Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia na remis z Górnikiem w Łęcznej

Janusz Woźniak
Tomasz Bolt/Polskapresse
Piłkarze Arki Gdynia rozegrali zaległy ligowy mecz z Górnikiem w Łęcznej. To był siódmy ligowy występ żółto-niebieskich w tym mieście i gdynianie w wyjazdowych meczach z Górnikiem pozostają bez zwycięstwa. Oba zespoły mogły to spotkanie wygrać, ale w sumie ten remis jest chyba bardziej cenny dla podopiecznych trenera Pawła Sikory.

Zaledwie 200 kibiców na trybunach nie miało powodów do radości ani okazji do emocji wynikających z gorących sytuacji podbramkowych. Brak celnych strzałów, zachowawcza gra z obu stron cechowały boiskowe poczynania. W 25 minucie gry to goście mieli powody do radości. Arka miała rzut wolny przy linii bocznej boiska. Po dośrodkowaniu Marcina Radzewicza jeden z obrońców gospodarzy wybił piłkę z pola karnego, a futbolówka trafiła pod nogi Adriana Budki. Piłkarz Arki bez zastanowienia kropnął na bramkę strzeżoną przez Sergiusza Prusaka, czym kompletnie zaskoczył golkipera Górnika. Piłka zatrzepotała w siatce, a Arka prowadziła 1:0. To był pierwszy ligowy gol Budki w barwach Arki.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

W 40 minucie podwyższyć prowadzenie mogli gdynianie. Radzewicz zagrał do Arkadiusza Aleksandra, a najlepszy strzelec Arki, zdobywca 6 bramek w tym sezonie, miał dużo czasu i miejsca, aby zdobyć kolejnego gola. Strzelał z 11 metrów, ale za słabo aby pokonać Prusaka. Gdy prowadzi się do przerwy 1:0 to wiadomo, że pierwsze minuty po wznowieniu gry są bardzo ważne i trzeba wykazać się wyjątkową czujnością w grze obronnej. Nie sądzę aby nie mówił o tym swoim piłkarzom w przerwie trener Sikora. Co innego mówić, a co innego realizować te założenia na boisku. Zaledwie 6 minut po przerwie goście nie uniknęli błędu w grze defensywnej. Skorzystał na tym Sebastian Szałachowski, który pewnym strzałem pokonał Szromnika.

Ostatni kwadrans spotkania upłynął pod znakiem rozpaczliwej momentami gry obronnej gdynian. Tę ofiarność podopieczni Sikory przypłacili aż pięcioma żółtymi kartkami. Podstawowy cel został jednak osiągnięty. Arka nie przegrała w Łęcznej, a jeden punkt to także cenna zdobycz.

- To był mecz twardej, męskiej walki. Myślę, że remis nie krzywdzi żadnej z drużyn, bo zarówno my jak i gospodarze mogliśmy pokusić się także o zwycięstwo. Ten jeden punkt trzeba sobie cenić. Tak jak obiecałem, nie wyjeżdżamy z Łęcznej z pustymi rękoma - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" po meczu trener Arki Paweł Sikora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki