Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Antaby. Pamięci prezydenta Pawła Adamowicza” - instalacja w ECS. Artysta: "To jest już inny Gdańsk, to są już inni gdańszczanie"

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
W Europejskim Centrum Solidarności obok miejsca, gdzie stała trumna z ciałem Pawła Adamowicza, pojawiła się instalacja upamiętniająca ubiegłoroczne wydarzenia. Jej autorem jest artysta plastyk Mirosław Miłogrodzki.
W Europejskim Centrum Solidarności obok miejsca, gdzie stała trumna z ciałem Pawła Adamowicza, pojawiła się instalacja upamiętniająca ubiegłoroczne wydarzenia. Jej autorem jest artysta plastyk Mirosław Miłogrodzki. Daria Dichenko
Ja tę zmianę w gdańszczanach już teraz odczuwam. To jest coś takiego, co Olga Tokarczuk tak pięknie nazwała „czułością” - mówi Mirosław Miłogrodzki, artysta plastyk, autor instalacji „Antaby. Pamięci prezydenta Pawła Adamowicza” w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.

Rok temu trumna z ciałem Pawła Adamowicza była wystawiona w ogrodzie zimowym Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Żeby pożegnać się z prezydentem, wiele osób stało po kilka godzin w ogromnej kolejce dzień i noc. Na pamiątkę tamtych wydarzeń mniej więcej w miejscu, gdzie stała trumna, pojawiła się niezwykła instalacja, której jest pan autorem. Co ona przedstawia i jakie niesie przesłanie?

Wszyscy byliśmy pod wrażeniem tego, co działo się w ECS rok temu. Przed oczami ciągle staje mi obraz katafalku i ustawionej na nim trumny. Stwierdziłem, że jeśli już robić jakieś memento poświęcone tamtemu wydarzeniu, to w miejscu, w którym stał czarny katafalk. Stwierdziłem, że postawię dokładnie tego samego wymiaru i w tym samym miejscu coś białego. Ustawiliśmy biały postument, na którym już nie ma trumny, ale są wspomnienia o Pawle Adamowiczu. Ze względu na funkcje użytkowe hallu, instalacja nie stoi dokładnie w miejscu katafalku, ale znajduje się tuż obok.

Jak „zrobił” pan wspomnienia?
Wspomnienia przyjęły formę ulotnych, unoszących się w powietrzu kartek. Po części są to zapisy z uroczystości pogrzebowych, ale są tam też kartki ukazujące urzędującego prezydenta, który był wśród nas. Te kartki ze wspomnieniami to zdjęcia, przy czym zostały one wydrukowane w specyficzny sposób. Zależało mi na tym, żeby to nie były po prostu zdjęcia, ale by to były ulotne mgnienia, zawieszone w powietrzu mgiełki. Zdjęcia są więc wydrukowane na przezroczystej płycie PCV i tylko najistotniejszy fragment fotografii jest w kolorze, a cała reszta jest czarno-biała i przezroczysta. Kolorowy fragment zdjęcia czy też bezpośrednio postać Pawła Adamowicza jest nadrukowana na nietransparentnym tle. Mam nadzieję, że ten efekt ulotności będzie dla widzów czytelny.

Instalacja jest zatytułowana „Antaby. Pamięci prezydenta Pawła Adamowicza”. Co to są antaby i dlaczego antaby?

To duże, metalowe uchwyty, które służą do noszenia trumny. Najczęściej, gdy chowane były znamienite postaci, trumny były okazałe i wyposażone w cztery lub sześć takich uchwytów. To, co działo się rok temu w ECS, w pewien sposób, przenosimy w czasie, stąd takie skojarzenie. Ale antaby to są również duże uchwyty na drzwiach pałacowych, które mogą pełnić też funkcję kołatki. Wykorzystaliśmy antabę tylko w nazwie tej instalacji, na niej nie ma żadnych uchwytów. Pomysł nie jest mój, wpadła na niego Kasia Żelazek i bardzo mi się spodobał. Ta nazwa na pewno nie jest tak jednoznaczna, jak „epitafium”, ale oddaje to, co pokazujemy.

W Europejskim Centrum Solidarności obok miejsca, gdzie stała trumna z ciałem Pawła Adamowicza, pojawiła się instalacja upamiętniająca ubiegłoroczne wydarzenia. Jej autorem jest artysta plastyk Mirosław Miłogrodzki.

„Antaby. Pamięci prezydenta Pawła Adamowicza” - instalacja w...


Uchwyt na trumnie, ale też na drzwiach... Trumna coś kończy i zamyka, ale drzwi coś otwierają. Czy również o taką metaforę chodziło?

Tak, oczywiście. Poza tym antaba sama w sobie nie jest nic warta. Do antaby musi być ktoś. Muszą być ludzie, którzy je chwytają, a następnie przenoszą albo otwierają. To też jest bardzo symboliczne.

Pracował pan też nad książką „Śmierć Prezydenta. Czy zmienił nas tamten styczeń” pod redakcją Katarzyny Żelazek. Bohaterowie książki mówią wręcz, że po tej tragedii ich życie nie jest takie, jak wcześniej.

W książce są konkretne świadectwa ludzi, których tamto wydarzenie zmieniło albo wpłynęło na ich decyzje życiowe. Znalazły się w niej opowieści osób, które znały Pawła Adamowicza, ale też zwykłych mieszkańców, którzy osobiście prezydenta nie znali i właściwie nie mieli wcześniej z nim nic wspólnego, a tylko głęboko przeżyli jego śmierć. Największe wrażenie wywarły na mnie historie młodych ludzi - nastolatków. Oszołomieni tym tragicznym wydarzeniem stwierdzili, że ich młode życie jest silnie osadzone w kontekstach społeczno-politycznych. Niektórzy z nich zaangażowali się w społeczne akcje, inni zaczęli organizować jakieś przedsięwzięcia w szkołach. Gdyby nie ta śmierć, być może nic by nie robili, nie byliby aż tak aktywni.

Zobacz także:
Tłumy żegnały prezydenta Pawła Adamowicza w ECS

Wiele osób mówi, że po tym, co się wydarzyło, to jest już inny Gdańsk, to są już inni gdańszczanie.

Zdecydowanie tak jest, sam po sobie to widzę i widzę to u moich bliskich. Śmierć Adamowicza spowodowała, że mieszkańcy bardziej utożsamiają się z Gdańskiem. Gdy wyjeżdżam i mówię albo tylko myślę, że jestem z Gdańska, nagle zaczynam rozmowę w innym duchu.

Co to jest ten „inny duch”? To oczywiste, że tragedia zjednoczyła mieszkańców. Specjaliści mówią też, że wzrosło ich zaangażowanie polityczne, o czym świadczy wysoka frekwencja wyborcza. Ale nie o to tylko w tej zmianie chodzi.
Zmiana związana z mobilizacją wyborczą jest najłatwiejsza do zaobserwowania. To oczywiście jest istotne, ale chciałbym, żeby ta zmiana przełożyła się też na coś, co moglibyśmy nazwać życzliwością. Dla mnie to chyba byłoby ważniejsze, bo życzliwość przejawia się w codziennym życiu, dotyczy różnych sytuacji, postaw życiowych. A mobilizacja dotycząca wydarzenia politycznego zawsze jest rzeczą incydentalną. Ale ja tę zmianę w gdańszczanach już teraz odczuwam. To jest coś takiego, co Olga Tokarczuk tak pięknie nazwała „czułością”. Z kolei Magda Adamowicz nawołuje do rezygnacji z hejtu i agresji w przestrzeni publicznej. Wydaje mi się, że jesteśmy bardziej czuli i życzliwi oraz mniej skłonni do hejtu, ale musimy to jeszcze zachować, utrwalić. Jeśli to by się udało, to byłoby bardzo ważne. W Gdańsku mieszkam od urodzenia. Od lat codziennie spaceruję z żoną ścieżką nadmorską, to taki nasz rytuał. I zauważyłem, że częściej mówimy „dzień dobry” osobom, które mijamy. I oni też nam mówią. Kiedyś nie mieliśmy takiego odruchu, żeby wymienić się jakąś przyjazną uwagą. Takie drobne, pozytywne gesty w życiu codziennym byłyby największym efektem zmiany społecznej po śmierci Pawła Adamowicza. Gdyby tę postawę „czułości” udałoby się zachować na dłużej, to byłby wielki sukces.

Niektórzy mówią, że gdańszczanie stali się bardziej hardzi. Ale spotkałam się też z opinią, że śmierć Adamowicza to pewne piętno, ciężar, który mieszkańcy muszą nieść, który ich w pewien sposób definiuje, ale i działa zobowiązująco.

Nie powiedziałbym, że to piętno. Odczuwaliśmy, może jeszcze odczuwamy, zbiorową traumę. Wcześniej do prezydenta podchodziliśmy jak do urzędnika, który zarządzał miastem. Widzieliśmy go na jakichś spotkaniach, coś otwierał, coś zamykał, pokazywali go w telewizji. Zawsze był. Ale po tym tragicznym wydarzeniu, mieszkańcy kompletnie zmienili podejście do prezydenta. Stał się dla nich kimś dużo bliższym. Wszyscy doświadczaliśmy żałoby, jak po utracie bardzo bliskiej osoby, nie chcę powiedzieć przyjaciela czy członka rodziny, bo to za mocno zabrzmi, ale jak po utracie jednego z nas. Współpracując z ECS, miałem okazję wiele razy z prezydentem się spotkać, porozmawiać z nim, ale nie znaliśmy się osobiście. Po jego śmierci, ta relacja „ja - prezydent” nabrała zupełnie innego charakteru. Głęboko odczuwałem traumę po jego zabójstwie.

Pierwszą pana reakcją na informację o zabójstwie było pewnie niedowierzanie?

Tak, jak pewnie i innych mieszkańców. Najpierw było niedowierzanie, potem śledzenie wszystkich spływających newsów. Informacje o stanie prezydenta zmieniały się właściwie z godziny na godzinę. Myślałem, tak jak i inni, że przecież jest w szpitalu, że go pozszywają i nic mu nie będzie. Pamiętam, że zbliżał się jakiś ważny termin wydarzenia, na którym prezydent miał być i złapałem się na myśli: „no tak, jest w szpitalu, pewnie do tego wydarzenia nie wydobrzeje i jeszcze go nie wypuszczą ze szpitala, pewnie z dwa - trzy tygodnie tam poleży”. Takie to było myślenie... Nie dopuszczałem myśli o najgorszym. Byłem przekonany, że szybko wszystko wróci do normy. To przekonanie i nadzieja zaczęły topnieć z minuty na minutę. A potem zniknęły.

A jak jest z przebaczeniem? Skoro trauma i żałoba miały charakter zbiorowy, to przebaczenie też - tak mi się wydaje - powinno mieć charakter zbiorowy i nie jest problem tylko najbliższej rodziny prezydenta.
To prawda. Zastanawiam się, czy problemem jest tylko wybaczenie sprawcy? Wielu z nas postępowanie sprawcy może sobie wytłumaczyć - np. że to był czyn szaleńca. Ale za tym idą głębsze, poważniejsze emocje. Wiele osób uważa, że to pewien obóz polityczny poprzez podsycanie nienawiści i dzielenie społeczeństwa przyczynił się do zabójstwa prezydenta. Wiele osób nie może się z tym pogodzić. Wybaczenie w tym ujęciu będzie dużo trudniejsze niż wybaczenie samemu sprawcy. Co więcej, ta rana, którą noszą mieszkańcy Gdańska po zabójstwie Adamowicza, jest ciągle na nowo rozdrapywana. Do tej rany ciągle dosypuje się nam soli, ta rana nie może się zabliźnić. Mam przyjaciela, którego znam od wielu, wielu lat. I on jest „po tej drugiej stronie”.

Popiera PiS? A pan nie popiera?

Tak, on jest zwolennikiem strony obecnie rządzącej. Odwiedził mnie, byliśmy w Bazylice Mariackiej. Mój przyjaciel chciał tam pobyć, posiedzieć chwilę przy urnie. Ale on całkowicie inaczej patrzy na pewne sprawy. Choć jest w pełni współczujący w sprawie śmierci naszego prezydenta. Powtarza, że to, co się stało, było bardzo złe. A przypomnijmy, że po śmierci Adamowicza zdarzały się obrzydliwe komentarze osób, które zastanawiały się, kto może być następny. Na szczęście to jest retoryka obca mojemu przyjacielowi. Ale i tak jego wizyta była dla mnie bardzo trudna, biorąc pod uwagę to, jak on odbiera całą tę sytuację związaną m.in. z gdańską tragedią. Oczywiście nadal jest moim przyjacielem i rozmawiamy, mimo różnic. Ale uświadomiłem sobie, jak głębokie jest pęknięcie w społeczeństwie dotyczące spraw politycznych i interpretacji tragicznej śmierci prezydenta.

Wydarzenia upamiętniające śmierć Pawła Adamowicza

  • 11.01 godz. 18 - Kolędowanie w Europejskim Centrum Solidarności.
  • 12.01 godz. 16-21 - Finał gdański WOŚP „Gdańsk dzieli się dobrem”, Koncert „Gdańsk dla Orkiestry” - scena przy ul. Nowomiejskiej.
  • 13.01 godz. 10 - nadanie nazwy Alei Pawła Adamowicza (trasa łącząca Piecki-Migowo z Jasieniem), godz. 17 - „Wieczór dla Przyjaciela”, premiera książki „Śmierć Prezydenta. Czy zmienił nas tamten styczeń” - ECS, godz. 19.45 - odsłonięcie tablicy pamiątkowej w miejscu ataku na prezydenta - Targ Węglowy,
  • godz. 20.30 - Modlitwa Międzywyznaniowa - Bazylika Mariacka w Gdańsku.
  • do godz. 22 - Ciche odwiedziny grobu prezydenta Pawła Adamowicza.
  • 14.01 godz. 18 - Msza święta w Bazylice Mariackiej.
  • 15.01 godz. 10 - Konferencja „Przemoc i Polityka” - ECS/audytorium.
  • Do 31.01 - „Antaby. Pamięci Prezydenta Pawła Adamowicza” - ECS/ogród zimowy.

Pogrzeb Pawła Adamowicza w Bazylice Mariackiej w Gdańsku 19....

Mieszkańcy Gdańska żegnają prezydenta Pawła Adamowicza. Lech...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki