Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo jazdy po chińsku

Leszek Literski
Rys. b. brosz
Miało być szybciej, taniej, a przede wszystkim łatwiej. Chińczyk z Trójmiasta oferował tanie i szybkie kursy prawa jazdy, kończące się otrzymaniem... chińskiego dokumentu.

Sprawę bada policja, a ci, którzy się na tę ofertę skusili, mają już poważne kłopoty. Wśród nich jest mieszkanka podbytowskich Skwieraw. Jej udało się nawet wymienić chińskie prawo jazdy na polskie. Cieszyła się nim tylko przez kilka tygodni.

- Skąd mogliśmy wiedzieć, że to podróbka? - pyta Marian Miazga, naczelnik Wydziału Komunikacji i Drogownictwa Starostwa Powiatowego w Bytowie. - Zwracaliśmy się do ambasady Chin o sprawdzenie autentyczności dokumentu, ale odpowiedzi nie dostaliśmy.

Dokument zabezpieczyła policja, a kobieta usłyszała zarzut poświadczenia nieprawdy. Nawet gdyby dokument był oryginalny, to i tak w Polsce jest bezwartościowy. Chińskie prawo jazdy jest bowiem ważne wyłącznie na terenie Chin.

- Śledztwo tak naprawdę dopiero się zaczyna i będziemy w tej sprawie współpracować z kolegami z Trójmiasta - zapowiada Roman Krakowiak, oficer prasowy bytowskiej policji.

Dwudziestokilkuletnia mieszkanka Skwieraw (gm. Studzienice) zwróciła się do Wydziału Komunikacji i Drogownictwa Starostwa Powiatowego w Bytowie z prośbą o wymianę prawa jazdy. Legitymowała się dokumentem wydanym przez władze w Chinach i komendanta policji w Pekinie.

Przedstawiła też polską wersję językową chińskiego formularza, sygnowaną przez tłumacza przysięgłego. Potem zdała teoretyczny egzamin przed komisją w Polsce. Bez problemów dostała więc polskie prawo jazdy.

- Nie mieliśmy podstaw, aby odmówić wymiany dokumentu - twierdzi Marian Miazga, naczelnik wydziału. - Nigdy wcześniej nie widziałem prawa jazdy z Chin, więc trudno mi było stwierdzić, czy jest autentyczne, czy też fałszywe. Dokumenty odesłaliśmy do ambasady Chin dla potwierdzenia ich autentyczności. Odpowiedzi jednak nie dostaliśmy.

Tymczasem nietypowym dokumentem po kilku tygodniach zainteresowali się bytowscy policjanci, którzy dostali od swoich kolegów z Gdańska informacje o podobnych przypadkach w Trójmieście, gdzie chińskie prawka miało dostać kilkanaście osób. Ilu z nich próbowało je wymienić na polskie, nie wiadomo. Na razie jednak spektakularnego śledztwa w tej sprawie nie ma. - Nic o tym nie słyszałem - zastrzega Adam Reszczyński, oficer prasowy gdańskiej policji.

Kobietę, która wymieniła w Bytowie chińskie prawo jazdy, wezwano jednak na przesłuchanie. Tłumaczyła, że ma chłopaka z Chin i tam zdawała egzamin. Tymczasem szybko okazało się, że nigdy za Wielkim Murem nie była. Dla niej Chiny były w Trójmieście, bo to właśnie tutaj kurs prawa jazdy prowadził mieszkający w Gdańsku Chińczyk.

Według zeznań mieszkanki Skwieraw, pod koniec 2007 roku jeździła, w ramach lekcji, po Gdyni nieoznakowanym samochodem, a testy egzaminacyjne rozwiązywała w laptopie swojego "instruktora?. Na zakończenie "kursu? dostała dokument wydany rzekomo przez władze chińskie. Kosztowało ją to w sumie 40o dolarów.

- Nie wiemy nawet, czy prawo Chin zezwala na przeprowadzenie takiego kursu poza granicami tego kraju, ale to raczej mało prawdopodobne - mówi Marian Pieszak, komendant bytowskiej policji. - Wszystko wskazuje na to, że dokument jest podróbką.

Śledztwo prowadzone w Bytowie jest jeszcze w początkowej fazie. Posiadaczka chińskiego prawa jazdy ma już jednak postawione zarzuty posługiwania się podrobionym dokumentem w celu wyłudzenia polskiego prawa jazdy. Zostało ono już zabezpieczone. Samochodu nie może więc prowadzić. Policja zaczyna też szukać Chińczyka z Gdańska. - Gdyby ambasada odpowiedziała, ta pani nie dostałaby w ogóle polskiego dokumentu - zapewnia Miazga.

W bytowskim Wydziale Komunikacji wielokrotnie zdarzało się, że wymieniano prawa jazdy wydane poza granicami RP. - Mieliśmy dokumenty z RPA, Filipin czy Kazachstanu. Co do nich nie było wątpliwości. Wystarczył dokument, tłumaczenie i zdanie egzaminu teoretycznego w Polsce. Problem pojawił się dopiero przy chińskim dokumencie, ale skąd mogłem wiedzieć, że "kurs? był w Polsce - dodaje naczelnik.
Bywały też jednak i zagraniczne podróbki - z Ukrainy, Rosji czy Białorusi.

To, że takie przypadki się zdarzają, przyznaje Anna Dyksińska, z biura prasowego gdańskiego Urzędu Miasta. - Od pewnego czasu obserwujemy wzrost liczby zagranicznych praw jazdy trafiających do naszego urzędu. Głównie są to dokumenty wystawione na Ukrainie. Średnio takich spraw mamy około 15 w miesiącu. Niestety, coraz częściej zdarzają się również próby legalizacji fałszywych dokumentów tego rodzaju. W tym roku mieliśmy już 10 takich przypadków.

Wszystkie dotyczyły dokumentów wystawionych na Ukrainie. Dlatego aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku, za każdym razem wstrzymujemy wydanie prawa jazdy do momentu, gdy od strony ukraińskiej dostaniemy potwierdzenie, że dokument ten został faktycznie w tym kraju wyrobiony.

- Nie ma znaczenia, czy w tej sprawie dokument był sfałszowany na podstawie egzaminu w Polsce, czy też nie, bo został wyrobiony w Chinach. Ta osoba nie powinna otrzymać polskiego prawa jazdy - mówi Ruilin Yu z ambasady Chin w Warszawie.

Chiński dokument ważny jest tylko w Chinach. Tam z kolei polskie prawo jazdy na niewiele się przyda. Na podstawie polskiego dokumentu można dostać tymczasowe chińskie prawko. Jeśli ktoś ma prawo pobytu w Chinach, może się starać o tamtejsze prawo jazdy. Wystarczy zdać egzamin teoretyczny. Praktyczny jest zaś bardzo łatwy - prosty manewr na placu i krótka jazda samochodem, ale na drogach poza miastem.

(vir, mateo)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki