Po pierwsze, nie powinno się pozwalać, by taką książkę za publiczne pieniądze przygotowywali wrogowie Wałęsy. A tak przecież się stało. I nie mówię tu nawet o samych autorach książki, ale o środowisku, które in-spirowało tę publikację i cały czas ją popiera.
Mam tu na myśli głównie członków kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, którzy związani są z jedną opcją polityczną.
Jeśli ktoś chce pisać historię Wałęsy, Borusewicza czy moją pod określoną tezę i w ten sposób wyrabiać sobie nazwisko, to proszę bardzo. Niech to jednak robi za własne pieniądze.
Poza tym nie można badać życiorysu Lecha Wałęsy, wyrywając z kontekstu jeden epizod z jego przeszłości. A do tego nie wiemy jeszcze, co ten epizod znaczy, bo przecież historycy - także z IPN - różnie oceniają dokumenty wykorzystane w tej książce.
Bo przecież ciągle nie są to zobowiązania do współpracy, które podpisałby Wałęsa. A przecież jeśli kogoś posądza się o agenturalną przeszłość, to taki dokument powinno się mieć w rękach.
Kolejną sprawą jest wiarygodność oskarżeń rzucanych przez IPN. Przecież Instytut wiele razy oskarżał o współpracę różnych porządnych ludzi, którzy potem musieli dochodzić swoich praw w sądzie i wygrywali. To oznacza, że IPN nie jest nieomylny.
Do oskarżeń rzucanych przez pracowników Instytutu powinniśmy podchodzić z dystansem.
Przy okazji tego rodzaju poważnych publikacji powinien być powołany zespół historyków, który byłby na bieżąco oceniałby wartość i wiarygodność wykorzystywanych dokumentów.
Można by też poprosić o współpracę historyków zza granicy, którzy znają nasze realia. Oni są wolni od naszych emocji i mogliby na całą sprawę spojrzeć chłodnym okiem.
Bo dziś jest ogromna histeria, która zastąpiła rzeczową dyskusję na temat przeszłości Wałęsy. Wynika to z faktu, że sprawa ma podtekst polityczny. Mamy do czynienia z próbą budowania nowych autorytetów.
Próbuje się niszczyć te postaci, które mają swoją historię, i zastąpić je nowymi. Może wkrótce okaże się, że to Jarosław Kaczyński czy Antoni Macierewicz przewodniczyli Solidarności w stanie wojennym.
I nie chodzi tu o to, że historycy IPN chodzą na pasku braci Kaczyńskich. Oni zostali dobrani według klucza partyjnego i teraz nikt nie musi im wydawać rozkazów. Oni sami wiedzą, co robić.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest powszechne otwarcie archiwum IPN. Najlepiej wszystkie teczki przekazać do Archiwum Państwowego. Przygotujemy taką zamianę ustawy o IPN.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?