Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą awansować do półfinału

Janusz Woźniak
Piłkarze Arki zagrają dziś w Pucharze Ekstraklasy ze stołeczną Polonią
Piłkarze Arki zagrają dziś w Pucharze Ekstraklasy ze stołeczną Polonią Tomasz Bołt
We wtorek o godzinie 19.45 na stadionie GOSiR piłkarze Arki zagrają w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Ekstraklasy z Polonią Warszawa.

Żółto-niebiescy w ubiegłym tygodniu wygrali w stolicy 2:0, po bramkach Bartosza Karwana i Marcina Wachowicza, czyli są znacznie bliżej awansu do półfinałów tych rozgrywek i 100 tysięcy złotych premii, które spółka Ekstraklasa S.A. wypłaci półfinalistom.

Zatem ta "stówa" leżeć dziś będzie do wzięcia na boisku. Jak udało nam się dowiedzieć, połowa tej kwoty, czyli 50 tys. zł, trafi - oczywiście w przypadku awansu - do kieszeni gdyńskich piłkarzy. Jest się więc o co bić, tym bardziej, że dalszy awans do finału jest wyceniany na 200 tys. zł, a zdobycie Pucharu Ekstraklasy to już 600 tys. zł. Połowę z tych kwot dostaną zawodnicy.

Dość jednak tych finansowych rozważań, bo najważniejsze będzie i tak to, co we wtorek się wydarzy na gdyńskim boisku. Kibicom przypominamy tylko, że bilety na to spotkanie są znacznie tańsze niż na mecze ligowe, a emocji nie powinno zabraknąć.

Jeszcze jesienią zawodnikiem Polonii był Błażej Telichowski, teraz wypożyczony do Arki. W pierwszym spotkaniu pucharowym w Warszawie Telichowski zagrał... przeciętnie.

- Tak, wiem, zrobiłem w tym meczu dwa poważne błędy - mówi o swojej grze w tym spotkaniu sam piłkarz. - Jednak to Arka wygrała 2:0 i teraz jest także faworytem rewanżu, a ja mam nadzieje na to, że trener da mi się poprawić. Nie możemy jednak liczyć na to, że nasi rywale przyjadą do Gdyni pogodzeni z brakiem szans na awans. Rozmawiałem z nimi i wynika z tych rozmów jedno. Czeka nas ciężka walka. Polonia nie przyjedzie chyba w najsilniejszym składzie, ale na boisku pokażą się ci, którzy będą chcieli udowodnić trenerowi Kaczmarkowi, że z powodzeniem mogą także grać w podstawowym składzie w spotkaniach ligowych. Wierzę jednak, że we wtorkowy wieczór to my będziemy się cieszyć z awansu - zakończył Telichowski.

Ostrożny w swoich opiniach jest także trener Arki Czesław Michniewicz.

- Dwubramkowa zaliczka z Warszawy to niby dużo, ale przecież gdyby Polonia zdobyła u nas pierwsza bramkę, to już zrobiłoby się nerwowo - obrazowo przekonuje trener. - Zatem musimy zagrać uważnie, sami zdobyć prowadzenie i kontrolować spokojnie przebieg wydarzeń na boisku. Zagramy w nieco innym składzie niż w stolicy. Zabraknie chorego Krzysztofa Przytuły, kontuzjowanych Bartosza Karwa- na i Damiana Nawrocika, a nie do końca pewny jest udział w grze Dariusza Żurawia, który z powodu bólu pleców opuścił przedwcześnie boisko w stolicy. Czy w tej sytuacji awansujemy? Jestem przekonany, że ci którzy wyjdą na boisko, zrobią wszystko, aby w półfinale Pucharu Ekstraklasy zagrała Arka - pewnie stwierdził trener Michniewicz.

Prezes Arki: Zaległości są, ale zostaną niedługo uregulowane

Arka nie wywiązuje się z finansowych zobowiązań wobec swoich piłkarzy. Za przykładem kolegów z ŁKS Łódź i innych klubów, mieli oni wczoraj podobno zastrajkować i nie wyjść na popołudniowy trening. Czy tak miało być w rzeczywistości?

Gdy w poniedziałek rano zapytaliśmy o podjęcie ewentualnej akcji strajkowej (a tak przecież trzeba nazwać nieprzybycie na trening) kilku zawodników gdyńskiego klubu, nie potwierdzili takich planów, ale potwierdzili fakt występujących zaległości. A te jak wiadomo, powodują zdenerwowanie wśród pracowników (w tym przypadku piłkarzy), psują atmosferę.
Jest zatem w Arce awantura o kasę czy nie ma?

- Rzeczywiście, zalegamy z niewielkimi raczej pieniędzmi piłkarzom i kadrze trenerskiej ligowego zespołu. W przypadku zawodników zalegamy za tak zwane wyjściówki w listopadzie. Nie zapłaciliśmy też premii za dwa zdobyte tej wiosny punkty. Powtórzę jednak - to są naprawdę niewielkie pieniądze. Niepokój zawodników wzbudza zapewne 14-dniowy aktualnie poślizg wypłat gwarantowanych, a to już są duże większe sumy - tłumaczy Krzysztof Sampławski, prezes klubu. - Jako pracodawca nie lubię takich sytuacji, jako pracownik nie lubiłbym ich tym bardziej, więc mogę - chociaż nie do końca - zrozumieć piłkarzy, bo ten poślizg nie jest przecież dramatyczny. Oni te pieniądze otrzymają, najprawdopodobniej do końca tego tygodnia. Nikt nie chce słuchać, jak mówi się o kryzysie, ale on jest faktem. Z tego faktu wynika między innymi okresowy czy chwilowy brak płynności finansowej w klubie. Czym on jest spowodowany? Chociażby nagłym wypowiedzeniem umowy przez naszego tytularnego jeszcze do niedawna sponsora, czyli firmę Polnord. Staramy się radzić sobie w tej trudnej sytuacji i myślę, że tak będzie nadal - z nutką optymizmu zakończył Sampławski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki