Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

oprac. Tadeusz Woźniak
Danuta P.: - W sierpniu tego roku byłam w Gdańsku na spotkaniu z Panem i dałam wtedy nieco uszkodzone zdjęcie syna, na którego odwrocie Pan zapisał - Eugeniusz. Próbowałam wielokrotnie, ale nie mogę telefonicznie skontaktować się z Panem, a przyjechać do Człuchowa nie mogę, bo mam złamany kręgosłup. Przyjechałabym chętnie, nawet miałabym, gdzie przenocować, bo w Człuchowie mieszka rodzina. Pan ich zna i mówił nawet, że z moimi krewniakami grywał w piłkę. No, ale do rzeczy.Dwa lata temu otrzymałam od Pana odpowiedź w sprawie mojego syna Eugeniusza. Wizja w pełni się zgadzała z tym, co wiedziałam, że został on zamordowany. Miałam sobie przypomnieć, czy mój syn nie miał styczności z drukarnią, w której drukowali ulotki. To było 9 stycznia 1986 r., syn wyszedł do sklepu w Gdańsku Brzeźnie, a odnaleziono go 1 kwietnia 1986 r., po prawie 3 miesiącach. Prawdopodobnie mój syn został zabity omyłkowo,  narozrabiał jego sobowtór - znam nawet jego nazwisko i raz go widziałam. Ja tylko chciałabym wiedzieć, jak on z Brzeźna znalazł się w Chwaszczynie! Co wydarzyło się 9 stycznia 1986 r. po południu? Kiedy syna znaleźli, miał przy sobie wszystkie dokumenty, to zdjęcie jest właśnie z jego dowodu osobistego.Wysyłam też swoje zdjęcie i chciałabym się dowiedzieć, czy mój kręgosłup się zrośnie i kiedy? Czy czeka mnie w przyszłości wózek inwalidzki? Na razie, od 26 maja, chodzę w usztywniającym gorsecie. Czekam na trzecią Pańską książkę i pozdrawiam.Krzysztof Jackowski: - Nie, ja nie mam takiego odczucia, że syn został zabity omyłkowo, zamiast swojego sobowtóra. Według mnie dokonało tego dwóch chłopaków, a jeden z nich wręcz był kolegą Pani syna. Syn Pani był człowiekiem spokojnym, ale nieustępliwym i chorobliwie prawdomównym. Tą swoją prawdomównością "przysłużył się" temu swojemu koledze. Za to został pobity. Możliwe, że sprawcy chcieli tylko dać mu nauczkę, że nie chcieli go zabić. Gdy stwierdzili, co się stało, wywieźli jego ciało, żeby oddalić od siebie podejrzenia, żeby skomplikować całą sprawę. Tak ja to widzę. Problemy z kręgosłupem nie ustąpią. W rzeczy samej czeka Panią wózek inwalidzki.
Danuta P.: - W sierpniu tego roku byłam w Gdańsku na spotkaniu z Panem i dałam wtedy nieco uszkodzone zdjęcie syna, na którego odwrocie Pan zapisał - Eugeniusz. Próbowałam wielokrotnie, ale nie mogę telefonicznie skontaktować się z Panem, a przyjechać do Człuchowa nie mogę, bo mam złamany kręgosłup. Przyjechałabym chętnie, nawet miałabym, gdzie przenocować, bo w Człuchowie mieszka rodzina. Pan ich zna i mówił nawet, że z moimi krewniakami grywał w piłkę. No, ale do rzeczy.Dwa lata temu otrzymałam od Pana odpowiedź w sprawie mojego syna Eugeniusza. Wizja w pełni się zgadzała z tym, co wiedziałam, że został on zamordowany. Miałam sobie przypomnieć, czy mój syn nie miał styczności z drukarnią, w której drukowali ulotki. To było 9 stycznia 1986 r., syn wyszedł do sklepu w Gdańsku Brzeźnie, a odnaleziono go 1 kwietnia 1986 r., po prawie 3 miesiącach. Prawdopodobnie mój syn został zabity omyłkowo, narozrabiał jego sobowtór - znam nawet jego nazwisko i raz go widziałam. Ja tylko chciałabym wiedzieć, jak on z Brzeźna znalazł się w Chwaszczynie! Co wydarzyło się 9 stycznia 1986 r. po południu? Kiedy syna znaleźli, miał przy sobie wszystkie dokumenty, to zdjęcie jest właśnie z jego dowodu osobistego.Wysyłam też swoje zdjęcie i chciałabym się dowiedzieć, czy mój kręgosłup się zrośnie i kiedy? Czy czeka mnie w przyszłości wózek inwalidzki? Na razie, od 26 maja, chodzę w usztywniającym gorsecie. Czekam na trzecią Pańską książkę i pozdrawiam.Krzysztof Jackowski: - Nie, ja nie mam takiego odczucia, że syn został zabity omyłkowo, zamiast swojego sobowtóra. Według mnie dokonało tego dwóch chłopaków, a jeden z nich wręcz był kolegą Pani syna. Syn Pani był człowiekiem spokojnym, ale nieustępliwym i chorobliwie prawdomównym. Tą swoją prawdomównością "przysłużył się" temu swojemu koledze. Za to został pobity. Możliwe, że sprawcy chcieli tylko dać mu nauczkę, że nie chcieli go zabić. Gdy stwierdzili, co się stało, wywieźli jego ciało, żeby oddalić od siebie podejrzenia, żeby skomplikować całą sprawę. Tak ja to widzę. Problemy z kręgosłupem nie ustąpią. W rzeczy samej czeka Panią wózek inwalidzki. Karolina Misztal
Wszystkich, którzy pragną skontaktować się z Krzysztofem Jackowskim, zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa. Listy do jasnowidza z Człuchowa ze zdjęciem osoby, której ma dotyczyć wizja, proszę przesyłać na adres: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. 2. MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21.
Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki