Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobierają organy od żywych? Prof. M.Wujtewicz: To kłamstwo! ROZMOWA

Dorota Abramowicz
http://www.anestezjologia.org.pl
Prof. Jan Talar oskarżył lekarzy, że pobierają organy od żywych. O tym jak weryfikuje się śmierć rozmawia z prof. dr hab. med. Marią Wujtewicz, prezesem Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, konsultantem anestezjologii w województwie pomorskim - Dorota Abramowicz

Czy była Pani świadkiem wystąpienia profesora Jana Talara, znanego specjalisty od wybudzania pacjentów ze śpiączki, na sobotnim sympozjum anestezjologów w Poznaniu?

Nie, ale odebrałam już telefony od uczestników sympozjum. Wszyscy byli wzburzeni niekompetentną wypowiedzią prof. Talara.

Według profesora, "śmierć pnia mózgu nie istnieje", a lekarze czasem pobierają organy od żywych ludzi. To poważne oskarżenie o morderstwo...

Kompletna bzdura! Tak wypowiada się osoba, która nie zna procedury orzekania o śmierci. Stosowane w Polsce kryteria i sposoby weryfikacji są bardzo rygorystyczne. Dlatego nie mogę zrozumieć, na jakiej podstawie prof. Talar formułuje swoje niedorzeczne, z księżyca wzięte, opinie! Od 1980 r., czyli od pierwszego przeszczepu nerki w Gdańsku, wiele razy orzekaliśmy o śmierci mózgu i nigdy nie było cienia wątpliwości.

Jednak zasługi profesora w wybudzaniu ze śpiączki są niepodważalne...

Wielu naszych pacjentów w stanie śpiączki trafiało do oddziału rehabilitacji, gdzie również podejmowano próby ich wybudzenia. Mówimy tu jednak o zupełnie innej grupie chorych, którzy nigdy nie byli traktowani jako dawcy. Osoby żyjące nie są dawcami narządów! Trzeba to wyraźnie podkreślić, bo słowa, które padły w Poznaniu, mogą poważnie zaszkodzić polskiej transplantologii. Może nie tak poważnie, jak zaszkodziły słowa byłego ministra Zbigniewa Ziobry podczas konferencji w sprawie doktora G., ale skutki będą.

Na jakiej podstawie lekarze stwierdzają śmierć pnia mózgu?

Nie mówi się "śmierć pnia mózgu", tylko - śmierć mózgu. W pierwszym etapie, gdy zostaje wysunięte podejrzenie śmierci mózgu, wykonuje się szereg stwierdzeń i wykluczeń. Stwierdzamy, że m.in. chory jest w śpiączce, jest sztucznie wentylowany, wystąpiło pierwotne lub wtórne nieodwracalne uszkodzenie mózgu. Wykluczamy m.in. chorych zatrutych i pod wpływem niektórych środków farmakologicznych, w stanie hipotermii. Jeśli uznamy, że zostały wyczerpane wszelkie możliwości leczenia, przechodzimy do drugiego etapu. Ordynator kliniki lub wyznaczony przez niego specjalista wykonuje szereg badań klinicznych, które potwierdzają brak przepływu krwi przez mózg. Takie próby kliniczne są wykonywane dwukrotnie. Po spełnieniu wszystkich kryteriów zostaje powołana trzyosobowa komisja. W jej skład wchodzą: specjalista anestezjolog, neurolog lub neurochirurg i trzeci lekarz, najczęściej także anestezjolog. Choć ustawa tego nie precyzuje, w gdańskiej klinice UCK w skład komisji nie wchodzą lekarze, którzy wcześniej wykonywali badania. Dopiero po podwójnej weryfikacji śmierć mózgu ostatecznie zostaje orzeczona.

Sama opisywałam historię 11-letniej Agi, która w 2003 r. po upadku z konia trafiła do szpitala w Pile. Ordynator anestezjologii przekonywała rodziców, że dziecko jest "roślinką", a jej organy uratują życie innym. Wtedy ojciec skontaktował się z prof. Talarem, który zalecił rehabilitację. Aga wyzdrowiała, wróciła do szkoły, pisała wiersze. Kto popełnił błąd?

Nie wiem, czy na którymś etapie tej opowieści nie doszło do przekręcenia faktów. U osoby, która kwalifikowana jest do tego, by zostać dawcą, musi wystąpić trwały bezdech, czyli nie mogą pojawić się ślady oddychania. Nie sądzę, by u opisywanego przez panią dziecka doszło do trwałego bezdechu. Tacy pacjenci, jak ta dziewczynka, są także i u nas rehabilitowani, niektórzy odzyskują świadomość. Inni - nie. Nie ma to jednak nic wspólnego z chorymi ze stwierdzoną śmiercią mózgu. Dlatego bardzo źle się stało, że słowa profesora Talara padły podczas poważnej konferencji w obecności gości z kraju i zagranicy. Mam żal do organizatorów, którzy zaprosili tak kontrowersyjną osobę do komitetu organizacyjnego.

Słowa profesora trafiły do mediów, mleko się wylało. Co teraz?

Trzeba się wyraźnie sprzeciwić kłamstwu. Jeśli Ministerstwo Zdrowia nie wykona żadnych ruchów, możemy spodziewać się spadku liczby przeszczepów. Operacji poprawiających nie tylko komfort życia wielu chorym, co dzieje się w przypadku przeszczepu nerki czy rogówki, ale przede wszystkim ratujących życie.
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
color="#008000">
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki