Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Lewandowski: Donald Tusk świadomie buduje ekipę na inne czasy i skok cywilizacyjny [ROZMOWA]

rozm. Barbara Szczepuła
Janusz Lewandowski
Janusz Lewandowski Karolina Misztal/Archiwum
- Donald Tusk musi motywować. Dużo będzie zależeć od tego, czy odnowi się wiara w sukces. Najgorsze już mamy za sobą Przyszłość Polski leży głównie w resortach kierowanych przez Bieńkowską, Kolarską-Bobińską i Trzaskowskiego - mówi Janusz Lewandowski, były minister przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej, obecny komisarz europejski ds. programowania finansowego i budżetu, w rozmowie z Barbarą Szczepułą.

Czy to prawda, że premier proponował Panu stanowisko ministra finansów?
Długo rozmawiałem z premierem na temat rekonstrukcji rządu, która moim zdaniem, była konieczna. Odbywa się ona pod hasłem "odświeżenie i odmłodzenie", zatem nie bardzo się w to wpisuję. Premier zdaje sobie sprawę z tego, że na początku lat 90. nieco się zużyłem na polu minowym zmian własnościowych. Teraz potrzebne było autentyczne odświeżenie jego gabinetu.

Rekonstrukcja, której dokonał premier, będzie takim właśnie odświeżeniem? Niektórzy mówią o reanimacji.
Trzeba pamiętać, że gabinet premiera Tuska działał w nadzwyczajnych okolicznościach. W kryzysie rządy zużywają się znacznie szybciej niż w normalnych czasach. Błyskawicznie zużywaliśmy się w roli zderzaków Wałęsy w pierwszej fazie przemian ustrojowych i podobnie dzieje się obecnie z europejskimi rządami. Widać to na rozmaitych "szczytach", gdzie niezmiennie pojawiają się premier Donald Tusk, kanclerz Angela Merkel, premier Łotwy Valdis Dombrovskis, może jeszcze premier Szwecji, a wszyscy inni od 2008 roku wymieniali się wielokrotnie.

Najbardziej zużył się właśnie premier Tusk - twierdzi opozycja. Wynika to również z sondaży.

W Europie wizerunek polskiego premiera jest ciągle mocny. Trudno zresztą wyobrazić sobie kogoś innego na jego miejscu, skoro przetrwał najgorsze lata. Dziś Tusk świadomie buduje ekipę na inne czasy. Rząd ma się stać drużyną przyspieszenia inwestycyjnego opartego na funduszach europejskich. Chodzi o skok cywilizacyjny, skok w Polskę na miarę XXI wieku.

Fundusze europejskie to Elżbieta Bieńkowska, teraz już wicepremier.
Bardzo dobrze znam Elę Bieńkowską, cieszy się poważaniem w Brukseli i w kraju, a to trudna sztuka! Ma najtrudniejsze zadanie. Będzie - jeśli można tak powiedzieć - dyrektorem Polski w budowie. Aby jednak tę rolę pełnić właściwie, powinna mieć dobrych zastępców, bo z pewnością kłopoty z PKP czy z lotniskami nie skończą się z dnia na dzień. Musi się więc koncentrować na swoim głównym zadaniu. Z pewnością sobie poradzi, bo jest niezwykle rzeczową, zdolną i pracowitą osobą.

Premier właśnie jej dorzucił te pociągi, drogi i samoloty.
To jest decydujący fragment Polski w budowie. Praca trwa, jest w toku... Ale ważne jest, że jej partnerką będzie minister Lena Kolarska-Bobińska...

Do budowy dróg?
Nie, do inwestowania w szare komórki, co równie ważne, a może nawet najważniejsze. To także jest osoba eurokompetentna! Trzecim elementem tej układanki jest Rafał Trzaskowski, niedoceniany w Polsce.

Pojawiły się już komentarze, że nie wiadomo, kto to jest i zapewne na niczym się nie zna.
Dał się poznać jako najlepszy w Parlamencie Europejskim rozgrywający wśród posłów młodego pokolenia. Przyszłość przed nim. Doskonale rozumie świat wirtualny, świat XXI wieku. W jego wypadku chodzi także o to, aby mógł się skoncentrować na swojej zasadniczej misji, czyli budowie społeczeństwa informatycznego w Polsce, a także na ochronie danych osobowych, bo trudno o prywatność w dzisiejszym świecie. Rzeczą premiera jest dopilnowanie, by nie obciążyć go dodatkowymi funkcjami, które nie należą do jego głównej misji. Podobnie zresztą jak wicepremier Bieńkowskiej i minister Kolarskiej-Bobińskiej. To jest dobrze dobrana drużyna na skok cywilizacyjny.

Byle nie był to skok w przepaść, jak powiedział jeden z nowych ministrów. Pytanie brzmi: czy to jest rzeczywiście drużyna, czy jak chce opozycja - przypadkowa zbieranina ludzi?
Rozmawiałem z premierem i nie mam wątpliwości, że dobrze przemyślał te kandydatury. Będą stanowić trzon nowej ekipy, która wprowadzi Polskę na zupełnie inny poziom rozwoju. To jest podstawowe zadanie rządu premiera Tuska na najbliższe lata.

A Mateusz Szczurek, minister finansów? Młody, niedoświadczony… Opozycja mówi, że to Jan Krzysztof Bielecki będzie na zapleczu pociągał za sznurki.
Premier potrzebował ministra finansów, którego kompetencjom będzie mógł zaufać, który będzie z nim lojalnie współpracował, ale także potrafi wyartykułować własne poglądy człowieka, który będzie wiedział na temat finansów więcej niż sam premier.

Czy to znaczy, że minister Rostowski był nielojalny?
To właśnie jeden z tych ministrów, którzy się zużyli. Minister Szczurek przychodzi nie ze świata polityki, ale ze świata gospodarki. To bardzo dobrze. Ma autorytet tam, gdzie trzeba budować wiarygodność Polski, a mianowicie na rynkach finansowych. W ten sposób będzie - choć to niełatwe - przyczyniać się do taniej obsługi polskiego długu. Musi też wprowadzić Polskę na ścieżkę uzdrawiania finansów publicznych. Komisja Europejska dała Polsce jeszcze jeden rok ulgi. Mamy prawo dochodzić do zdrowia do roku 2015, ale już w roku 2014 będziemy starannie kontrolowani, czy jesteśmy na tej ścieżce, czy nie. Polska musi równoważyć finanse publiczne, ale tak, by ożywienie gospodarcze przyspieszało, a nie było stępione przez rozmaite ruchy podatkowe czy cięcie wydatków publicznych. Komisja Europejska to rozumie.

Minister Mateusz Szczurek poradzi sobie z takim zadaniem?

To jest łamigłówka, którą rozwiązują dziś ministrowie finansów we wszystkich stolicach. Aby wyjść z impasu, w budżetach narodowych i samorządowych powinny się znaleźć pieniądze na współfinansowanie projektów europejskich. To jedyny pieniądz inwestycyjny w dzisiejszych czasach. Ponieważ zadanie nie jest proste, został do niego zaangażowany człowiek młody i energiczny.

Ma najtrudniejsze zadanie?
Łatwych wyzwań nie ma w dzisiejszej Europie.

Chciałabym zapytać jeszcze o Macieja Grabowskiego, człowieka z gdańskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Był wiceministrem finansów - teraz został ministrem ochrony środowiska. Poradzi sobie?
Pamiętam, jak na poddaszu domu u państwa Grabowskich, rodziców Macieja, organizował się w latach 80. Kongres Liberałów. Czy mój były student będzie dobrym ministrem ochrony środowiska? Wiele zależy od tego, czy zostanie zaakceptowany przez trudne, czasem wręcz fundamentalistyczne środowisko ludzi związanych z ochroną środowiska.

Chciałabym wrócić jeszcze do premiera. Mówi się, że premier powinien sam zmienić sposób rządzenia, bo w przeciwnym wypadku rekonstrukcja nic nie da. Jaka jest pańska opinia na ten temat?
Powtórzę: moim zdaniem, premier, mając zagwarantowaną pulę pieniędzy na siedem lat, powinien przede wszystkim chronić Bieńkowską, Kolarską-Bobińską i Trzaskowskiego, bo to w ich resortach leży klucz do sukcesu Polski. Ma trzymać parasol nad tą główną misją, jaką jest skok cywilizacyjny, inwestowanie w infrastrukturę i szare komórki. A jednocześnie powinien być liderem, który motywuje. Dużo będzie zależeć od atmosfery w tej ekipie. Od tego, czy odnowi się wiara w sukces. Najtrudniejsze mamy już za sobą.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki