- Do osoby prowadzącej placówkę o charakterze bankowym zgłosił się klient, który chciał kupić euro - mówi Jarosław Kembłowski, szef prokuratury w Starogardzie Gd. - Kobieta zaproponowała kupno waluty po kursie niższym niż obowiązujący danego dnia. Przyznała, że jako pracownik bankowy ma takie możliwości. Klient przekazał jej 100 tys. zł, ale nie otrzymał euro.
W drugim przypadku chodziło o pożyczkę na kwotę 30 tys. zł. Tym razem klient został poinformowany, że otrzyma potrzebne mu pieniądze. Wcześniej jednak wpłyną one na konto osoby prowadzącej wspomnianą placówkę, a ta następnie przekaże je klientowi. Do dziś tych pieniędzy nie otrzymał, a pożyczkę trzeba spłacać.
Sprawa dopiero się rozkręca i niewykluczone, że poszkodowanych jest znacznie więcej mieszkańców. Problemem może być jednak dotarcie do osoby, która prowadziła placówkę.
- Na razie szukamy tej pani - potwierdza prokurator Jarosław Kembłowski. - Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach tej sprawy.
Od poniedziałku placówka działająca pod szyldem partnera znanego banku jest nieczynna. Kontaktowaliśmy się z jego rzecznikiem, ale na komentarz w tej sprawie będzie trzeba poczekać.
Cały artykuł znajduje się w czwartkowym (28.11) wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" lub w e-wydaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?