Alicja Klenczon-Corona, wdowa po Krzysztofie Klenczonie, domaga się od Fundacji Sopockie Korzenie "zaniechania naruszeń kultu pamięci po Krzysztofie Klenczonie, jego twórczości i wizerunku".
Przedstawiciele fundacji przyznają, że żona Klenczona zarzuca im także deptanie pamięci oraz kupczenie twórczością artysty.
Fundacja działa - niekomercyjnie - od 5 lat, a jej głównym celem jest pielęgnowanie pamięci wybitnych polskich artystów, którzy się zasłużyli dla kultury. Przed kilkoma dniami do gdańskiej siedziby fundacji trafiło pismo z kancelarii prawniczej reprezentującej panią Klenczon-Coronę. Jego treść zaskoczyła Wojciecha Korzeniewskiego, prezesa Sopockich Korzeni.
- Między nami nigdy nie było żadnych konfliktów. Zawsze honorowaliśmy panią Klenczon i jej rodzinę. Nigdy też nie dostawaliśmy żadnych sygnałów, że coś jest nie tak - mówi Wojciech Korzeniewski.
Zdaniem Korzeniewskiego, atak na jego fundację jest "odpryskiem" konfliktu, jaki dotyczy w zasadzie dwóch osób: Alicji Klenczon i Heleny Giersz, która także zajmuje się upamiętnianiem i zbieraniem pamiątek po polskich artystach, w tym po Klenczonie.
Alicja Klenczon -Corona twierdzi, że Helena Giersz, a także Sopockie Korzenie uniemożliwiają innym sympatykom, instytucjom bądź firmom, które chcą w jakiś sposób uczcić pamięć po jej mężu, korzystanie z pamiątek po nim. Chodzi głównie o zdjęcia.
- Dochodziło do straszenia, telefonicznych pogróżek, zarówno przez panią Giersz, jak i przez fundację. Zakazywano publikacji zdjęć - twierdzi Klenczon-Corona.
Wedłu wdowy po Klenczonie, Helena Giersz miała m.in. doprowadzić do usunięcia części filmów z YouTube, domagać się usunięcia zdjęć Klenczona z blogów, fanpagów i stron internetowych poświęconych twórczości muzyka. Czarę goryczy miał przelać jednak fakt, że zaproponowała córce pani Klenczon... zakup pamiątek po muzyku.
- Ja pamiątki po moim mężu przekazuję, a nie sprzedaję. Nie muszę i nie będę na tym zarabiać - zaznacza Klenczon-Corona.
Wojciech Korzeniewski twierdzi z kolei, że Helena Giersz tylko współpracuje z jego fundacją, podobnie jak dziesiątki innych osób. Zaznacza też, że rozumie jej działania, bo kupiła ona pamiątki po artyście zgodnie z prawem i egzekwuje to, co się jej należy.
Cały artykuł czytaj w czwartkowym (24.10.2013 r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"
TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?