Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Figle czasu

Jarek Janiszewski, felietonista
Nikt nie widział czasu, ale jego dolegliwa obecność nieustannie daje nam znać, że nigdy nas nie opuści. Krótkie spojrzenie w lustro i zmęczona twarz ujawnia zmarszczki, siwiznę, drugi, a czasami nawet trzeci podbródek. Marny wygląd jest rachunkiem, który czas wystawia nam za pijaństwa, nieprzespane noce i trzymanie się za ręce z cycatą blondyną. Niekiedy zazdrościmy rówieśnikom zdrowego wyglądu, ale przeważnie jest on wynikiem koszmarnie nudnej egzystencji.

Czas lubi płatać figle, zwłaszcza wtedy, gdy mało rozgarnięci ludzie swoją ignorancją napędzają jego tryby. Tak się zdarzyło ostatnio, gdy równolegle ruszyły dwie kampanie reklamowe promujące kompletnie odmienne filmy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie osoba głównego aktora, pana Więckiewicza, który w tym samym czasie wcielił się w role Wałęsy i Hitlera. Gdy zgodnie z intencją producentów obejrzy się obie produkcje obok siebie, można dostać swoistego rozdwojenia: patrzę na Wałęsę i myślę - Hitler, oglądam Hitlera i myślę - Wałęsa. Gdyby dalej drążyć temat, warto zastanowić się, ile cech Wałęsy przeniósł Więckiewicz do postaci Hitlera? Wprawdzie obaj nigdy się nie spotkali, ale łączą ich wąsy. Ponoć ujawniają cechy przywódcze.

Przypomina mi się w tym miejscu żart o Stirlitzu, słynnym radzieckim szpiegu z serialu "17 mgnień wiosny": Stirlitz jedzie z szoferem przez berlińską dzielnicę upadłych kobiet. Zaintrygowany spacerującymi damami uchyla okno w samochodzie. Jego spojrzenie wyłapują panie uprawiające najstarszy zawód świata:
- Dziwki - pomyślał Stirlitz.
- Stirlitz - pomyślały dziwki.

Nie widziałem jeszcze obu filmów. Pewnie są dobrze zrobione. Niestety, równoległą ich promocję należy uznać za triumf krnąbrnego czasu.
Bohaterem kolejnego czasowego figielka jest amerykański aktor Kevin Spacey. Stanowi on siłę napędową kampanii reklamowej pewnego banku. Agencja, która go wybrała, wykazała się kompletnym brakiem refleksu, bo Spacey obsypywany jest obecnie komplementami za główną rolę w serialu "House of Cards", gdzie gra cynicznego, kłamliwego polityka, gotowego sprzedać przyjaciół dla napompowania rozdętego do bólu ego.

Tak oto twarzą banku oferującego stabilność stał się aktor ucieleśniający obecnie przewrotność i intryganctwo. Spacey gra tak dobrze, że po obejrzeniu serialu Kowalski trzy razy zastanowi się, zanim weźmie kredyt. Czas po raz kolejny ujawnił tajemniczą naturę, bo Kevin (jesteśmy po imieniu, taki przynajmniej ostatnio miałem sen) po zagraniu w "American Beauty" byłby świetnym osobnikiem do promowania banku, a tak, przy wieloznacznym wydźwięku najnowszej roli, pozostaje świetnym osobnikiem do reklamowania usług Amber Gold.

Jest coś na rzeczy, gdy starzy górale mówią, że trzeba się znaleźć w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Chwila nieuwagi i zamiast stworzyć legendę, lądujemy w bagnie.
Czasu nikt nie widział, ale warto go szanować. Gdy ułożymy się z nim, nasza krótka ziemska egzystencja może być całkiem przyjemna.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki