Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Brożek: Wspinaczka uruchamia całe ciało, łącznie z palcami i mózgiem. To wyzwanie dla lubiący rywalizację, przełamujących bariery

Maciej Mikołajczyk
Anna Brożek należy do czołówki polskich wspinaczek sportowych. Jej specjalność to speed climbing
Anna Brożek należy do czołówki polskich wspinaczek sportowych. Jej specjalność to speed climbing archiwum prywatne
Wspinaczka sportowa doczekała się w 2021 roku debiutu na igrzyskach olimpijskich. Entuzjaści tego sportu mają powody do zadowolenia. W Tokio bliska wywalczenia medalu była Aleksandra Mirosław. Polka z rewelacyjnym czasem 6,84 sekundy pobiła rekord globu w speedzie, ale z powodu słabszych występów w dwóch pozostałych konkurencjach musiała ostatecznie zadowolić się czwartym miejscem. O tej pasjonującej dyscyplinie opowiada nam Anna Brożek, jedna z czołowych zawodniczek w kraju.

Zdaniem Anny Brożek, wicemistrzyni świata z Innsbrucku, wspinaczka sportowa wbrew pozorom nie jest mocno kontuzjogennym sportem.

- Wiele osób postrzega wspinanie sportowe jako sport ekstremalny, niebezpieczny, wiążąc to z wysokością. Ja natomiast zawsze powtarzam, że to bardzo bezpieczny sport, a technologie i zabezpieczenia powodują, że ryzyko jest naprawdę minimalne. Są dużo „groźniejsze” dyscypliny, których wiele osób nie uplasowałoby przed wspinaniem. Dla mnie to np. piłka ręczna. W moim przypadku, jeżeli zdarzały się kontuzje, to nie były one bezpośrednio związane ze ścianą, a raczej ćwiczeniami na siłowni i wynikały z błędów treningowych, złych obciążeń i planów. U mnie był to jedynie naderwany bark i kontuzja kolana, ale nie były to na tyle poważne urazy, by wykluczyły mnie z przygotowań czy rywalizacji. Właśnie barki i kolana wskazałabym jako najczęściej tejpowane (oklejanie plastrami - przyp.), oczywiście tuż po palcach.

Mocny chwyt to podstawa wspinaczkowej sztuki, a palce są narażone na ogromne obciążenia. - Jeszcze nie tak dawno kolega ze ściany lepiej zatejpował ci palec, niż fizjoterapeuta, który nie miał pojęcia, że istnieje taki sport i w treningu wisisz na samych opuszkach z dodatkowym obciążeniem - tłumaczy 27-letnia zawodniczka. - Oprócz poważniejszych kontuzji dochodzą oczywiście liczne otarcia, obicia i inne efekty niekontrolowanego kontaktu ze ścianą, ale jak mawiał mój pierwszy trener: jak leci krew, to znaczy, że zaczyna się bieganie i ja bardzo lubię te słowa.

Sportowa forma wspinaczki zyskuje w Polsce na popularności. Dużym bodźcem był wyczyn Marcina Dzieńskiego, który sięgnął po mistrzostwo świata w 2016 roku w Paryżu. To był historyczny medal dla Polski.

- Pamiętam, że było wielkie poruszenie medialne. Marcin i wspinanie zaczęło pojawiać się w telewizji, wielkie media były zainteresowane i sporo osób po raz pierwszy usłyszało o wspinaniu. Na czempionacie w 2018 roku ja i Ola Mirosław zdobyłyśmy srebro i złoto. Konkurencja wśród kobiet w Polsce jest bardzo duża, pod względem jakości, nie ilości. Na ten moment mamy pięć zawodniczek w kraju, które również regularnie widzimy w finałach zawodów międzynarodowych. Na zawodach rangi krajowej padają czasy, których nie powstydzisz się na Pucharze Świata. U mężczyzn konkurencja również idzie w jakość, a nie ilość, gdyż na ten moment wciąż mamy jednego rodzynka Marcina, który od lat bije własny rekord Polski i jako jedyny mężczyzna reprezentuje nasz kraj na międzynarodowej scenie - tłumaczy Brożek.

Aktualnie rywalizacja toczy się w formacie rekordu. Zawodnicy znają drogi na pamięć. Uprzedni format rekordu zszedł na dalszy plan.

- Ja osobiście uwielbiam format rekordu i za nic nie wróciłabym do klasyków. Po pierwsze, to daje możliwość ustanowienia rekordu świata, jest jakiś odnośnik. Twój czas jest wymierny, a mnie to bardzo nakręca w czasówkach. Chcę stale poprawiać swój rezultat. Mieć jasny, klarowny wynik. Po drugie, bardzo podoba mi się to ewoluowanie standardu, to jak zmieniane są patenty, wyszukiwane nowe pomysły, udoskonalane stare, analizowanie, poprawianie i to jak bardzo wyżyłowane są te czasy, a za każdym rekordem jest ogromne zaskoczenie. Pamiętam jak pierwszy raz łamana była bariera 7 sekund u mężczyzn. Nikt nie sądził, że piątka jest możliwa, a teraz zawodnicy zbliżają się do 4 - mówi pochodząca z Tarnowa Brożek.

Wspinaczka sportowa widziana oczami Anny Brożek

Wspinaczka, dzięki dostępności sztucznych ścianek, rozwija się także na północy Polski. W amatorskim wydaniu to droga do budowania kondycji. - Przez to, że mamy wspinanie na czas, bouldering i prowadzenie, to myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Każdą z tych konkurencji można w jakimś stopniu podpiąć pod aktywność drużynową (wspólne patentowanie, asekuracja), jak i indywidualną, bo finalnie to ty sam walczysz na tej ścianie. Może być dla kogoś, kto lubi rywalizację albo dla kogoś, kto chce przekraczać własne bariery i walczyć z samym sobą. Wspinanie daje też możliwość sportu outdoorowego, jeżeli mówimy o wspinaniu w skałach. Do tego dochodzi jeszcze aspekt fizyczny. We wspinaniu działa całe ciało, łącznie z palcami i mózgiem. Bouldering to przecież nic innego jak rozwiązywanie wspinaczkowej łamigłówki - zachęca reprezentantka Polski.

Zdecydowanie łatwiej jest zaczynać osobom o zdrowej sylwetce. Na poziomie wyczynowym dieta jest czymś nadrzędnym. Tutaj także trzeba jednak zachować równowagę.

- Waga w naszym sporcie jest bardzo ważna, więc dbam o swoją dietę, ale staram się to robić poprzez świadomość i zdrowe nawyki - przekonuje Anna Brożek. - Byłam świadkiem wielu niezdrowych relacji z jedzeniem i traktuję to jako przestrogę. Jeżeli słyszę po ważnych zawodach „To co, w końcu można? Pizza, burgery!”, to raczej mi przykro, że ktoś ma takie podejście i cieszę się, że sama nie mam takiej relacji z jedzeniem. Jestem też szczęściarą, że nigdy nie miałam większych problemów z wagą.

Wspinanie na czas wymaga wprawy i doświadczenia. Łatwiejsze na początek są bouldering oraz prowadzenie. - W boulderingu zawodnik ma do pokonania kilka problemów, czyli krótkich dróg wspinaczkowych, w których musi wystartować z oznaczonych chwytów, zdobyć zonę (1/2 punktu) i top (1 punkt) w jak najmniejszej liczbie prób w określonym limicie czasu. Zawodnik wychodzi więc na matę, przed sobą ma drogę składającą się np. z dziesięciu chwytów, dwa z nich wyznaczone są do pozycji startowej, piąty chwyt gdzieś w połowie to zone, jeżeli do niego dojdzie ma 1/2, po drodze ma jeszcze kilka chwytów i ostatni to ten najwyższy i to o niego walczy. Wszystko rozgrywa się w kilkuminutowym limicie czasu, asekuracją jest materac, nie ma liny, bo ściana jest niska. Takich problemów jest kilka, sumuję się topy i zony w danej liczbie prób. W boulderingu mamy cały wachlarz ruchów wspinaczkowych, większość z nich jest bardzo widowiskowa i wykorzystuje wszelakie umiejętności - tłumaczy zawiłości profesjonalistka.

- W prowadzeniu zawodnik ma do pokonania jedną drogę, w jednej próbie, a za asekurację służy mu lina, która samodzielnie wpina w kolejne ekspresy na drodze, a na dole asekuruje go asekurant. Chodzi o to, żeby dojść jak najdalej, gdzie ostatni chwyt kończący drogę to top. Po drodze do niego punktowany jest każdy chwyt po kolei. Tutaj zawodnicy wyróżniają się przede wszystkim wytrzymałością. Jak widać, są to zupełnie inne konkurencje od czasówek, gdzie droga jest zawsze taka sama, a rywalizacja odbywa się bezpośrednio z rywalem na ścianie - dodaje szybka Polka, która w okresie roztrenowania najczęściej wybiera baldy dla czystej rekreacji i zabawy.

Wspinaczka w warunkach halowych ma tę zaletę, że nie jest w żaden sposób zależna od warunków pogodowych.

- Mam tyle złych wspomnień z przesuwaniem zawodów, bieganiem w deszczu, rozgrzewką w rękawicach, że zdecydowanie wolę halę. Nie tylko ze względu na niezależność od pogody, ale też często takie zawody są lepiej zorganizowane pod względem oprawy: światła, muzyka, a to robi super klimat, nie tylko dla publiki, ale i dla zawodników. Miejsca, które najlepiej wspominam, to również hala - mistrzostwa świata w paryskiej hali Bercy. Pamiętam jak dzień przed startem weszłam do hali. Wszystko było już gotowe, na ścianę padały światła, grała głośna muzyka. To były moje pierwsze takie zawody i do dziś pamiętam jak czuję pozytywny dreszcz emocji. Oprócz tego znaczenie ma miejsce. Francja czy Japonia to kraje, w których wspinanie jest dużo bardziej popularne niż w Polsce i to widać po publiczności. Fajnie się startuje w miejscach, w których twój sport jest już czymś więcej niż ciekawą nowością - mówi Anna Brożek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki