W środę doszło do kolejnych rozmów w Ministerstwie Skarbu. Główny udziałowiec Siergiej Taruta spotkał się z ministrem skarbu i szefostwem Agencji Rozwoju Przemysłu. Szczegółów rozmów strony nie ujawniają.
- Mogę przekazać jedynie, że ukraiński inwestor przedstawił swoje propozycje rozwiązań dla stoczni, a agencja przedstawiła swoje. Ustalono także, że do końca listopada ma zostać zaktualizowany biznesplan dla stoczni - powiedział Jacek Łęski, rzecznik prasowy Gdańsk Shipyard Group, spółki należącej do Siergieja Taruty, do której należy 75 proc. udziałów w stoczni.
Przebiegu rozmów nie komentuje Ministerstwo Skarbu i Agencja Rozwoju Przemysłu. Nie wiadomo zatem, czy do tej pory diametralnie rozbieżne stanowiska udziałowców stoczni zbliżyły się, czy jeszcze bardziej oddaliły.
Wiadomo jedynie, że kluczem do ewentualnego porozumienia jest biznesplan. Agencja Rozwoju Przemysłu, mniejszościowy udziałowiec stoczni, oraz resort skarbu, właściciel agencji, uzależniają przyszłość stoczni od tego, czy jest realny. Obecny, przedstawiony przez ukraińskiego właściciela, uważają za nierealny. Powołują się na oceny firm doradczych, zlecone przez ARP i stronę ukraińską.
- Wnioski z ocen biznesplanu opracowane przez PwC i Nexus wskazują na zbytnie, a nawet hurraoptymistyczne założenia dotyczące rentowności biznesu i duże ryzyko, jeśli chodzi o dostępność zleceń - oceniał niedawno Rafał Baniak, wiceszef resortu skarbu.
Dodał, że biznesplan musi być poprawiony.
- Ani jedna, ani druga opinia nie wskazuje na brak sensowności biznesplanu - kontruje Jacek Łęski. - Oceny mówią, że produkcja wież wiatrowych, czyli głównego biznesu, jest rentowna i perspektywiczna. Biznesplan wymaga oczywiście korekt, co do tego się zgadzamy. Nie byłyby potrzebne, gdyby rozmowy z ARP nie ciągnęły się od ponad roku.
Nie ma jednak porozumienia co do ratowania bieżącej sytuacji stoczni. ARP nie zgadza się na propozycje dokapitalizowania, kierowane przez stronę ukraińską. Miałyby one polegać m.in. na zdjęciu przez ARP zabezpieczeń z hali K-1, sprzedaży jej inwestorowi zewnętrznemu i wyleasingowaniu jej przez stocznię do prowadzenia działalności. ARP uważa, że plan jest nierealny, ponieważ nie ma chętnych na zakup hali. Zwracano się w tej sprawie m.in. do gdańskiego portu, Polskiego Holdingu Nieruchomości czy Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Poza tym ARP argumentuje, że nie może zdjąć zabezpieczeń z hali i przenieść ich na inne nieruchomości, bo mogłoby to zostać uznane za działania na szkodę agencji. Strona ukraińska uważa, że takiego zagrożenia by nie było, bo wartość zabezpieczeń na innych nieruchomościach byłaby ekwiwalentna.
Według strony ukraińskiej, stoczni, aby odzyskała płynność finansową, potrzeba teraz ok. 180 mln zł. Według mniejszościowego akcjonariusza i resortu, kwota ta może wynosić nawet 300 mln zł. Na to z końcem roku nakłada się termin wykupu od ARP 25 proc. udziałów w stoczni i spłata wcześniejszej pożyczki.
W czwartek sytuacją stoczni ma się zająć Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?