Rodzice malucha mówią krótko:
- Jesteśmy szczęśliwi. - Resztę dopowiada uśmiech na ich twarzach. Uśmiech, jakiego po przeżyciach ostatnich miesięcy trudno się było spodziewać.
Karolina i Leszek Wrzoskowie z Juszkowa, w gminie Pruszcz Gdański, nareszcie mogą być razem z własnym dzieckiem, choć był taki czas, gdy sądzili, że są w sytuacji bez wyjścia. W ich głowach pojawiła się nawet myśl o oddaniu synka do rodziny zastępczej.
Powodem tego dramatycznego kroku miało być to, że nie byli w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków lokalowych, nie było też szans na otrzymanie pomocy z zewnątrz. Wszystko się zmieniło po akcji "Polski Dziennika Bałtyckiego", w której nagłośniono całą sprawę.
Dwa tygodnie temu państwo Wrzoskowie odebrali klucze do nowego, dwupokojowego mieszkania w sąsiadującej z Juszkowem Rotmance. Dzięki temu Kamil mógł opuścić szpital i po półtora roku oglądania murów szpitala zamieszkać wreszcie z mamą i tatą.
Jak to możliwe? Po cyklu naszych publikacji odezwało się wielu ludzi dobrej woli, m.in. Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. F. Stefczyka. Znalazły się pieniądze na wynajęcie dla rodziny 39-metrowego mieszkania w Rotmance. Lokal był jednak w tzw. stanie deweloperskim, czyli z gołymi ścianami. Gmina Pruszcz Gdański, przy finansowej pomocy powiatu gdańskiego, wykończyła wnętrza. Zakup niezbędnego wyposażenia również sfinansowali sponsorzy. Większość z nich zastrzega sobie anonimowość, bo jak mówią, pomogli z potrzeby serca.
Nowe mieszkanie jest wygodne i ładnie wykończone. W pobliżu znajduje się przedszkole, do którego będzie mogła uczęszczać starsza siostra Kamila, Weronika.
Mieszkanie to jednak nie wszystko. Aby Kamil mógł wyjść ze szpitala, potrzebna jest aparatura medyczna, z której będzie korzystał w domu. Wicewojewoda pomorski, Michał Owczarczak, zadeklarował przekazanie 10 tys. zł na niezbędne urządzenia. Zakup specjalnej pompy, dzięki której chłopiec będzie karmiony, również sfinansują sponsorzy.
- Mamy nadzieję, że szybko uporamy się z całkowitym urządzeniem mieszkania - mówią rodzice chłopca. Dodają również, iż zdają sobie sprawę z tego, jaka ciąży na nich odpowiedzialność i jakie wyzwania ich czekają - Kamil wymaga opieki przez całą dobę. - Damy radę - zapewniają Wrzoskowie. - Najważniejsze, że jesteśmy razem, jak prawdziwa rodzina. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni wszystkim, którzy nam pomogli.
Kiedy chodzi o życie, nie ma rzeczy niemożliwych
Dzięki zaangażowaniu mediów udało się uniknąć rodzinnej tragedii.
O dramacie dziecka, które od urodzenia mieszka w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku, "Polska Dziennik Bałtycki" pisał od listopada ub.r. Przypomnijmy: Kamil Wrzosek urodził się z wytrzewieniem jelit. Oznacza to, że wnętrzności dziecka dojrzewają poza jamą brzuszną. Nie zawsze udaje się je uratować. Po operacjach u malucha pozostało zaledwie 15 proc. jelita cienkiego i ok. 30 proc. jelita grubego.
Przewód pokarmowy nie wchłania posiłków, które muszą być podawane drogą pozajelitową przez specjalny cewnik, wszczepiony na stałe do naczynia żylnego. Bez pożywienia, podawanego każdego dnia w formie kroplówek, Kamil umarłby z głodu. To, że żyje, jest zasługą lekarzy ze Szpitala Wojewódzkiego. Gdańska klinika jest bowiem drugą placówką, obok warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie prowadzi się domowe żywienie pozajelitowe dzieci.
Przeszkoleni rodzice odbierają specjalne pompy, a przygotowane w szpitalnej aptece posiłki są dowożone do domów. Pokarm musi być przechowywany w oddzielnej lodówce, zaś w domu trzeba przestrzegać czystości, żeby nie doszło do zakażenia dziecka. Takich warunków w domu rodziców Kamila nie było. Teraz jest inaczej. W Rotmance Wrzoskowie będą mieszkać do 2011 roku. Co potem? Na pewno będziemy obserwować rozwój sytuacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?