Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Hallmann na podbój Manchesteru. Czas na drugą walkę w UFC!

Łukasz Żaguń
Facebook.com/Piotr Hallmann
Podpisać kontrakt z najbardziej prestiżową federacją MMA na świecie - UFC - to marzenie wielu młodych sportowców, którzy stawiają pierwsze kroki w tej dyscyplinie. Niestety, by dostać się w te elitarne szeregi, trzeba nie tylko wykazywać się ponadprzeciętnymi umiejętnościami, ale też mieć trochę szczęścia. Tak też było w przypadku Piotra Hallmanna, który w tym roku podpisał z UFC kontrakt na cztery walki. Swoją szansę dostał i teraz tylko od niego zależy, czy ją wykorzysta.

- Dostać się do UFC to nie była jakaś moja fantazja. Moim zdaniem, to było realne marzenie. Oczywiście nie wiedziałem, czy ono się spełni. Bardzo mi jednak zależało na tym, by je zrealizować - mówił nam niedawno Hallmann.

Gdynianin ma już za sobą debiutancką walkę w UFC. We wrześniu zmierzył się w Belo Horizonte z zawodnikiem gospodarzy - Francisco Trinaldo. To był debiut-marzenie. Hallmann nie tylko efektownie pokonał swojego rywala, ale też zainkasował dodatkowy bonus za poddanie wieczoru. To z kolei na włodarzach federacji zrobiło wrażenie.

O tym, że zakontraktowanie gdynianina w UFC było strzałem w dziesiątkę, jak na razie mówić nie można, bo jest na to stanowczo za wcześnie. Sam zawodnik wydaje się jednak być mocno zmobilizowany do ciężkiej pracy, a to już połowa sukcesu.

- Teraz trzeba wziąć się do roboty, rozwijać się i piąć na sam szczyt! Chcę wygrywać każdą kolejną walkę. Pojedyncze starcia same w sobie będą celem. Muszę stawiać krok po kroku. Nie mam zamiaru od razu rzucać się na głęboką wodę. Do wszystkiego trzeba dochodzić stopniowo - tłumaczy.

Kolejny krok do przodu Hallmann może postawić już w sobotę. Na gali UFC Fight Night 30 gdynianin zmierzy się w Manchesterze z Amerykaninem Alem Iaquintą. Jak sam przyznaje, poprzeczka będzie teraz zawieszana coraz wyżej. Nie można jednak powiedzieć, że najbliższy rywala "Płetwala" leży poza jego zasięgiem. Wręcz przeciwnie, Iaquinta to fighter mniej doświadczony od Polaka. W MMA stoczył jak na razie osiem walk. Dwie z nich przegrał. Poległ między innymi w swoim debiucie w UFC, w starciu z rodakiem Michaelem Chiesą. Udanie zrehabilitował się jednak w sierpniu tego roku, kiedy to odprawił z kwitkiem Ryana Couterego.

- Plan na tę walkę mam, ale zdradzać go nie zamierzam. Tajemnica wojskowa (śmiech). Każda walka wygląda inaczej. Wiem jedno - jestem przygotowany. Przed poprzednią walką bardzo mocno trenowałem. Nie inaczej jest teraz. Było trochę odpoczynku po pojedynku z Trinaldo, ale szybko wróciłem do treningów. Jestem dobrej myśli - zapewnia Hallmann.

Gdynianin będzie walczył w tym pojedynku nie tylko o prestiż i pieniądze, ale także o kolejny kontrakt. Włodarze UFC kochają zwycięzców i tylko tacy mogą liczyć na to, że w szeregach tej elitarnej federacji zagoszczą na dłużej. Nam - kibicom - pozostaje natomiast trzymać jedynie kciuki za rodaka. W dalszym ciągu bowiem w UFC mamy ich stanowczo za mało. Obecnie kontraktami związani są Daniel Omielańczuk, Krzysztof Jotko i właśnie Hallmann.

- Przydałoby się nas jeszcze kilku - mówi otwarcie gdynianin.
Początek gali z udziałem Piotra Hallmanna w sobotę o godz. 18. Transmisję przeprowadzi stacja Orange Sport.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki