- Dostać się do UFC to nie była jakaś moja fantazja. Moim zdaniem, to było realne marzenie. Oczywiście nie wiedziałem, czy ono się spełni. Bardzo mi jednak zależało na tym, by je zrealizować - mówił nam niedawno Hallmann.
Gdynianin ma już za sobą debiutancką walkę w UFC. We wrześniu zmierzył się w Belo Horizonte z zawodnikiem gospodarzy - Francisco Trinaldo. To był debiut-marzenie. Hallmann nie tylko efektownie pokonał swojego rywala, ale też zainkasował dodatkowy bonus za poddanie wieczoru. To z kolei na włodarzach federacji zrobiło wrażenie.
O tym, że zakontraktowanie gdynianina w UFC było strzałem w dziesiątkę, jak na razie mówić nie można, bo jest na to stanowczo za wcześnie. Sam zawodnik wydaje się jednak być mocno zmobilizowany do ciężkiej pracy, a to już połowa sukcesu.
- Teraz trzeba wziąć się do roboty, rozwijać się i piąć na sam szczyt! Chcę wygrywać każdą kolejną walkę. Pojedyncze starcia same w sobie będą celem. Muszę stawiać krok po kroku. Nie mam zamiaru od razu rzucać się na głęboką wodę. Do wszystkiego trzeba dochodzić stopniowo - tłumaczy.
Kolejny krok do przodu Hallmann może postawić już w sobotę. Na gali UFC Fight Night 30 gdynianin zmierzy się w Manchesterze z Amerykaninem Alem Iaquintą. Jak sam przyznaje, poprzeczka będzie teraz zawieszana coraz wyżej. Nie można jednak powiedzieć, że najbliższy rywala "Płetwala" leży poza jego zasięgiem. Wręcz przeciwnie, Iaquinta to fighter mniej doświadczony od Polaka. W MMA stoczył jak na razie osiem walk. Dwie z nich przegrał. Poległ między innymi w swoim debiucie w UFC, w starciu z rodakiem Michaelem Chiesą. Udanie zrehabilitował się jednak w sierpniu tego roku, kiedy to odprawił z kwitkiem Ryana Couterego.
- Plan na tę walkę mam, ale zdradzać go nie zamierzam. Tajemnica wojskowa (śmiech). Każda walka wygląda inaczej. Wiem jedno - jestem przygotowany. Przed poprzednią walką bardzo mocno trenowałem. Nie inaczej jest teraz. Było trochę odpoczynku po pojedynku z Trinaldo, ale szybko wróciłem do treningów. Jestem dobrej myśli - zapewnia Hallmann.
Gdynianin będzie walczył w tym pojedynku nie tylko o prestiż i pieniądze, ale także o kolejny kontrakt. Włodarze UFC kochają zwycięzców i tylko tacy mogą liczyć na to, że w szeregach tej elitarnej federacji zagoszczą na dłużej. Nam - kibicom - pozostaje natomiast trzymać jedynie kciuki za rodaka. W dalszym ciągu bowiem w UFC mamy ich stanowczo za mało. Obecnie kontraktami związani są Daniel Omielańczuk, Krzysztof Jotko i właśnie Hallmann.
- Przydałoby się nas jeszcze kilku - mówi otwarcie gdynianin.
Początek gali z udziałem Piotra Hallmanna w sobotę o godz. 18. Transmisję przeprowadzi stacja Orange Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?