruckiego mieścił się w wynajętym lokalu w Rumi. Zatrudniał 6 pracowników, bowiem na tylu mu zezwalały przepisy. Nie mógł też, jak inni rzemieślnicy, szkolić choćby 3 uczniów. Wynikało to nieposiadania przez niego dyplomu mistrza, uprawniającego do przyjmowania ich do pracy celem nauki zawodu. Uzyskanie takiego dyplomu przez czeladnika wymagało kilkuletniego stażu, którym się jeszcze nie legitymował.

Z drugiej strony młodociani uczniowie nie mogliby wykonywać robót wysokościowych, a do takich zaliczały się naprawy okien. W rezultacie przyjmował dodatkowych pracowników pełnoletnich, a ich liczba wzrosła do ponad 50. Zwłaszcza, że lawinowo przybywało zleceń, głównie od indywidualnych klientów, z województwa gdańskiego i innych regionów kraju. Ekipy firmy przerabiały trudno rozbieralne okna w masowo budowanych blokach mieszkalnych na łatwe do demontowania i zmywania oraz je uszczelniała.

Za duża firma na tamte czasy

Dzisiaj za rozwój i zwiększanie liczby miejsc pracy firma Bobruckiego zbierałaby pochwały i nagrody gospodarcze. Jednakże urzędnicy socjalistycznych organów skarbowych stwierdzili, że nie tylko przekracza ona wielkość zatrudnienia, ale i wypłaca pracownikom zbyt wysokie wynagrodzenia. Wymierzyli więc jej właścicielowi tzw. domiar, czyli rodzaju uznaniowej kary finansowej za przekraczanie dozwolonej wysokości dochodów. Był on dolegliwą dla rzemieślników i handlowców formą przeciwdziałania rozwojowi w Polsce ludowej prywatnej przedsiębiorczości, którą w latach 40. i 50. zwalczano, a później - ze względu na braku na rynku towarów i usług - tylko tolerowano.

- Najpierw firmę prowadziłem sam - opowiada Bobrucki. - W 1979 roku przyjąłem jako wspólnika brata, Henryka. Powiedziałem mu, że nie będzie miał stałej płacy, a udział w wypracowanym zysku. Od tej pory firmę prowadzimy wspólnie. W tym samym czasie zacząłem działalność produkcyjną. Wytwarzaliśmy żaluzje, a od 1980 roku - przesuwne drzwi harmonijkowe z tworzywa PCV i z drewna.

Na drzwi harmonijkowe było ogromne zapotrzebowanie, bo zajmowały one niewiele miejsca w małych mieszkaniach w blokach, jakie wtedy budowano. Koniunktura na te wyroby trwała około 8 lat. Potem rozpoczęło się zapotrzebowanie na okna z PCV, stanowiące wówczas nowość na naszym rynku. Ponieważ miałem kontakty handlowe w Niemczech, zauważyłem, że tam produkuje się już stolarkę okienną z zastosowaniem profili ze stopów aluminiowych.

Chciałem wyprzedzić epokę PCV w kraju i w 1989 roku zaoferowaliśmy stolarkę aluminiową. Na początku lat 90. okazało się jednak, iż zakłady produkujące okna z PCV i z drewna wytwarzają kilka razy więcej ram i skrzydeł okiennych niż nasza firma. Zatem w 1994 roku przystąpiliśmy do wytwarzania także takiej stolarki. Natomiast profile aluminiowe stosujemy w wysokich konstrukcjach, jakimi są fasady szklane budynków użyteczności publicznej - dużych sklepów, hoteli lub salonów samochodowych.

Przeprowadzka do stałej siedziby

Na początku działalności Bobrucki wynajmował różne pomieszczenia w Rumi. Była to między innymi dawna stajnia, którą należało dostosować do produkcji i wymogów stawianych przez inspekcję budowlaną, straż pożarną czy służby sanitarne. W 1981 roku firma zakupiła w Rumi pierwszą działkę, z nieczynnym młynem i tartakiem z 1900 roku.

Budynki te zostały gruntownie wyremontowane i zaadaptowane do celów produkcyjnych. Do dziś znajduje się tam główna siedziba i biura firmy. Następnymi obiektami przez nią zakupionymi i zmodernizowanymi były dawne zakłady garbarskie w Rumi i duża hala, o powierzchni 5 tys. m kw., w Gdyni przy ul. Handlowej 2. Obecnie Bob-Rollo posiada więc trzy oddziały. Stałe inwestowanie z wypracowanych środków finansowych umożliwiało poszerzanie oferty usługowej i produkcyjnej oraz wdrażanie nowych technologii, a tym samym - rozwój przedsiębiorstwa.

O ile w pierwszych latach działalności produkcyjnej firma nabywała używane maszyny i urządzenia w Niemczech, to z czasem park maszynowy unowocześniano i wymieniano, kupując nowe, sterowane numeryczne. Ostatnią inwestycję, wartą 4 mln zł, zrealizowano z 50-procentowym wsparciem finansowym z funduszy Unii Europejskiej.

- W latach 80. nie mieliśmy szans na uzyskanie kredytów bankowych na inwestycje - przypomina Bobrucki. - Zyskanie przychylności urzędników wymagało między innymi posiadania znajomości. Dlatego też w razie potrzeby pożyczaliśmy pieniądze od rodziny albo znajomych. Wówczas nie wykazywało się także rzeczywistych obrotów firmy, których dużego procentu nie ujmowano w ewidencji. Pieniędzy nie trzymało się na koncie w banku, ale noszono je w kieszeniach. Ponieważ na rynku brakowało wszystkiego, mieliśmy zagwarantowany zbyt i stałe przychody. Natomiast niezbędny, tak zwany wsad dewizowy, na zakup materiałów z krajów zachodnich, finansowano z prywatnego konta dewizowego typu A, z którego dokonywano przelewy.

Sprostanie konkurencji i wejście na nowe rynki

Sytuacja firm rzemieślniczych zmieniła się po 1989 roku. Przedsiębiorstwa prywatne nie miały żadnych ograniczeń w korzystaniu z usług banków. Jednakże wtedy wiązało się to z dużym ryzykiem. Zagrożeniem stały się bardzo wysokie odsetki od kredytów, których spłata mogła doprowadzić do utraty przez firmę płynności finansowej. Zwłaszcza że od początku lat 90. działalność gospodarcza odbywała się już w warunkach wolnorynkowych i bez ograniczeń. Pojawiła się jednak silna konkurencja firm krajowych i zagranicznych. Dla większości zakładów rzemieślniczych zakończył się okres prosperity. Trzeba było liczyć się z klientami mającymi duży wybór oraz oferować produkty i usługi wysokiej jakości po przystępnych cenach.

- Dzisiaj zatrudniamy na etatach 90 pracowników. Kontynuujemy produkcję nowoczesnej stolarki okiennej, przy wykorzystaniu najnowszych materiałów i technologii. Są to okna PCV, aluminiowe i drewniane oraz żaluzje, rolety, elewacje szklane. Nie tylko eksportujemy nasze produkty, ale i kierujemy do innych krajów ekipy firmy, które wykonują tam większe projekty.

W roku 2000 rozszerzyliśmy ofertę usługową o drogowe roboty budowlane. Realizujemy inwestycje drogowe obejmujące między innym wykonawstwo sieci wodno-kanalizacyjnych, układanie oraz remontowanie nawierzchni bitumicznych i brukowych. Aż 75 procent naszych wyrobów eksportujemy, z czego do końca nie jesteśmy zadowoleni. Wolałbym, żeby trafiały one na rynek krajowy. Na rynkach zagranicznych konkurujemy niższymi cenami produktów, przy ich wysokiej jakości. Na kształtowanie konkurencyjnych cen pozwala nam jeszcze tańsza robocizna i korzystny kurs złotego do euro i dolara. Może się to skończyć po wprowadzeniu w Polsce waluty europejskiej.

Na zauważenie zasługuje działalność charytatywna firmy Bob-Rollo. Wspiera ona finansowo i rzeczowo lokalne inicjatywy społeczne Rumi. Firma na stałe współpracuje z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji, Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Rumi, Urzędem Miasta Rumi, Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim, a także ze szkołami i placówkami, realizującymi pozaszkolne zajęcia dla dzieci i młodzieży.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki